9. Z dwojga złego wolałam wyjść na wredną zołzę niż ofiarę losu

193 32 22
                                    

⋆.˚🐝⊹₊ ⋆ #𝒉𝒆𝒅𝒓𝒊𝒗𝒆𝒔𝒎𝒆𝒄𝒓𝒂𝒛𝒚 ⋆.˚🐝⊹₊

Nie mogłam uwierzyć, że znowu dałam się namówić na ten pokaz próżności. Wciśnięta w czerwoną kieckę, miałam ochotę wyrwać kelnerom srebrne tace i się nimi zakryć. Jednak mocno trzymana przez Drew ręka była unieruchomiona. Chłopak kręcił kciukiem leniwe koła na mojej skórze i to doprowadzało mnie do jeszcze większego szału.

Czy był tego świadomy? Mojego szaleństwa, ale też i tego gestu, który być może dla niego nic nie znaczył, ale mnie wręcz palił.

Przełknęłam i rozejrzałam się po sali. Tym razem tłum ludzi był mniej ekstrawagancki niż za pierwszym razem. Dominowała czerń i krawaty — dlatego też czułam, że czerwona sukienka nie była najlepszym wyborem.

— Co to w ogóle za wystawa?

— Bankiet. — Drew posłał mi uśmiech, widząc moje zirytowanie. — Coś dla gości z branży gastronomicznej.

Moja brew się uniosła.

— To teraz macie być modelami ukośnik kelnerami?

Chłopak roześmiał się i pokręcił głową.

— Nie. Gastro rozwija się bardzo prężnie: ludzie uwielbiają chodzić do restauracji, odkrywać nowe miejsca i smaki. Wiesz, era influecerów, tik toków i tak dalej.

— Każdy może być krytykiem kulinarnym? — zapytałam, a Drew skinął głową.

Jego dłoń przestała kreślić okręgi na mojej skórze i nagle zrobiło mi się jakoś chłodno.

— Restauratorzy wyczuli możliwość zysku. Branża modelowa też. — Drew posłał mi roześmiane spojrzenie i zapytał: — Co lubią ludzie oglądający te wszystkie społecznościowe media?

Ściągnęłam brwi.

— Kotki?

— Jesteś niepoprawna, pszczółko — mruknął na wydechu. — Kotki i ładne obrazy.

— Ach, czyli żarcie będą reklamować ładni ludzie?

— Bingo — zaśpiewał puszczając mi oko.

Ponownie rozejrzałam się po pomieszczeniu i skrzywiłam.

— Wiesz, jak na bankiet kulinarny, strasznie mało tutaj żarcia.

— Wszyscy są na diecie.

Przewróciłam oczami, a potem wyprostowałam się, bo dostrzegłam ubraną w czarną długą suknię Andreę. Strzeliłam szybko wzrokiem na boki, i gdy upewniłam się, że w pobliżu nie było Luca, rozluźniłam spięte barki. Nie darzyłam jej sympatią, ale i tak była lepsza niż jej chłopak z piekła rodem.

Jej brązowe oczy najwidoczniej zauważyły nas i ku mojemu niezadowoleniu, skierowała kroki w naszą stronę. Uśmiechnęła się nieśmiało i zagadnęła:

— Hej, was też wyciągnięto na tę imprezę? Straszne nudy, a porcje jedzenia są praktycznie w głodowych ilościach.

Spojrzała na Drew, a gdy ten posłał jej chłodne spojrzenie, uciekła wzrokiem w bok. Poprawiła drżącą dłonią włosy i zamilkła, gdy żadne z nas nic nie powiedziało.

Była zdenerwowana i niepewna. Bardzo chciałam ją nienawidzieć, ale dostrzegłam w jej ruchach strach pomieszany ze skruchą. Być może Andrea była tylko dobra aktorką, ale być może ona też padła ofiarą toksycznej osobowości Luca.

— Właśnie pytałam Drew gdzie jest jedzenie. — Przerwałam w końcu ciszę, a Andrea uśmiechnęła się do mnie z wdzięcznością.

— Prawda? Impreza z branży restauracyjnej, a ani śladu po jedzeniu. — Objęła się ramionami i ponownie posłała Drew nieśmiałe spojrzenie. — Jak się bawicie?

Chłopak napiął się, a jego ramię oplotło moją talię. Wzruszył ramionami i wymusił uśmiech, który nie objął ciemnych oczu.

— To spotkanie pracownicze, więc się nie bawimy.

Uśmiech kobiety zbladł. Pokiwała głową i odparła:

— No tak, oczywiście.

— A gdzie Luc?

Pytanie Drew sprawiło, że Andrea oblała się rumieńcem.

— Miał inne plany — mruknęła. — To znaczy miał plany związane z pracą — powiedziała już głośniej i pewniej siebie. — Niedawno rzucił modeling i teraz zajmuje się managementem.

Uniosłam brwi i obrzuciłam ją uważnym spojrzeniem. Andrea uśmiechała się promiennie, ale w jej oczach krył się niepokój. Zupełnie jakby bała się powiedzieć cokolwiek niepochlebnego o swoim chłopaku.

— Muszę już iść, widzę znajomych — powiedziała pospiesznie. — Mam nadzieję, że mimo wszystko będziecie się dobrze bawić. Miło było z tobą porozmawiać, Libbie.

Andrea zniknęła pośród tłumu, a ja zaczęłam się niepokoić. Zbyt długo trwałam w toksycznym związku by zignorować subtelne znaki.

— Hej, Drew? — Odwróciłam głowę i spostrzegłam, jak chłopak podążał tęsknym wzrokiem za kobietą w czarnej sukni.

Przygryzłam usta i pokiwałam nieznacznie głową. Czego ja się spodziewałam? Przecież to była jego pierwsza miłość. Oczywiście, że ponowne zobaczenie jej, sprawi odrodzenie wszelkich uczuć.

Ja byłam tylko udawaną dziewczyną.

Byliśmy w udawanym związku.

To wszystko było kłamstwem.

Martwiłam się o być może toksyczny związek Andrei, a nie dostrzegałam, że sama powoli spychałam się do dziury zwanej: nieodwzajemnionym uczuciem.

Co ja najlepszego robiłam?

Puściłam dłoń Drew i zaczęłam rozglądać się po pomieszczeniu. Mój wzrok padł na wysoką postać przy drewnianym barku, która przyglądała mi się z chytrym uśmiechem.

Znałam ten uśmiech.

Nagle poczułam się tak, jakbym połknęła lodowatą bryłę. Już przytłoczona negatywnymi emocjami, czułam, że teraz się dusiłam. Z ust wydobył się bezgłośny jęk, a nogi odmówiły posłuszeństwa. Musiałam uczepić się Drew.

— Wszystko dobrze? Zbladłaś. — Brzmiał na przejętego, ale ja jedyne co widziałam to echo mojej przeszłości, które podążało w moją stronę.

Zacisnęłam dłonie na marynarce chłopaka i szepnęłam gorączkowo:

— Teraz to ty mnie ratuj i udawaj mojego chłopaka!

— Co? — Drew wyglądał na zagubionego, ale ja nie miałam czasu na tłumaczenie się, Thomas był tuż tuż.

— W naszą stronę idzie naprawdę gburowaty typ, któremu chcę zagrać na nosie! — syknęłam zdesperowana, a on pokiwał głową.

Wargi chłopaka rozciągnęły się w przyjemnym dla oka uśmiechu, a duża opalona dłoń musnęła mój policzek.

— Oczywiście, pszczółko. O cokolwiek poprosisz.

Zsunął dłoń z mojego policzka i pogładził delikatnie szyję. Obdarzył mnie uśmiechem, a ja próbowałam ukryć grymas, który zdradziłby, że wcale nie chciałam zemsty, tylko ucieczki. Nie wiedziałam dlaczego skłamałam Drew, być może dlatego, że z dwojga złego wolałam wyjść na wredną zołzę niż ofiarę losu. Nie chciałam już nigdy więcej być słaba i nieporadna.

Nagle zostałam brutalnie sprowadzona na ziemię jednym pytaniem.

— To ty, miodku?

Hej!
Czuję, że nieco zaniedbuję Libby i Drew. Na szczęście mam kilka rozdziałów w zapasie i liczę na to, że szybko mi wróci wena na to opko.
Na scenie pojawia się Thomas i cóż, kolejna toksyczna postać trafia do talii kart 😔 co Waszym zdaniem jest gorsze: toksyczny przyjaciel czy ukochany? Da się w ogóle to jakkolwiek porównać?
Miłego tygodnia!
Ściskam ♥️
M.

He drives me crazy | NA +18 (wolno pisane)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz