Rozdział 24

1.2K 93 1
                                    

Nie za bardzo wiedziałem co zrobić, znowu. Ryle zaczął się budzić, Jece też. Obaj w tym samym momencie spojrzeli na mnie i wydali z siebie krzyk radości. Rzucili się na mnie przytulając mnie. Odwzajemniłam uścisk.
- Tęskniłam.
Łzy zebrały się moich oczach, pozwoliłam im swobodnie spływać po policzkach. Po jakimś czasie odsunęliśmy się od siebie. Chciało mi się płakać ze szczęścia.
- Udało ci się... -powiedział szczęśliwy Jece.
- Jak widać.
- Pokażesz nam swoje skrzydła?
- Jasne.
Wstaliśmy i powoli zeszliśmy na dół.
- Mei już poszła?
- Tak. Właśnie musimy do niej zadzwonić.
- Długo byłam nie obecna?
- Prawie dwa tygodnie. Kto był twoim opiekunem?
- Jeff.
- Też go miałem.
- Ja też.
Zaśmialiśmy się z tego zbiegu okoliczności, chociaż wątpię aby to był przypadek. Doszliśmy do polany, pomyślałam że chce rozłożyć skrzydła i je rozłożyłam. Były piękne tak jak przewidział Ryle były jak u anioła tylko czarne. Chłopaki wydali z siebie odgłos zachwytu.
Obaj podeszli i chcieli ich dotknąć, jednak ja podleciałam do góry.
- Jeśli chcecie ich dotknąć musicie mnie złapać.
- Nie masz szans aby przed nami uciec -powiedział z uśmiechem Jece.
Obaj rozłożyli skrzydła, wzleciałam ponad koronę drzew i zaczęłam pędzić przed siebie. Oni byli blisko. Cudownym uczuciem jest latanie, pozwala oderwać się od rzeczywistości. Ja właśnie to zrobiłam i Ryle prawie mnie złapał.
- Nie tym razem kotku.
Uciekałam przed nimi dobrą godzinę. W końcu nie wyrobiłam na zakręcie i wpadłam prosto na Ryla. Oboje zaczęliśmy się śmiać, nasze twarze dzieliła nie wielka odległość. Ryle zmniejszył ją, patrzył mi w oczy. Widziałam w nich tą iskierkę nadziei. Pocałowałam go, bez zastanowienia odwzajemnił pocałunek. Stał się on długi i namiętny, wsunąłem ręce w jego włosy. Odsunęliśmy się od sobie szeroko uśmiechnięci. Nawet nie zauważyłam kiedy dotknął moich skrzydeł, dopiero teraz to czułam.
- Jesteś cudowna- szepnął mi do ucha i złożył kilka pocałunków na mojej szyi.
Zachichotałam, dotknęłam jego skrzydeł były szorstkie. Ryle cicho zamruczał gdy ich dotknęłam. Stanęliśmy na ziemi i nie chciałam aby to się skończyło to cudowne uczucie które sprawiało że od razu czułam się lepiej i chciałam więcej i więcej.
- Wracamy? -spytałam.
- Chyba musimy, przed Jecem i tak się nie ukryjemy.
Schowaliśmy swoje skrzydła, wzięliśmy się za ręce i nie chętnie skierowaliśmy się do domu. Jece czekał tam na nas, nie był zachwycony że gdzieś sobie zniknęliśmy.
- Gdzie byliście?
- Na spacerze- odpowiedział spokójnie Ryle.
- Dlaczego mi o tym nie powiedzieliście?
- To się więcej nie powtórzy... tato- mocno zaakcentowałam ostatnie słowo.
- Nie potrafię się na ciebie gniewać.
- Wiem- uśmiechnęłam się.
- Gdy was nie byli zadzwoniłem do Mei nie długo powinna tu być.
- Już jestem.
Wyszła z cienia, obejrzała mnie od góry do dołu i się uśmiechnęła.
- Widzę że się dobrze trzymasz.
- Dlaczego miała bym się nie trzymać?
- Zaraz ci wszystko wyjaśnię.
Weszliśmy do domu i poszliśmy do salonu. Ja z chłopakami usiedliśmy na kanapie, a ona w fotelu którego tu wcześniej nie było.
- Myślałam że źle zniesiesz tę przygodę. Nie byłaś w prawie żadnym stopniu przygotowana na coś takiego. Niektórzy uczą się przez całe życie, a i tak im się nie udaje. Przypuszczałam też że możesz odnieść jakiś uszczerbek na zdrowie to się bardzo często zdarza. Ty jednak od razy po przebudzeniu wyszłaś z chłopakami na dwór i zaczęłaś latać. Swoją drogą masz bardzo ładne skrzydła, ale o tym za chwilę. To że bez najmniejszego problemu funkcjonujesz utwierdza mnie w przekonaniu że nie jesteś tylko kolejnym upadłymi aniołem. Możesz mi powiedzieć jakie miałaś lekcje?
- Oczywiście, pierwszą moją lekcją było zabicie wielkiego stwora który zaatakował mnie gdy szukałam drogi. Później spotkałam się z Ezraelam który nauczył mnie magii. Później przeszłam przez drzwi ze znakiem własnej duszy i spotkałam Jeffa który był moim opiekunem. W tym samym czasie spotkałam Zoe która nauczyła mnie jak walczyć. Dalej był test musiałam wybrać czy zabić swoich rodziców czy chłopaków- spojrzałam na nich- zabiłam rodziców. Dalej musiałam wybrać rasę, nie wybrałam jednej. Wybrałam anioły i demony. Następnie był ostatni pokój i test. Musiałam z pomocą chłopaków i Jeffa pokonać jakieś dziwne stwory, rodziców i nauczycieli. Udało nam nie odnosząc w sumie żadnych ran, gdy było po wszystkim usłyszałam głos który mówił mi że stanę na czele armii.
Zamilkłam i czekałam aż oni coś powiedzą. Mei wstała i zaczęła chodzić w tą i z powrotem myśląc nad czymś.
- Mieliśmy rację? -spytał w myślach Jece.
- Najwyraźniej- odpowiedzieli mu Ryle i Mei.
- Mogli byście mi w końcu powiedzieć o co w tym wszystkim chodzi? -wtrąciłam się.
Wszyscy spojrzeli na mnie zaskoczenie.
- Co? -spytałam.
Dopiero po chwili do mnie dotarło że wcześniej ani ja nie mogłam słyszeć ich myśli ani oni moich. Mei niespodziewanie rzuciła się na mnie i mocno przytuliła.
- Tak się cieszę.
- Ale z czego ?- nic nie rozumiałam.
- To ty masz spełnić przepowiednię, razem z chłopakami -widząc moją zdziwioną mnie wyjaśniła- jesteś zaginioną córką króla upadłych aniołów. Ty musisz stanąć na czele armii twojego ojca, właśnie muszę go o tym powiadomić. On nie może długo przebywać na ziemi. Pewnie jesteś ciekawa co robisz na ziemi. Zostałaś porwana jako niemowlę, nie wiadomo przez kogo. To miała być kara dla twojego ojca za niedotrzymanie obietnicy czy jakiś tak. Twoi rodzice byli tylko opiekunami, gdy osiągniesz pełnoletność mieli ci i wszystkim powiedzieć. Jednak ci idioci coś zrobili ale dzięki temu przepowiednia się wypełniła.
Masz jakieś pytania?
- Na razie nie, muszę to wszytko przetrawić. Za dużo jak na jeden dzień.
Podejrzewam że byłam cała blada, chłopaki patrzyli na mnie zaniepokojeni.
- Może idź się położyć- zaproponował Ryle.
Pokiwałam głową i wstałam, skierowałam się do sypialni. Nie wiem czy ktoś szedł ze mną. Rozebrałam się i położyłam, zwinęłam w kłębek, zaczęłam wszystko po kolei analizować. Wszystko do mnie po woli docierało. To nie może być prawda, to jakiś powalony sen- tłumaczyłam sobie.
Z moich policzków z niewiadomych przyczyn spłynęło kilka łez. Myślałam o tym wszystkim, nie wiem kiedy zasnęłam.

Chciałam wam podziękować mamy już prawie tysiąc wyświetleń i 204 gwiazdek. Jesteście niesamowici!!!

Jesteśmy aniołami Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz