Rozdział 42

2.9K 117 33
                                    

Opierałam się plecami o drzewo, siedząc z podkurczonymi do piersi nogami. Pomimo siły, w jaką wkładałam w opanowanie swoje ciała, drżenie nie ustępowało. Tempo wpatrywałam się zamglonym wzrokiem w ciemność przed sobą i wzdrygałam się za każdym razem, gdy usłyszałam chociaż niewielki szmer. Łzy, które wcześniej nieustannie wypływały z moich oczu, w końcu wyschły, zostawiając po sobie ślady.

Ethan'a nadal nie było, a mi trudno było oszacować, jak długo już na niego czekam. Każda minuta niewyobrażalnie mi się dłużyła, a moją głowę zaczęły nawiedzać czarne scenariusze - co jeśli nie przyjdzie?

W pewnym momencie usłyszałam cichy szelest, przypominający kroki. Dźwięk dobiegał z oddali, a moje serce kolejny raz tego dnia, zabiło zdecydowanie mocniej niż powinno. Automatycznie się skuliłam, pragnąc zatopić się w konar drzewa za sobą. Spuściłam głowę, opierając ją o kolana i przymknęłam powieki. Kroki zdawały się być coraz wyraźniejsze, a mój puls niewyobrażalnie przyspieszył.

W duchu modliłam się, by osoba zbliżająca się w moją stronę mnie nie dostrzegła. Nie miałam jedynie na tyle odwagi, by unieść wzrok i upewnić się, że człowiek którego słyszę, rzeczywiście zmierza w moim kierunku. Zaciskałam dłonie w pięści, boleśnie wbijając sobie paznokcie w skórę. Czułam obecność drugiej osoby obok mnie i ze strachu wstrzymałam oddech. Po prostu odejdź - prosiłam w myślach. 

- Jenny... - odezwał się ktoś nade mną.

Od razu rozpoznałam głos Carter'a. Ulga opanowała moje ciało, a ja uniosłam głowę i spojrzałam prosto w jego błyszczące oczy. Chłopak niepewnie przykucnął przy moich nogach i z obawą dotknął mojej drżącej dłoni, którą od razu od niego odsunęłam.

- Jenny, spokojnie - mówił miękko - Już wszystko dobrze.

Widziałam, jak uporczywie stara się mi przyjrzeć. Dokładnie skanował każdy cal mojej twarzy, przychodząc wzrokiem na ciało. Przez nacisk jego intensywnego spojrzenia, niemal chciałam się w sobie skulić.

Nie protestowałam, gdy ostrożnie chwycił mnie w pasie i uniósł do góry. Moje nogi zwisały w powietrzu, gdy niepewnie oparłam czoło o jego klatkę piersiową. Z moich oczu kolejny raz zaczęły wypływać łzy, moczące jego koszulkę. Chłopak szeptał ciche "ciii", gdy przemierzał ze mną drogę. Minęła chwila nim w końcu przystanął i wciąż mnie trzymając, zaczął przeszukiwać swoje kieszenie. W końcu wyciągnął kluczyki i otworzył nimi auto. Delikatnie usadził mnie na tylnym siedzeniu i ostrożnie zapiął mnie pasem.

Usiadł za kierownicą i nim odpalił samochód, dostrzegłam jak przygląda mi się we wstecznym lusterku. Jego ciało było spięte, a usta zaciśnięte w wąską linię i pomimo naszej niezbyt udanej relacji, nagle poczułam się z nim wyjątkowo bezpiecznie. 

Oparłam się czołem o szybę i zamknęłam oczy. Usłyszałam warkot silnika i już chwilę później wyjechaliśmy na drogę. Niedawne zdarzenie odtwarzało się w mojej głowie niczym film. Uderzenie za uderzeniem, niesamowicie duży ból i słowa, które z tego wszystkie zraniły mnie najbardziej. Harry... - doskonale zdawałam sobie sprawę z tego, że chodziło o niego. Byłam jednocześnie zrozpaczona i wściekła. To wszystko stało się z jego winy.

Gdy po kilkunastu minutach samochód się zatrzymał, rozchyliłam powieki i niepewnie rozejrzałam się dookoła. Znajdowaliśmy się w nieznanej mi części miasta, co jedynie utwierdzało mnie w przekonaniu, że nie zmierzaliśmy do mojego domu. 

Widziałam, jak Ethan gasi silnik i wysiada na zewnątrz. Bez słowa otworzył drzwi od mojej strony, po czym odpiął mój pas i kolejny raz wziął mnie na ręce. Ciasno przylegałam do jego torsu, zaciskając dłonie na jego koszulce. Miałam wrażenie, że w ten sposób jestem w stanie uchronić się przed tym, co się stało. Że być może, gdy zamknę oczy, wszystko wróci na swoje miejsce.

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz