ig: aleksandra_kondraciuk
twitter: oszantii
#venom3oszantii
Wzięłam głęboki oddech, po czym przekroczyłam próg tak dobrze znanego mi miejsca. Komisariat w Malibu nie był jakimś wyróżniającym się budynkiem, względem do innych posterunków. Był tak samo wysoki i pokryty szarą farbą. A przynajmniej tak mi się wydawało, że to była farba. Odkąd się tu przeprowadziliśmy za każdym razem, gdy przekraczałam próg tego budynku przechodziły mnie dziwne dreszcze. Nie wiedziałam, dlaczego tak było. Być może przez kraty, które od niedawna znajdowały się w oknach? A może przez świadomość, że w miejscu, gdzie obecnie stałam przewijali się przestępy, których aresztowano? Miałam jeszcze jedną teorię. Być może czułam się tak, ponieważ miałam cholerną świadomość, że jako głupia siedemnastolatka włamałam się do tego miejsca.
A do tego zrobiłam to dwukrotnie.
– Cześć, Rick – rzuciłam, gdy tylko zauważyłam mężczyznę, który siedział na recepcji. Rick pracował tu od wielu lat. Był nawet w pracy, w momencie, gdy po raz pierwszy szperałam w gabinecie ojca. Pamiętam dokładnie jak wcinał pączka. Te kilka lat temu był troszkę grubszy, ale od jakiegoś czasu trzymał się diety i zaczął chodzić na siłownię. Dzięki temu, teraz wyglądał naprawdę dobrze.
Jego wzrok podniósł się z ekranu komputera i w momencie, gdy zatrzymał się na mnie, na jego twarzy pojawił się uśmiech.
– Vivi! – krzyknął. Był chyba jedyną osobą, która mówiła do mnie takim skrótem. – Punktualnie na czas – odparł, zerkając na zegarek na ręce.
Zmarszczyłam brwi, nie do końca wiedząc, co mężczyzna miał na myśli.
– Przecież zawsze jestem na czas – powiedziałam.
– No właśnie – przytaknął mi. – Jak tak dalej pójdzie to wszyscy pomyślą, że naprawdę lubisz tą robotę – zaśmiał się.
– Nie jest taka zła. – Nerwowo podrapałam się po karku.
Moja praca była nudna. Zajmowałam się segregowaniem różnych dokumentów. W większości były to stare sprawy kryminale, które od dawna nie miały żadnej wartości. Zwykle działo się tak, ponieważ przestępca zwyczajnie umarł, przez co jego sprawa przestała mieć jakąkolwiek wartość. Mimo wszystko nie pozbywaliśmy się dowodów w całości. Zwykle zgrywaliśmy je na komputery. Często zastanawiałam się nawet, dlaczego nie zgrają wszystkiego do jakiś dysków, czy na pendrive. Raz nawet zapytałam o to Ricka. Powiedział wtedy, że na komisariacie większość pracujących ludzi preferuje staromodne przechowywanie papierów, a poza tym, komputery często mają awarie.
Ja tam nie narzekałam, bo przynajmniej miałam co robić.
– Ja bym nie mógł pracować w archiwum – oznajmił. – Za dużo pieprzenia się z papierkami.
– A ja nie mogłabym pracować na recepcji – powiedziałam. – Za dużo... – błądziłam wzrokiem po jego biurku, na którym znajdowały się stary komputer, telefon komórkowy, kawa i plik jakiś papierów. – Za dużo ludzi – dokończyłam, nie wiedząc, co mogłabym powiedzieć.
Mężczyzna na moją odpowiedź głośno się zaśmiał.
– Widzisz, jak idealnie się dobraliśmy?
Na mojej twarzy pojawił się delikatny uśmiech.
– Faktycznie – przytaknęłam. – Dobra, co dla mnie masz?
Z ciekawością wyjrzałam na jego biurko. W tym samym momencie Rick podał mi plik papierów.
– Dzisiaj same nudy – powiedział, podając mi jakąś teczkę. Była cała kremowa, bez żadnego tytułu. – Masz tu pomieszane sprawy kilku przestępców, których jakiś czas temu udało się w końcu złapać. Jonathana Larsona musisz skopiować, a...

CZYTASZ
VENOM III
Romance"Kłamca na zawsze pozostanie kłamcą". Wydawać by się mogło, że historia Vivian i Venoma już dawno dostała swoje zakończenie. Chłopak wyjechał z miasta, zostawiając ją w najgorszym etapie życia, a do tego z całą masą niewyjaśnionych spraw. Po długim...