Rozdział 46

1.7K 168 211
                                    

Lilly od godziny leżała w łóżku. Nie potrafiła przestać płakać. Ból wspomnień był tak silny, że czuła go niemal każdą cząstką ciała. Wzdrygnęła się, gdy usłyszała dźwięk dzwonka, który rozbrzmiał po całym mieszkaniu. Zerwała się do pozycji siedzącej i przetarła mokre policzki. Odruchowo zerknęła na zegarek. Dochodziła już prawie dwudziesta druga.

Kto mógł chcieć ją odwiedzić o tej porze? Jak dotąd, poza pracą, nie nawiązała żadnych głębszych relacji.

Ostrożnie podeszła do drzwi i spojrzała przez wizjer. Znieruchomiała, gdy dostrzegła postać Mike'a. Wyraźnie zestresowany czekał, aż mu otworzy. Podbiegła do lustra, by dokładnie zetrzeć z twarzy ślady łez, po czym niepewnie otworzyła drzwi. Drgnęła, gdy zauważyła, że mężczyzna w jednej dłoni trzymał pudełko czekoladek, a w drugiej butelkę wina.

Uniosła w zdumieniu brwi.

— Mike? Co ty tu robisz?

Wpatrywała się w niego z niedowierzaniem.

Mężczyzna nerwowo odchrząknął.

— Byłaś dziś bardzo smutna. Pomyślałem, że... — przerwał, przeskakując wzrokiem między nią, a szklaną butelką — do ciebie wpadnę. — oznajmił niepewnie.

— Mike, ja... — zaczęła zawstydzona.

— Nie Lilly, nic nie mów. Wiem, że to nie ma miejscu, że nachodzę cię tak bez uprzedzenia, ale naprawdę zmartwiłem się twoim samopoczuciem. Pomyślałem, że... — podrapał się po karku — może nie chcesz być teraz sama i masz ochotę się czegoś napić?

Zdezorientowana, wstrzymała powietrze. Zupełnie nie spodziewała się wizyty mężczyzny. Tak naprawdę, to jedyne o czym teraz marzyła, to długi, głęboki sen. Pragnęła odciąć się od całego świata, by chociaż na chwilę zapomnieć o bólu i tęsknocie.

— Ja nie piję alkoholu, a tym bardziej w środku tygodnia, o tak późnej godzinie. — oznajmiła, lekko poddenerwowana.

— Ale to bezalkoholowe wino. — skwitował natychmiast Mike, rozbawiony jej reakcją.

Nie wiedząc, co odpowiedzieć, na chwilę zamilkła.

— Lilly, mógłbym wejść? Obiecuję, że tylko na chwilkę. Nie będę ci zawracał długo głowy. Jak uznasz, że powinienem już sobie pójść, to od razu to zrobię. Jutro rozpoczynamy pracę dopiero na drugą zmianę, więc moglibyśmy jeszcze porozmawiać i spędzić miło czas. — spojrzał na nią wyczekująco — Nie chcę, żebyś się smuciła. Obiecuję, że przy mnie nastrój ci się poprawi.

Nic na to nie odpowiedziała. Wpatrywała się w pudełko czekoladek, które trzymał w dłoni. Potrzebowała być teraz sama. Nie miała ochoty z nikim rozmawiać. Nikt nie był w stanie poprawić jej nastroju, poza jednym mężczyzną, za którym tak bardzo tęskniła. Niestety, on już dawno o niej zapomniał. Wrócił do swojego wcześniejszego życia, pełnego zbrodni i rozlewu krwi.

— Dobrze... — odparła, od razu w duchu karcąc się za to, że się zgodziła.

Od zawsze miała problemy z asertywnością. Nie chciała nikogo urazić swoją odmową.

— Na chwilę możesz wejść. — dodała cicho.

Lubiła Mike'a i nie chciała go skrzywdzić. Widziała, że się postarał. Kupił wino, czekoladki... Pewnie, gdyby poznali się dużo wcześniej, jeszcze przed tym, jak zaczęła spotykać się z Michaelem, to ich relacja mogłaby mieć sens. Mike był ciepłym, zabawnym mężczyzną, o dobrym sercu. Pewnie wiele kobiet marzy o takim mężu. Był też całkiem przystojny, choć oczywiście nie tak, jak Carter. Ale jego musiała wykreślić ze swojej pamięci i serca. Przyszedł czas na otwarcie czystej karty. Mike, po tym wszystkim przez co przeszła, stanowił teraz dla niej swego rodzaju ostoję.

Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [ZAKOŃCZONE] ✓Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz