Kolejny dzień, Lilly aż do wieczora spędziła w swojej sypialni. Wiedziała, że rozstanie z Carterem będzie dla niej bardzo ciężkie, dlatego wolała go jeszcze bardziej nie utrudniać i za wszelką cenę unikać mężczyzny. Dochodziła właśnie północ, a ona siłowała się z zamkiem od walizki, który jak na złość nie chciał się zapiąć. Jej opuchnięte, zaczerwienione oczy zaszklone były od łez, ale starała się powstrzymać od płaczu. Nie chciała, by Carter widział jej ból. Musiała pokazać mu, że jej nie zranił i, że jest dużo silniejsza niż myślał.
Przycisnęła walizkę kolanem i z całej siły pociągnęła za klamrę od zamka, ale nic z tego – nawet nie drgnął. Westchnęła, czując, jak z wysiłku bolała ją już cała ręka. Wzdrygnęłasię, gdy usłyszała za sobą nagłe skrzypnięcie drzwi. Pospiesznie starła łzę, która popłynęła jej po policzku. Czuła na sobie wzrok Cartera. Nieznany dotąd ciężar zaczął uciskać jej klatkę piersiową. Znieruchomiała, głośno przełykając ślinę, jednak już po chwili, nie zważając na obecność mężczyzny i próbując ukryć przed nim swój smutek, z powrotem zaczęła siłować się z walizką.
Miała wrażenie, jakby odczuwała właśnie deja vu. Znów walczyła z zamkiem, tak samo, jak w pensjonacie „Under Rowan", kiedy przyjechał po nią, by zabrać ją do kryjówki. Choć sytuacja była podobna, to jej uczucia uległy dużej zmianie. Dziś była równie mocno przejęta, jak wtedy, ale z zupełnie innego powodu. Już nie bała się z nim zamieszkać, ale nie potrafiła i nie chciała stąd wyjeżdżać.
Carter podszedł do niej od tyłu i bez słowa chwycił za jej dłoń, gdy po raz kolejny, z zaciśniętymi zębami szarpnęła za zamek.
— Pomóc? — spytał i lekko się uśmiechnął, gdy i do niego powróciło to samo wspomnienie z pensjonatu.
Lilly skrzywiła się ostentacyjnie.
— Nie trzeba. Dam sobie radę.
Kolejny raz pociągnęła za zamek, który nawet o milimetr się nie przesunął. Zacisnęła usta.
— Może jednak pomogę? — powtórzył, uważnie się jej przyglądając.
Przewróciła oczyma i chowając dumę do kieszeni, odsunęła się na kilka kroków od łóżka. Wbiła wzrok w podłogę.
Carter przytrzymał walizkę i jednym ruchem ją zapiął. Zatrzymał się, gdy jego spojrzenie padło na otwarty karton z ubraniami stojący pod oknem. Spojrzał na dziewczynę, marszcząc brwi.
— Dlaczego nie spakowałaś rzeczy, które ci kupiłem?
Jego ostry ton głosu przeszył powietrze między nimi.
— Nie potrzebuję ich. — odparła, wzruszając ramionami.
Niczego od niego nie chciała. Nie zniosłaby, gdyby cokolwiek jej o nim przypominało.
— Nie bądź niepoważna. Należą do ciebie.
— Już powiedziałam, że ich nie chcę.
Odwróciła od niego wzrok.
Pokręcił nerwowo głową i bez słowa ją minął. Wyszedł z pokoju, zostawiając ją samą. Lilly zdębiała. Nie tego się spodziewała. Jej źrenice rozszerzyły się, gdy po kilku chwilach wrócił do sypialni, ciągnąc za sobą dużą walizkę.
— Co robisz?
Podbiegła do niego, gdy zaczął wyciągać ubrania z kartonu i przerzucać je do walizki.
— Te rzeczy są twoje. Chcę, żebyś je ze sobą wzięła. — powiedział pewnym tonem.
— Przestań! — jej głos drżał teraz od smutku i gniewu jednocześnie — Nie chcę ich. Nie rozumiesz tego? Nie chcę niczego, co od ciebie dostałam. Nie mam do tego prawa.
CZYTASZ
Zlecenie. Serce Zabójcy. | +18 [KOREKTA] ✓
RomanceOna. Kobieta o twarzy anioła i sercu pełnym bólu i tłumionej przez lata bezsilności. Jeszcze 10 lat temu była wielką romantyczką, która wierzyła w prawdziwą i szczerą miłość aż po grób. Teraz w jej oczach widać jedynie smutek i żal... do samej siebi...