– Muszę zorganizować kącik dla dziecka w naszej sypialni – mówię, obracając plastikowego bobasa, którego przyjaciel podarował mi dla treningu, i przyglądam mu się, jakby miał mi dać odpowiedzi na wszystkie pytania związane z byciem ojcem. – Dziś zamówię łóżeczko, komodę i przewijak. Tylko muszę to wszystko sensownie rozplanować – drapię się po głowie, jakbym już czuł narastający chaos.
Jacob, momentalnie przechodzi do działania. Spogląda raz na mnie, raz na Keirę, jakby analizował przestrzeń, którą chcemy dostosować do nowej rzeczywistości.
– Możemy przestawić wasze komody do garderoby – sugeruje, jakby to była najoczywistsza rzecz na świecie. – Rzeczy dziecka lepiej mieć pod ręką niż biegać od łóżeczka do garderoby. W ich miejsce wstawicie komodę, przewijak i łóżeczko.
Kiwam głową, ale od razu mam na to swoją odpowiedź.
– Nie, łóżeczko chcę przy naszym łóżku. Będzie wygodniej, kiedy mała się obudzi w nocy. Nie będę biegał po całej sypialni.
Jacob otwiera usta, jakby miał coś dodać, ale zanim zdąży, wtrąca się Thomas, który oczywiście nie przepuści okazji, żeby zabrać głos – a robi to z pełnymi ustami. Przy nim obowiązuje jedna zasada: nie jesz szybko nie jesz w ogóle.
– Ale jak to przy łóżku? – mówi, przeżuwając kawałek ciasta, który właśnie wsadził sobie do ust. – Chcecie mieć dziecko cały czas przy sobie? Kiedy wy...
Odwracam się gwałtownie, nie mogąc uwierzyć, że naprawdę to powiedział.
– THOMAS! – przerywam mu, patrząc na niego z niedowierzaniem. Naprawdę nie mógł się powstrzymać?
Thomas podnosi ręce w geście kapitulacji, starając się wyglądać niewinnie, choć jego oczy błyszczą rozbawieniem.
– Spoko, spoko. Już się zamykam – mówi z przekąsem, jak zawsze mając na końcu języka kolejny żart. Wraca do ciasta, które miałem zamiar zjeść, zanim on się do niego dorwał.
Jacob, jakby zupełnie nieświadomy ironicznych komentarzy Thomasa, kontynuuje swoje rozważania, tonem typowym dla kogoś, kto już ma wszystko starannie zaplanowane.
– Łóżko też trzeba będzie przestawić – mówi, marszcząc brwi i w myślach przesuwając meble. Jego wzrok błądzi po wyimaginowanym pokoju, w którym każdy element ma swoje ściśle określone miejsce. – Eugenie już zaplanowała zrobić porządek w waszej sypialni. Popakuje wszystko, co niepotrzebne, a ja przesunę komody do garderoby – dodaje, jakby właśnie składał w całość skomplikowaną układankę, gdzie każdy fragment musi idealnie pasować.
Kiwam głową, patrząc na Jacoba z wdzięcznością. Jego pomoc jest nieoceniona, a jego zaangażowanie pokazuje, jak bardzo mu zależy.
– Kiedy przyjadą meble, wrócę do domu i je złożę, kiedy będziecie z Eugenie u Keiry – mówię.
On spogląda na mnie, unosząc brwi w lekkim zaskoczeniu.
– Możemy to komuś zlecić – sugeruje Jacob – Naprawdę, nie musisz tego robić sam. Masz wystarczająco dużo obowiązków na głowie.
Ale nim kończy zdanie, kręcę głową, wiedząc, że nie dam się przekonać do oddania tego zadania komuś innemu.
– Nie, chcę to zrobić sam – odpowiadam stanowczo, niemal z dumą w głosie. – To są meble dla mojego dziecka. Musi być idealnie. Nikt inny tego nie zrobi tak, jak ja bym chciał.
Na ten moment odzywa się Thomas, który cały czas z kpiącym uśmiechem obserwuje całą scenę, trzymając w rękach puste pudełko po cieście, jakby to było najzabawniejsze, co mógł sobie wyobrazić.
CZYTASZ
Tears of the soul
RomanceMichael Sullivan miał wszystko - udaną karierę, kochającą żonę i stabilne życie. Przez lata myślał, że nic nie może zburzyć fundamentów ich wspólnej przyszłości. Aż do dnia, kiedy odebrał telefon, który zmienił wszystko. "Pańska żona próbowała popeł...