Rozdział 19

4K 125 18
                                    

Przechadzałam się bezmyślnie po klubie, czekając aż Harry skończy brać prysznic. Dotykałam palcami lin przy ringu, czując jak mocniej zaczyna bić moje serce. Przygryzłam dolną wargę, zastanawiając się, czy gdyby nie Ethan, Wilson faktycznie by mnie pocałował. I nawet nie musiałam długo myśleć o tym, czy oddałabym pocałunek - wiedziałam, że tak. Sama siebie ciągnęłam w dół, ale nie chciałam przestać.

Odwróciłam się gwałtownie, słysząc w oddali jakiś szelest. W progu dostrzegłam Harry'ego, który opierał się ramieniem o framugę drzwi, z przewieszoną przez przedramię torbą. Z jego kręconych włosów skapywały kropelki wody, a jego intensywny wzrok, nawet z daleka przyprawiał mnie o ciarki. Panie, wszystko w nim było idealne.

- Gotowa? - jego głos rozniósł się echem po sali.

Uśmiechnęłam się pod nosem, kiwając twierdząco głową. W tamtej chwili byłam gotowana na wszystko.

Zrobiłam kilka kroków w jego stronę, starając się opanować drżenie nóg. Zatrzymałam się nieopodal drzwi prowadzących do wyjścia i w milczeniu czekałam, aż chłopak do mnie dołączy.

Było tak bardzo cicho. Doskonalone słyszałam swoje głośno kołatające serce i oddech, który z każdą chwilą stawał się coraz bardziej nierówny. Mrok, który zaczął panować dookoła nas, gdy Harry wyłączył światła, zamiast mnie przestraszyć, dodatkowo otulił mnie falą intymności. Ja i on, zamknięci w pięknej, mydlanej bańce.

Z zamyślenia wyrwało mnie skrzypienie drzwi. Harry czekał, aż pierwsza przejdę przez próg, by później wyjść za mną na zewnątrz. Przyjemny, ciepły wiatr otulił moje ciało, gdy tylko przystanęłam przy ulicy. Dookoła nas było już zupełnie ciemno, jedynie niewielkie światło wydobywające się z latarni rozświetlało drogę. Uniosłam wzrok, spoglądając w bezchmurne niebo. Tysiące małych punkcików świeciło nad naszymi głowami. Coś ścisnęło mnie w podbrzuszu, gdy dotarły do mnie wszystkie te wspomnienia, gdy wspólnie patrzyliśmy w gwiazdy. I te, gdy będąc w San Diego, wpatrywałam się w nocne niebo, z nadzieją, że i on gdzieś tam teraz na nie patrzy.

Wilson wyminął mnie, zmierzając w stronę swojego czarnego samochodu. Reflektory na moment się zapaliły, gdy otwierał auto. Ruszyłam za nim, szybko zajmując miejsce pasażera. Z uśmiechem usadowiłam się wygodnie i wlepiłam wzrok w przednią szybę.

Całą drogę nie zamieniliśmy ze sobą ani jednego słowa, ale pomimo ciszy, panującej pomiędzy nami, wcale nie było niekomfortowo. Wręcz przeciwnie, pierwszy raz od dawna, miałam wrażenie, że w końcu odpoczywam. Jakby ktoś poluzował uścisk, zaciskający się na moim gardle.

Gdy tylko Harry zatrzymał samochód i zgasił silnik, wychyliłam się lekko do przodu, by lepiej przyjrzeć się miejscu, w którym się znaleźliśmy. Jego szara, zniszczona kamienica znajdowała się przed nami. I pomimo, iż spodziewałam się, że przyjedziemy właśnie tutaj, to i tak czułam pewne obawy. Jakiś cichy głosik z tyłu mojej głowy, kazał mi stąd uciekać.

Wilson wysiadł z auta, a ja potrzebowałam kilku, krótkich chwil, by pójść w jego ślady. Przemierzaliśmy w ciszy, z echem naszych kroków odbijającym się od ścian, klatkę schodową. Gdy tylko znaleźliśmy się przed odpowiednimi drzwiami, Harry włożył klucz od zamka i wskazał ręką, bym weszła pierwsza. Do moich nozdrzy niemal od razu dotarł ten znajomy, charakterystyczny zapach jego mieszkania.

Ściągnęłam buty, zostawiając je przy ścianie w przedpokoju i od razu weszłam do salonu. Rozglądałam się dookoła, wciąż na nowo skanując pomieszczenie, gdy brunet przeszedł do kuchni.

- Napijesz się czegoś? - usłyszałam jego zachrypnięty głos.

Popatrzyłam w jego stronę, czując jak na moment tracę oddech, gdy nasze spojrzenia spotkały się w pół drogi. Pokiwałam powoli głową, ruszając w jego stronę. Przystanęłam przy wyspie i oparłam o blat swoją drżącą rękę.

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz