Moje ciało rozpierała nieokreślona euforia gdy po wspólnej kolacji i oświadczynach wracaliśmy do domu. Cieszyłam się, ponieważ moje życie w końcu wyglądało tak, jak je sobie wymarzyłam. Jedynie niepokój, który czułam za plecami podpowiadał mi, że muszę dołożyć wszelkich starań aby utrzymać swoją pozycję. Miałam świadomość, że takie szczęście można łatwo stracić.
Wysiadłam z samochodu, po czym drzwiami łączącymi garaż i dom przeszłam do korytarza. Usiadłam na niewielkiej sofie, po czym ściągnęłam obcasy, aby ich hałasem nie obudzić Aresa. Wymieniłam przelotny pocałunek z Masonem, po czym ruszyłam w kierunku pokoju syna.
Przez delikatnie uchylone drzwi wydobywał się jedynie blady poświt lampki nocnej. Weszłam do pomieszczenia, a moim oczom ukazał się przepiękny obraz śpiącego chłopca z maskotką na pozór przypominającą postać Małego Księcia.
— Czyli już wkrótce pani Scott — usłyszałam za plecami, przez co się odwróciłam spoglądając na Renesmee, która tamtego wieczoru zgodziła się popilnować mojego syna.
— Tak, dalej w to nie wierzę — ciężko westchnęłam, po czym z delikatnym uśmiechem wystawiłam w jej kierunku dłoń, aby przyjrzała się biżuterii.
— Mam przeczucie, że nie jesteś szczęśliwa jak te wszystkie zaręczone dziewczyny — przymrużyła oczy, dając mi tym samym znak, że nie muszę nic ukrywać.
Odwróciłam się w stronę Aresa, delikatnie przeczesując jego ciemniejące włosy. Kochałam go ponad własne życie, byłabym gotowa przenieść się na drugi koniec świata, byleby nigdy nie poznał prawdy o swoim ojcu.
Przez tyle czasu dawałam sobie radę. Moja głowa nawet go nie wspominała, a teraz gdy patrzyłam na swojego syna nie mogłam przestać w nim widzieć Williama. Nawet ich zachowania wydawały się podejrzanie podobne, a nigdy nie mieli ze sobą styczności.
— On wrócił, był tam — wyszeptałam, ale nawet to nie pomogło ukryć mojego drżącego głosu.
Renesmee zmarszczyła brwi, chwile się nad czymś zastanawiając. W momencie kiedy doznała pewnej świadomości nad informacją, którą jej dostarczyłam nagle zdezorientowany wyraz twarzy zastąpiły wytrzeszczone oczy i rozchylone w zdumieniu wargi. Patrzyłam na nią jak bierze potężny wdech i wydech, a następnie opiera się o komodę.
— To wszystko wyjaśnia — wyszeptała, wbijając wzrok w beżową wykładzinę. — Co zamierzasz z tym zrobić? — dopytała.
— Jestem przerażona Renesmee — wyraźnie zaakcentowałam imię siostry, aby zwrócić uwagę na powagę sytuacji. — Między nami jest wszystko zakończone. Teraz mam Masona, jest dla mnie idealny i nigdy nie chciałabym go skrzywdzić. Po prostu boję się, że William mógłby poznać prawdę o Aresie — wyszeptałam, aby nie obudzić syna. W międzyczasie wyjrzałam na korytarz, czy nigdzie nie ma mojego narzeczonego.
Nie chodziło mi o to, że William mógłby mi zarzucać odebranie możliwości obserwowania dojrzewania Aresa, ale bardziej o to, że Blake nie był człowiekiem, który zostałby na stałe. Nie chciałam aby mój syn musiał przechodzić znikanie ojca co ileś lat. Po prostu łatwiej było wytłumaczyć mu, że ojciec nigdy nie pojawi się w jego życiu.
— Boisz się o Aresa, czy swoje uczucia do niego? — zapytała, a moje gardło momentalnie się zacisnęło, dosłownie jakby nie chciało mnie dopuść do wypowiedzenia jakichkolwiek słów. — Obie wiemy co zawsze się miedzy wami działo gdy ponownie się spotykaliście — chciała mi przypomnieć.
— Tym razem będzie inaczej, bo nie chodzi o mnie, a mojego syna — próbowałam ją przekonać, a może bardziej zapewnić siebie w tym przekonaniu. — Muszę sprawić aby było inaczej.

CZYTASZ
Secret Death
Teen Fiction"A gdy zwalczymy wszechświat, nie pozwól aby pokonała nas śmierć." 3 część trylogii "Secret" Dziękuję za okładkę: @facermela