Leżałem na boku, przytulając się do Keiry całym ciałem, jakbym chciał wtopić się w nią i zatracić w jej zapachu. Głowę wtuliłem w zagłębienie jej szyi, zamykając oczy, aby jeszcze mocniej odgrodzić się od świata, od wszystkiego, co nas spotkało. Moja ręka spoczywała na jej brzuchu, delikatnie obejmując to moje maleńkie szczęście, nasze dziecko. Tylko my troje, jakby zamknięci w bańce, poza zasięgiem całego zła i chaosu.
Wiedziałem, że nie powinienem leżeć z nią w szpitalnym łóżku. Nawet pielęgniarka próbowała mnie przegonić, przypominając, że potrzebuje spokoju i przestrzeni. Ale ja udawałem, że jej nie słyszę. W tym momencie nie było dla mnie nikogo poza Keirą. Od dnia, w którym zaczęła się ta koszmarna seria wydarzeń, czułem przemożną potrzebę przytulenia jej, osłonięcia własnym ciałem, jakbym mógł zablokować wszelkie nieszczęścia. Rozsądek mówił mi, że powinienem zachować dystans, że muszę się opanować. Ale dziś coś we mnie pękło. Muszę być blisko mojej żony, czuć jej ciepło, oddech, wyczuwać delikatne puknięcia pod jej sercem. To jest moja kotwica, która nie pozwala mi odpłynąć, nie pozwala mi poddać się tej przemożnej potrzebie wymierzania sprawiedliwości.
Nigdy nie byłem człowiekiem agresywnym. Nigdy nie wdawałem się w bójki, nawet wtedy, gdy miałem ku temu okazję. Walczyłem jedynie na treningach, traktując to jako sport i rozładowanie energii. Ale gdy dowiedziałem się, co spotkało moich bliskich, coś we mnie pękło. Po raz pierwszy w życiu pragnąłem zabić. I przerażające jest to, że nawet teraz, gdy leżę tutaj, nie czuję, by było to coś złego. Moja moralność zniknęła w cieniu tego gniewu, a instynkt opiekuńczy przejął nade mną pełną kontrolę. Chciałem zniszczyć tych, którzy zniszczyli mój świat. I tylko jej oddech, tylko delikatne puknięcia naszego dziecka, przypominają mi, że muszę trzymać się rzeczywistości.
I wtedy pojawili się oni – Thomas i Jacob. Thomas od momentu, gdy wyszedłem z aresztu, ani na chwilę nie zostawił mnie samego. Niezależnie od tego, co miał na głowie, stał przy mnie, fizycznie i emocjonalnie, choć jednocześnie prowadził milion rozmów przez telefon, organizował, działał, myślał za mnie, gdy ja czułem się jak za szkłem. Nie rozumiałem nawet, co mówił – wszystko docierało do mnie jak zza grubego muru, odległe, niewyraźne, jakby to było nieważne.
Jacob odwiózł Eugenie do domu, ale szybko wrócił, jakby czuł, że nie może mnie zostawić samego. Oni obaj wiedzieli, że jestem na granicy i że jeden krok wystarczy, bym zrobił coś nieodwracalnego. Thomas miał rację – jeśli stracę nad sobą kontrolę, mogę skończyć w więzieniu. Przysiągłem sobie, że nigdy tego nie zrobię, nigdy nie opuszczę Keiry i naszego dziecka. Jednak to obezwładniające poczucie gniewu, ta przemożna potrzeba zemsty, była tak silna, że ledwie mogłem ją powstrzymać. Trzymałem się tylko dzięki nim – Thomasowi, Jacobowi, ale przede wszystkim dzięki Keirze i naszemu dziecku.
– Dajcie mu spokój – słyszę już któryś raz z rzędu, jak Thomas stanowczo broni mnie przed pielęgniarkami. – Leży tu od kilku godzin, nieruchomo. Nie robi krzywdy ani żonie, ani dziecku. Przeciwnie, jego dotyk daje jej wsparcie.
– Marion, to wyjątkowa sytuacja, naprawdę odpuśćmy – mówi łagodnie, choć stanowczo, głos, który rozpoznaję jako doktora Goldberga. Choć ledwo rejestruję, co dzieje się wokół mnie, odczuwam ulgę, słysząc, że doktor rozumie. – W tym przypadku bliskość ojca i męża jest korzystna, a nie szkodliwa. Parametry życiowe pani Sullivan są w idealnym stanie, a psychiczny komfort jest równie ważny. Jego obecność może działać kojąco.
Słyszę szmer kroków, zbliżający się, a potem powoli oddalający. Po chwili drzwi zamykają się za ostatnią osobą, która opuszcza pokój. Chwila ciszy, a potem głos Thomasa, w którym słyszę coś na kształt troski i napięcia, jakby długo wahał się, zanim odważył się wypowiedzieć te słowa.
CZYTASZ
Tears of the soul
RomanceMichael Sullivan miał wszystko - udaną karierę, kochającą żonę i stabilne życie. Przez lata myślał, że nic nie może zburzyć fundamentów ich wspólnej przyszłości. Aż do dnia, kiedy odebrał telefon, który zmienił wszystko. "Pańska żona próbowała popeł...