Szpitalny psychiatra jest słownym człowiekiem. Zgarnął mnie kiedy wyszedłem z pokoju na kawę, korzystając z chwili kiedy Keira nie jest sama. Chyba już zauważyli że bez tego nie wyciągną mnie z jej sali wołami. Siedziałem naprzeciwko dr. Goldberga, czując, jak dłonie lekko drżały na styropianowym kubku, choć starałem się nad tym zapanować. Próbowałem zebrać myśli, które niczym wirujący sztorm przetaczają się przez moją głowę. W końcu wziąłem głęboki oddech i zacząłem mówić. Z pozoru mogłoby się wydawać, że dr Goldberg wszystko już wie – rozmawiał przecież z Thomasem – ale ja musiałem wypowiedzieć to na głos, poukładać w słowa, żeby choć trochę poczuć, że nad tym panuję.
– Dowiedziałem się, że... – mówię powoli, próbując wybrać odpowiednie słowa, które jednak wydają się albo niewystarczające, albo zbyt bolesne. – To, co zrobiła Keira, jej próba... była wynikiem błędnej diagnozy. Lekarz powiedział jej, że dziecko nie żyje. Skierował ją na indukcję porodu, a ona... uwierzyła w to całkowicie. Bez wahania. To było dla niej jak wyrok, na który nie miała żadnego wpływu.
Dr Goldberg patrzy na mnie spokojnie, jego wzrok wyraża nie tylko zrozumienie, ale i nieprzerwaną gotowość do wysłuchania mnie do końca. Delikatnie kiwnął głową, jakby zachęcając, bym mówił dalej.
– Nie mogła sobie z tym poradzić – ciągnę, a mój głos lekko drży, jakby sam chciał zaprzeczyć wypowiadanym słowom. – Nie powiedziała o tym nikomu, ani mnie, ani nikomu innemu. Nie poszła nawet do innego lekarza, nie sprawdziła tej diagnozy. Po prostu uwierzyła, jakby to była ostateczna prawda, coś, czego już nie da się podważyć... zostawiła tylko list.
Zatrzymuję się, a słowa, które właśnie wypowiedziałem, unoszą się przez chwilę w ciszy, zanim opadają na mnie z pełną siłą. Czuję, jak ogarnia mnie bezradność. Wbijam wzrok w stół, chcąc choć na chwilę uciec przed rzeczywistością. Ale dr Goldberg nie pozwala mi zatonąć w tej ciszy – jego spokojny, ale stanowczy głos wyciąga mnie na powierzchnię.
– Michael, rozumiem, że w tej chwili odczuwasz nie tylko żal, ale i pytanie, dlaczego tak postąpiła. Ta diagnoza przywołała w niej wszystko, co przeżyła, kiedy straciła wasze pierwsze dziecko. To był moment, który otworzył wszystkie stare rany, i... wróciła w to samo miejsce, w tę samą pustkę, z której kiedyś ledwo się wydostała. – zaczyna powoli, dobierając słowa z taką starannością, jakby każde miało moc, której nie mogę jeszcze zrozumieć. – Keira znalazła się w miejscu, gdzie racjonalne myślenie nie było możliwe. Kiedy człowiek doświadcza takiej traumy, umysł często przechodzi w tryb emocjonalny, wręcz obronny, gdzie zdrowa ocena sytuacji schodzi na dalszy plan.
Patrzę na niego, wciągając powietrze, a on kontynuuje z delikatnym, lecz niewzruszonym spokojem:
– Depresja w takich chwilach tworzy iluzję, że nie ma już innej drogi. Nawet najprostsze rozwiązania, takie jak konsultacja z innym lekarzem, wydają się wtedy poza zasięgiem. To nie była kwestia zaniedbania, ani twojej, ani jej winy – to efekt potężnych mechanizmów, które depresja potrafi uruchomić w ludzkim umyśle. Kiedy trauma sięga tak głęboko, że ponownie aktywuje wcześniejsze przeżycia, żałoba i cierpienie zaczynają działać jak mrok, który zasłania każdą racjonalną myśl. Keira nie miała wówczas możliwości inaczej na to zareagować.
Jego słowa zawisają w powietrzu, a ja czuję, jak powoli do mnie docierają, chociaż emocje wewnątrz mnie buntują się przeciwko nim. Dr Goldberg podchodzi do tego z szacunkiem, ale również pewnym rodzajem zdecydowania.
– Michael, ta informacja, którą właśnie odkryłeś, jest kluczowa – mówi dalej. – Daje nam zrozumienie, dlaczego podjęła tak drastyczne kroki. To jest ten element, który pozwala nam lepiej rozpoznać, z czym się mierzymy. Kiedy Keira się obudzi, będziemy wiedzieć, gdzie zacząć, jakie techniki i terapie zastosować. To trudne i bolesne, ale daje nam szansę, by wspólnie zbudować dla niej drogę wyjścia z tego mroku.
– Staram się myśleć logicznie – mówię, czując, jak słowa rozbrzmiewają ciężko i bez wyrazu, choć wiem, ile emocji naprawdę za nimi stoi. – Naprawdę się staram. Wmawiam sobie, że powinienem skupić się na teraz, na Keirze, na naszym dziecku... Ale potem przychodzi taki dzień, kiedy dowiaduję się o tym lekarzu, o błędnej diagnozie, i... wszystko się sypie. Cały ten pozorny spokój.
Dr Goldberg siedzi naprzeciwko mnie, słuchając z tą charakterystyczną, cichą uwagą, która daje mi przestrzeń do wyrzucenia wszystkiego, co czuję. Po chwili mówi spokojnie:
– Byłem u was wczoraj – zaczyna – ale spałeś, a twój przyjaciel bronił twojego spokoju jak pitbull. Musisz wiedzieć, Michael, że to ogromny dar mieć takich ludzi wokół siebie. Przyjaciół, którzy naprawdę troszczą się o ciebie i Keirę.
Słucham jego słów, a gdzieś głęboko pod warstwami złości i frustracji zaczyna się budzić coś w rodzaju wdzięczności. . Dr Goldberg przygląda mi się chwilę w ciszy, pozwalając, by jego słowa osiadły w mojej głowie, po czym mówi dalej:
– Michael, kiedy masz następną sesję z terapeutą? – pyta spokojnie. – To kluczowe, by omówić tę sytuację, by dać sobie szansę na przepracowanie tych emocji. Ten gniew, poczucie niesprawiedliwości – to są reakcje naturalne. Ale jeśli pozwolisz im się rozwinąć, mogą stać się blokadą, która uniemożliwi ci funkcjonowanie na co dzień.
Przytakuję powoli, choć w głowie wciąż wrze.
– Rozumiem... Chyba tak naprawdę zdaję sobie sprawę, że muszę to przepracować – mówię, choć to przyznanie się przychodzi mi z trudem. – Ale to wszystko jest... jak fala. Zalewa mnie, kiedy najmniej się tego spodziewam.
Dr Goldberg patrzy na mnie ze zrozumieniem.
– To zupełnie normalne. To, czego doświadczyliście, jest trudne do uniesienia. Dlatego regularne sesje terapeutyczne pomogą ci uporządkować to, co cię przytłacza. Każdy dzień może przynieść emocje, których wcześniej się nie spodziewałeś, a twój umysł i serce potrzebują czasu, by to przetrawić. Wspólnie z terapeutą znajdziesz narzędzia, które pomogą ci radzić sobie z tą burzą. Pozwolą ci, jeśli nie ją ujarzmić, to przynajmniej bezpiecznie przepłynąć przez najcięższe fale.
– Mam dzisiaj spotkanie z terapeutą – powiedziałem, próbując zabrzmieć spokojnie. – Obiecał, że pojawi się wieczorem. Teoretycznie mógłbym poczekać te kilka dni do planowej sesji, ale... – zawahałem się, szukając właściwych słów. – Ale chyba nie potrafię już czekać. Po tym, co się dowiedziałem... Czuję, jakbym się topił. Muszę odzyskać grunt pod nogami. Jak najszybciej. Tym bardziej, że są już oznaki zbliżającego się porodu.
– Cieszę się, że mimo wcześniejszych obaw i niechęci zdecydowałeś na terapię. To bardzo ważny krok, który pomoże utrzymać równowagę psychiczną, zwłaszcza w obecnej sytuacji, kiedy tak trudno znaleźć czas na przetworzenie wszystkich trudnych emocji. – poprawia okulary i kontynuuje – Kiedy Keira poczuje się silniejsza, zachęcam do rozważenia terapii małżeńskiej. To doskonała okazja, by wspólnie stawić czoła zagadkom przeszłości, które mogą wpływać na waszą relację. Terapia pomoże wam zrozumieć swoje emocje oraz przepracować blokady, które mogą was ograniczać. To ważne nie tylko dla was obojga, ale również dla waszego dziecka. Bycie najlepszą wersją siebie pozwoli wam stworzyć zdrowe, pełne miłości i wsparcia środowisko dla maluszka. To inwestycja w waszą przyszłość jako rodziny.
*******************************
LOVE:)
Przerwa na weekend :)
CZYTASZ
Tears of the soul
RomanceMichael Sullivan miał wszystko - udaną karierę, kochającą żonę i stabilne życie. Przez lata myślał, że nic nie może zburzyć fundamentów ich wspólnej przyszłości. Aż do dnia, kiedy odebrał telefon, który zmienił wszystko. "Pańska żona próbowała popeł...