Mój przyjaciel od kilku minut stoi przy oknie w salonie, wpatrując się w ogród, jakby tam, między liśćmi i trawą, mógł znaleźć odpowiedzi na wszystkie pytania. Cisza między nami wisi w powietrzu, gęsta i ciężka. Żadne z nas nie śpieszy się, by ją przerwać, choć obaj wiemy, że ta rozmowa jest nieunikniona. Thomas był cierpliwy, ale nie bez końca.
Gdy Jacob i Eugenie przyjechali z ich codzienną wizytą, Thomas bez słowa złapał mnie za ramię i zaciągnął na bok, ignorując moje słabe protesty. Wiedziałem, że ten moment nadejdzie, że nie mogę już dłużej odwlekać tej konfrontacji, dlatego zgodziłem się, żebyśmy pojechali do mojego domu. Tu, w naszym bezpiecznym azylu, mogłem w końcu otwarcie mówić o tym, co naprawdę się dzieje. Wolałem to miejsce – nasze cztery ściany, w których mogłem kontrolować sytuację. Publiczne miejsca nie były odpowiednie na takie rozmowy. Nie mogłem ryzykować, że ktoś niepowołany usłyszy nasze słowa, że sprawa wyjdzie na jaw w niekontrolowany sposób.
Nie chcę, aby jakiekolwiek plotki zaczęły krążyć. Nasze życie może nie jest na świeczniku, ale w naszym środowisku jesteśmy rozpoznawalni, a ludzie uwielbiają mówić, szczególnie o sprawach, które ich nie dotyczą. W dzisiejszych czasach informacje rozchodzą się zbyt szybko. Jeden niewłaściwy ruch, jedno nieopatrzne słowo i wszystko może wymknąć się spod kontroli.
Thomas w końcu odwraca się od okna, jego twarz nie zdradza żadnych emocji, ale znam go zbyt dobrze, by nie zauważyć napięcia w jego postawie.
– Michael...
Westchnąłem, czując, jak każda sylaba, którą miałem wypowiedzieć, ciążyła mi niczym kamień. Mimo to zacząłem. Opowiedziałem wszystko – od chwili, kiedy odebrałem ten przerażający telefon w Singapurze, który zmienił moje życie w chaos, aż po tę momentalną, gorzką podróż do domu. Powtarzałem każdy szczegół, każde słowo, które usłyszałem w szpitalu, kiedy jeszcze miałem nadzieję. Potem przyszły tragiczne odkrycia z przeszłości – Amelie, dokumenty, podejrzenia psychiatry... Wszystko to, co składało się na układankę, którą powoli, z przerażeniem, składałem mimo, że jeszcze brakowało kilku elementów.
Miałem nadzieję, że z każdym kolejnym razem, gdy opowiem tę historię, będzie łatwiej. Że ból, który mnie rozdziera, zacznie blednąć, że z czasem stanę się bardziej obojętny na te wydarzenia. Ale tak się nie stało. Wręcz przeciwnie – każda powtarzana fraza przypominała mi, jak świeże i bolesne jest wszystko. Czułem, jakby opowiadanie o tym na nowo rozdrapywało rany, które próbowałem pospiesznie zaleczyć, chociaż dobrze wiedziałem, że one jeszcze długo się nie zagoją.
Poderwałem się z kanapy i szybkim krokiem ruszyłem w stronę barku. Moja ręka automatycznie sięgnęła po butelkę whisky, niemal dotykając zimnego szkła. Chłód butelki już czułem pod palcami, ale w ostatniej chwili zawahałem się. Cofnąłem dłoń, jakbym nagle przypomniał sobie o czymś ważnym, i krok po kroku odsunąłem się od barku.
– Możesz się napić, odwiozę cię do szpitala – usłyszałem głos Thomasa zza pleców. Jego ton był cichy, jakby sugerował, że rozumie, jak czuję się teraz rozdarty.
– Nie – pokręciłem głową, odwracając się do niego. – Nie mogę. Muszę trzeźwo myśleć, być gotowy na wszystko, co się może wydarzyć. – Starałem się brzmieć pewnie, choć wewnątrz czułem, jak mały przerażony chłopiec.
Spojrzałem na Thomasa, który stał kilka kroków ode mnie. W jego oczach dostrzegłem przejęcie, a także szok wywołany wszystkim, co właśnie usłyszał. Znałem go na tyle dobrze, żeby wiedzieć, że próbował zrozumieć, ale wciąż trudno było mu uwierzyć w to, co się działo.
– Michael... – zaczął, spoglądając przez chwilę na ogród, jakby szukał tam odpowiedzi. – Nie wiem, co powiedzieć. To wszystko... – wykonał gest ręką, zataczając krąg wokół siebie, jakby próbując ogarnąć skalę sytuacji. Potem przeczesał ręką włosy, wyraźnie zdezorientowany. – To jest tak nieprawdopodobne, że ciężko w to uwierzyć.
CZYTASZ
Tears of the soul
RomanceMichael Sullivan miał wszystko - udaną karierę, kochającą żonę i stabilne życie. Przez lata myślał, że nic nie może zburzyć fundamentów ich wspólnej przyszłości. Aż do dnia, kiedy odebrał telefon, który zmienił wszystko. "Pańska żona próbowała popeł...