Rozdział 26

3.6K 111 12
                                    

Siedziałam w restauracji z Lizy, ojcem i William'em zajadając się obiadem. Nawet już nie pamiętałam, kiedy ostatni raz wszyscy razem gdzieś wyszliśmy. Gdy zachowaliśmy się normalnie, bez kłótni, sprzeczek, a zamiast tego wymienialiśmy się spostrzeżeniami dotyczącymi dań.

Miejsce, w którym się znajdowaliśmy było położone w centrum Naples. Restauracja miała przyjemną i miłą atmosferę. W tle było słychać ciche piosenki lecące z radia. Ciemnobrązowe stoliki były otoczone białymi, skórzanymi kanapami. Lokal był stosunkowo średnich rozmiarów, ale nadmiar ludzi zdawał się go znacznie pomniejszać.

Siedzieliśmy przy oknie, z widokiem na ruchliwą ulicę, gdy Linda ochoczo opowiadała o psie, którym ostatnio zajmowała się w klinice. Bawiłam się resztkami kurczaka na swoim talerzu, mimowolnie myśląc o matce. O tym, jak zawsze imponowała jej miłość do zwierząt naszego ojca i jak mimo wszystko jej nie podzielała. Nigdy nie mieliśmy psa, kota, a nawet chomika. Mama twierdziła, że zwierzęta przypominając człowiekowi o śmierci, a ona przecież tak bardzo nie chciała o niej myśleć. Jak ironicznie była jej najbliższa.

- Za niedługo biorę urlop - odezwał się ojciec, wycierając usta serwetką.

Jego słowa przywróciły mnie do rzeczywistości. Niemal od razu rozszerzyłam usta w uśmiechu, ciesząc się z decyzji jaką podjął.

- To dobry pomysł - odparłam - Przyda ci się trochę odpoczynku.

William zgodził się ze mną, potakując energicznie głową. Odkąd zmarła nasza matka, tata nigdzie nie wyjeżdżał na wakacje. I to nie tylko z powodu problemów finansowych, ale też dlatego, że nigdy nie był chętny do brania urlopu.

Dostrzegłam, jak Linda chwyta mojego ojca za dłoń, delikatnie ją ściskając. Na ten gest jego oczy zabłyszczały.

- Powinniśmy spędzić ze sobą więcej czasu. Nim się obejrzymy, będziesz już wracać na studia - zwrócił się do mnie z lekkim smutkiem - Niedawno rozmawiałem z ciotką Amy i zapraszała nas do siebie. To świetna okazja, żeby gdzieś wspólnie wyjechać. Kiedyś uwielbialiście spędzać u niej czas.

Spuściłam wzrok, wpatrując się tempo w swój talerz. To fakt, jako dzieci bardzo lubiliśmy wyjeżdżać z William'em do cioci Amy. Była kuzynką naszej mamy i miała trójkę dzieci w podobnym do nas wieku. Zajadaliśmy się świeżymi owocami i do późnego wieczora bawiliśmy się w ogrodzie. Zawsze wspominałam ten czas z dużym sentymentem, tylko, że już nie byłam dzieckiem. Teraz nie chciałam nigdzie stąd wyjeżdżać.

- Linda w końcu pozna naszą rodzinę - kontynuował, spoglądając na nasze twarze - A my w końcu odpoczniemy.

Wiedziałam, że nie chodziło mu tylko o odpoczynek. Wszyscy dostrzegliśmy, jak bardzo się od siebie oddaliśmy, a on chciał zrobić wszystko, by nas do siebie zbliżyć. Linda wyglądała na zadowoloną z pomysłu ojca. Z uśmiechem na ustach wpatrywała się w jego profil, a ja choć chciałam zmusić się do czegoś podobnego, nie potrafiłam. 

- Jestem za! - odezwał się William.

Poczułam, jak coś ściska mnie nieprzyjemnie w podbrzuszu. Czyli byłam jedyną osobą, która nie podzielała ich entuzjazmu. 

- A ty, Jenny? - dopytywał ojciec.

Poprawiłam się nerwowo na krześle, wciąż nie potrafiąc się zmusić do tego, by spojrzeć mu w oczy. Moja głowa szalała od nadmiaru myśli. Nawet jeśli miałoby to trwać tylko kilka dni, dla mnie i tak było to zdecydowanie za długo. 

- Właściwie to... - zaczęłam, czując jak nagle robi mi się gorąco - Dawno nie było mnie w domu i liczyłam na to, że będę mogła spędzić więcej czasu z James'em i Ashley - przełyk palił mnie od kłamstw - Bardzo mi ich brakowało i... sami rozumiecie.

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz