Od razu mówię, że następne rozdziały są lepsze :)
___
-Lilia!-usłyszałam wołanie, które wyrwało mnie ze snu.-Siostra musisz wstać bo cię zabije!
To na milion procent był mój kochany braciszek, Pabluś.
-Czego chcesz?-wymamrotałam cicho nie chcąc ani otwierać oczu, ani wstawać z ukochanego łóżka.-Po co mnie budzisz?-spytałam nadal z przymkniętymi powiekami.
-Jedziesz ze mną na trening.-oznajmił, a ja w myślach przewróciłam oczami.
-Serio?-pytałam zmęczona.
-Nie, na niby.-odpowiedział.
-To dobrze. I daj mi spać głupolu.-złapałam kołdrę w prawą rękę i naciągnęłam ją tak, aby zasłonić się przed tym idiotą i dalej spokojnie odpoczywać.
Jednak mój idealny plan nie wypalił i po sekundzie poczułam jak Gavira ściąga ze mnie to czym przed chwilą się przykryłam.
-Czas wstawać Liluś.-otworzyłam oczy i spojrzałam na brata wzrokiem gotowym zabić i wypatroszyć.-Nie patrz tak na mnie bo zaraz mi się odechce, a chce cię zabrać w fajne miejsce.-te słowa bruneta nagle mnie rozbudziły.
-Gdzie jedziemy?-nawet nie wiem jak, ale za to wiem, że bardzo szybko z leżenia przeszłam w siedzenie i niczym pies napalony na przysmaki czekałam co Pablo ma mi do opowiedzenia.-No powiedz mi, będę miła.-wyjęczałam błagalnie.
-Wiesz, że na mnie to już nie działa?-spojrzał na mnie z góry i uniósł brwi.-Ten twój "wzrok słodziaka" rozpuszczał moje serce jakieś trzy lata temu.
-Ehe...-mruknęłam i poczułam się jakbym była na nogach od kilku godzin, chociaż nawet nie wyszłam z łóżka.
-No co? Nie mam już siedemnastu lat i mnie sobie nie okręcisz wokół tego swojego palca.-zaraz zobaczymy piłkarzyku.
-No Pablituś?-wiem, że kocha to moje "siostrzane przezwisko", pomimo, że nie znam go całe moje życie, ale o tym to zaraz. Przeciągnęłam się i leniwie i postanowiłam ruszyć moje szanowne cztery litery, aby wstać i jakoś pokazać mu, że nadal jest podatny na moje słodkie oczka.
-Nie.-odpowiedział.
-Ale co nie?-wymamrotałam podchodząc do niego i go przytulając.
-Nic ci nie powiem.-objął mnie mocno i pocałował w czubek głowy.-Te twoje blond kłaki weszły mi do buzi.-próbował zmienić temat.
-Kochany braciszku.-patrzyłam na niego z dołu.
-Nie uda ci się karle. Nic ci nie powiem.-chciałam być miła ty playboyu głupi, ale teraz sobie przegiąłeś.
-Mam aż sto pięćdzie...-już chciałam się wykłucać, ale on był szybszy.
-Tylko sto pięćdziesiąt cztery centymetry wzrostu w wieku 15 lat.-dokończył za mnie.
-Obrażam się.-chciałam zabrać ręce, tak aby go nie przytulać, ale jako młodsza, a do tego siostra jestem przyzwyczajona, że jestem słabsza.
Gavi chwycił moje ręce w nadgarstkach i po jego minie można było wywnioskować, że pomimo to, że używałam całej swojej siły, aby się wyrwać nie sprawiało mu to żadnego problemu by utrzymać mnie przytuloną do niego i nawet kropelka potu nie pojawiła się na jego czole.
-Nienawidzę cię.-burknęłam rozluźniając dłonie bo i tak nie miałam z nim szans.
-Ale kochasz.-uśmiechnął się.
-Ale kocham.-odpowiedziałam już w lepszym humorze.
-I widzisz zgredzie? Można mieć taki miły poranek z braciszkiem.

CZYTASZ
My first Love || Héctor Fort
FanfictionPrzyznam, że wystarczyło jedno spojrzenie, żebym dosłownie przepadła dla jego brązowych oczu. Jedno spojrzenie i już nie mogłam spać spokojnie. Przez całe moje trudne, piętnastoletnie życie nie poczułam się tak jak w tamtym momencie gdy Pablo zabrał...