Rozdział 22

4.7K 116 17
                                    

Zaparkowałam na niewielkim parkingu, przed budynkiem. Czerwony, błyszczący neon wiszący u góry, zachęcał do wejścia. Powoli sięgnęłam po swoją torebkę, znajdującą się na siedzeniu pasażera i wysiadłam na zewnątrz. Na dworze panował upał, przez co było mi niezwykle ciężko i duszno. Ruszyłam w stronę przeszklonych drzwi, by chwilę później przejść przez próg.  

Rozglądałam się z zaciekawieniem po pomieszczeniu. Nic się nie zmieniło, zupełnie jakby czas się tutaj zatrzymał. Przy oknach znajdowały się te same, musztardowe kanapy; te same wysokie stoliki; obrazy na ścianach i niezliczona ilość roślin. Coś przyjemnie ścisnęło mnie w sercu. Do moich nozdrzy niemal od razu dotarł znajomy zapach wanilii, cynamonu i świeżo parzonej kawy. 

Odwróciłam wzrok w stronę lady, mając nadzieję, że znajdę za nią Robinson'a, ale ku mojemu rozczarowaniu, zamiast niego, dostrzegłam młodą, drobną dziewczynę. Polerowała szkliwo białą szmatką, czujnie obserwując otoczenie. Na oko była młodsza ode mnie o kilka lat. Miała długie, brązowe włosy, zawiązane w wysokiego kucyka. Fartuszek, który miała obwiązany wokół tali był dokładnie taki sam, jaki niegdyś nosiłam ja.

Ruszyłam w jej stronę, zatrzymując się przy wyspie i opierając dłonie na blacie. To sprawiło, że niemal od razu zwróciła na mnie swoją uwagę, rozszerzają usta w uprzejmym uśmiechu.

- Dzień dobry! Co dla pani? - zapytała miękko.

Nie musiałam się długo zastanawiać. Miałam swoją ulubioną kawę, którą wybierałam w każdy cieplejszy dzień.

- Mrożoną latte - odpowiedziałam od razu.

Dziewczyna pokiwała głową ze rozumieniem, po czym zaczęła wystukiwać zamówienie na ekranie monitora. Chwilę później wręczałam jej już odpowiedni banknot, płacąc za napój. 

Nie mogłam pozbyć się dziwnego poczucia sentymentu, które niemal całkowicie mnie opanowało. Tak wiele wspomnień w jednym miejscu. Zaczynałam przypominać sobie każdą chwilę z ostatniego roku, który spędziłam w Naples, a moje serce zaczęło wypełniać się smutkiem. Tak bardzo tęskniłam za tym czasem.

- Może pani usiąść, przyniosę zamówienie - powiedziała, wciąż się uśmiechając.

Przygryzłam wnętrze swojego policzka, ale nadal się nie poruszyłam.

- Jest Robinson? - odważyłam się zapytać.

Przez radosną twarz dziewczyny, przeszedł niewielki cień, który nie uszedł mojej uwadze. Jej postawa niemal od razu stała się ostrożniejsza, a ona czujniej obserwowała każdy cal mojej twarzy. 

- Musiał na chwilę wyjść - odparła po chwili - Mogę w czymś pomóc?

Pokręciłam głową, unosząc kąciki ust nieco wyżej. Nie chciałam, by przez moje pytanie niepotrzebnie się stresowała. 

- Chciałam się tylko przywitać - wyjaśniłam - Gdyby wrócił... odwróciłam głowę w stronę sali - To siedzę tam - wskazałam palcem na wolny stolik.

Dziewczyna wypuściła z ust powietrze, kiwając energicznie głową. Nie czekając na jej odpowiedź, ruszyłam do przodu, siadając na miejscu przy oknie. Rozsiadłam się wygodnie na kanapie, zakładając nogę na nogę i odkładając swoją torebkę obok siebie. Wyglądałam przez szybę, wsłuchując się w spokojną muzykę, lecącą z głośników.

Zawsze podobało mi się to, że kawiarnia była tak blisko niewielkiego parku. Zielone, wysokie drzewa dodawały temu miejscu uroku. Mogłam stąd dostrzec rodziców spacerujących z małymi dziećmi, starszych ludzi, przechadzających się alejkami i nastolatków jeżdżących na deskorolkach. Obserwowanie takiej beztroski, sprawiało, że i ja czułam się ciut lepiej. 

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz