Rozdział 49

2.5K 143 32
                                    

Tata wysiadł jako pierwszy, a w ślad za nim poszła Linda i William. Z zaangażowaniem o czymś ze sobą rozmawiali, co chwilę wybuchając głośnym śmiechem. Ręce mi drżały, gdy uporczywie starałam się zetrzeć ze swoich policzków łzy. Nim jednak całkowicie mi się to udało, wzrok ojca padł na mnie. Z pogodną miną lustrował moją sylwetkę, a uśmiech szybko zamienił się w zdziwienie i zmartwienie.

Mężczyzna w pierwszej chwili zastygł bez ruchu, co sprawiło, że pozostała dwójka również na mnie spojrzała. Linda z dezorientacją oceniała sytuacją, aż w końcu jej usta uformowały się w małą literę o. William za to zacisnął wargi w wąską linię, a mięśnie na jego ramiona się spięły.  

Nerwowo bawiłam się swoimi palcami, a gula w moim gardle nieprzyjemnie rosła. Nie byłam gotowa na konfrontacja i nie do końca wiedziałam, jak powinnam się zachować.

Ojciec pospiesznie ruszył w moją stronę, lada moment zjawiając się naprzeciw mnie. Ostrożnie wyciągnął dłoń do mojej twarzy i niepewnie zbadał strukturę mojej skóry, dotykając zranionych miejsc. Na moje usta wkradł się niekontrolowany grymas, a żołądek się ścisnął. Więc makijaż, którym tak starannie próbowałam przykryć siniaki, zdawał się całkowicie spłynąć.

- Jenny, co się stało? - zapytał tata, głosem pełnym szoku.

Doskonale widziałam, jak wiele emocji przelatuje przez jego zmęczoną twarz. Coś boleśnie zakłuło mnie w sercu i potrzebowałam chwili, by zmusić się do niewielkiego uśmiechu, od którego niemal zabolały mnie wargi. 

- A to - zaśmiałam się, dotykając siniaka pod okiem - Ashley u mnie nocowała. Kłóciłyśmy się o film i przypadkowo się zraniłam, gdy wyrywałam jej pilota - machnęłam lekceważąco ręką.

Zmarszczka na jego czole zdawała się pogłębiać. Wyraźnie było widać, że moje wytłumaczenie go nie przekonało, co sprawiło, że niemal cała w środku drżałam.

- A dziś się pokłóciłyśmy - zdecydowałam się mówić dalej - I jest mi trochę przykro.

Z moich oczu wypłynęły pojedyncze łzy, nad którymi nie byłam w stanie dłużej zapanować. Ojciec jeszcze przez chwilę uważnie mi się przyglądał, aż w końcu objął mnie ramionami i przyciągnął do swojej klatki piersiowej. Wdychałam jego znajomy, kojący zapach, a moje serce rozpadało się na kawałki. Skłamałam. Nie potrafiłam mu powiedzieć prawdy.

- Jenny, na pewno to wypadek z Ashley? - dopytywał, składając niewielki pocałunek na czubku mojej głowy - Jeśli ktoś zrobił ci krzywdę, możesz mi powiedzieć.

Pociągnęłam nosem i uniosłam wzrok, spoglądając prosto w jego niebieskie oczy - dokładnie takie same, jak moje.

- Szarpałyśmy się i dostałam pilotem w oko - odparłam, delikatnie się uśmiechając - Może poobijana, ale wygrana.

Śmiech mojego ojca sprawił, że jakiś niewidzialny ciężar spadł z moich barków. Bo chociaż nic nie było w porządku, o czym przecież sam niedługo miał się przekonać, było mi lżej, że chociaż przez tą jedną chwilę udało mi się stworzyć iluzję, że wszystko jest dobrze.

***

Potrzebowałam kilka długich godzin, by zebrać się w sobie i w końcu zdecydować się na telefon do Liam'a. Nie byłam przekonana co do tego, czy robię dobrze, ale komórka Harry'ego nadal pozostawała wyłączona i nie miałam pomysłu, jak inaczej mogłabym się dowiedzieć, co tak naprawdę się stało.

Stałam przy oknie, zwrócona w stronę widoku na ogród i nerwowo przeskakiwałam z nogi na nogę. Wsłuchiwałam się w długie sygnały, niecierpliwie czekając aż po drugiej stronie odezwie się Hogan.

LOST TOM II (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz