Rozdział 44

3.5K 130 36
                                    

Po przebudzeniu, długo leżałam na wznak, wpatrując się tempo w sufit. Myślałam, że gdy się obudzę, zobaczę obok siebie Harry'ego, ale druga część łóżka była pusta. Początkowo poczułam lekki zawód, ale zaraz zastąpił go spokój - samotność zdawała się koić ból.

Uniosłam rękę i ostrożnie dotknęłam opuszkami palców swojego policzka. Automatycznie się skrzywiłam, natrafiając na obolałe miejsce. Jednocześnie chciałam się śmiać i płakać - więc to nie był tylko sen?

Spojrzałam w bok, chcąc wyjrzeć przez okno, ale zasłony uniemożliwiały mi widok. Widziałam jedynie promienie słońca, które usilnie próbowały przedostać się do pomieszczenia. Wpatrywałam się pusto w jasne plamy, nie mając w sobie na tyle dużo sił, by samemu się podnieść i wpuścić je do środka. 

Dźwięk trzaśnięcia drzwiami, przywrócił mnie do rzeczywistości. Ktoś wszedł do mieszkania, a niepokój zaczął ogarniać moje ciało - dlaczego było w tym tyle złości?

- Już się obudziła? - usłyszałam głos Harry'ego.

Mimowolnie poczułam, jak się spinam. W jego tonie nie było nawet odrobiny ciepła, którego tak bardzo teraz potrzebowałam. Zamiast tego dało się dostrzec wściekłość, która od wczorajszego dnia najwyraźniej nie miała zamiaru go opuścić.

- Nadal śpi - odparł ze zmęczeniem Carter.

Odgłos odsuwanych krzeseł dał mi znać, że najprawdopodobniej usiedli. Oczami wyobraźni widziałam, jak znajdują się przy stole i na siebie patrzą.

- Nie chcą powiedzieć, kto to był - ton Wilson'a był nadzwyczaj zimny.

Na mojej skórze pojawiła się gęsia skórka i nie było to spowodowane odczuwanym chłodem. Przymknęłam powieki i starałam się skupić na swoim oddechu. Wkładałam wszystkie swoje siły w odrzuceniu obrazów z poprzedniego wieczoru, ale niekontrolowanie zaczęły do mnie napływać jeden po drugim.

- Dowiemy się - zapewnił go Ethan - Myślałem nad tym i mam plan. Musimy działać powoli i spokojnie. Nie mogą się spodziewać tego, co szykujemy.

Wstrzymałam powietrze w płucach, czując rozrywający ból w sercu. Nie podobało mi się to, co słyszałam i niemal zapragnęłam zacząć krzyczeć. Prosić, by przestali. Nadal w duchu przekonywałam się, że to nic takiego. Że to tylko zły sen i lada moment się z niego obudzę. Że całe to zdarzenie nie miało nic wspólnego z Harry'm. Że byłam jedynie ofiarą czegoś, czego mógł stać się każdy. 

- Jak mam być spokojny?! - wrzasnął Wilson, a dźwięk uderzania pięścią w stół rozniósł się po mieszkaniu.

Wzdrygnęłam się i otworzyłam oczy. Powolnym ruchem przysiadłam na skraju łóżka i spuściłam nogi na zimną podłogę. Wciąż słyszałam ich rozmowę dobiegającą z pokoju obok, ale skupiona jedynie na tym co działo się wewnątrz mnie, nie byłam w stanie rozpoznać znaczenia ich słów.

Niepewnie okrążyłam łóżko i podeszłam do drzwi. Z obawą nacisnęłam na klamkę, a skrzypienie niemal raniło moje uszy. Głosy ucichły, a ja doskonale zdawałam sobie sprawę, że ich spojrzenia przeniosły się na mnie. Stałam nieruchomo w progu i nie byłam pewna, jak powinnam się zachować.

Wpatrywałam się w swoje palce u stóp, którymi nerwowo poruszałam, gdy usłyszałam dźwięk odsuwanego krzesła. Automatycznie uniosłam wzrok, dostrzegając przy okrągłym stoliku Harry'ego. Stał widocznie spięty, dokładnie lustrując moje ciało. Miałam wrażenie, że znajduję się przed nimi kompletnie nago. Wilson zdawał się nie być pewnym, czy może do mnie podejść. Zrobił nieznaczny ruch do przodu, ale zaraz się zatrzymał.

Nie podobało mi się to, że nie patrzył mi w oczy. Zamiast tego śledził wzrokiem każdy centymetr mojej cery, a jego zęby coraz bardziej się zaciskały. Na jego czole pojawiła się długa zmarszczka, a ręce zamknęły się w pięści. 

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz