Rozdział 17

4K 111 27
                                    

Od kilku minut, stałam przed ogromnym, szarym budynkiem i zastanawiałam się, co zrobić. Impulsywnie odnalazłam w Internecie klub bokserski Harry'ego i zamówiłam taksówkę. Nie zdążyłam przemyśleć tak wielu kwestii, które zaczęły docierać do mnie dopiero teraz. Co mu powiem? Czy on w ogóle chciałby mnie widzieć?

Rozejrzałam się dookoła, ciężko wzdychając. Kilka samochodów przejechało tuż obok mnie, zakłócając ciszę. To chyba był głupi pomysł, by tutaj przychodzić. Ruszyłam wąskim chodnikiem, przed siebie, chowając dłonie do kieszeni dżinsów.

- Jenny, ty tchórzu - wyszeptałam sama do siebie.

Wyprostowałam się, spoglądając kątem oka za siebie. Coś ścisnęło mnie w żołądku, gdy przypomniałam sobie ostatni raz, gdy tutaj byłam. Cały ten ból, który czułam, gdy Harry źle mnie potraktował.

Przymknęłam na moment powieki, tocząc walkę sama ze sobą. Właściwie i tak nie miałam wiele do stracenia. Coś ciągnęło mnie do tego miejsca i chyba nie miałam siły dłużej się temu opierać.

Ruszyłam szybkim krokiem w stronę wejścia. Nie chciałam czekać, aż znów się rozmyślę i kolejny raz się zawrócę. Gdy tylko przeszłam przez próg, do moich uszu dotarł spory hałas. Rozejrzałam się powoli po wnętrzu, natrafiając wzrokiem na niewielką ladę i młodą dziewczynę, stojącą za nią.

- W czym mogę pomóc? - zapytała, ciepło się uśmiechając.

Na to pytanie również nie byłam przygotowana. Zrobiłam kilka kroków w jej stronę, zatrzymując się przy recepcji. Z każdą chwilą robiło mi się coraz to bardziej gorąco, a moje nogi stawały się miękkie.

- Szukam Harry'ego - odparłam, starając się brzmieć pewnie.

Dziewczyna niemal od razu uniosła do góry brwi, nie ukrywając rezygnacji. Wyglądała, jakby spotykała się z czymś takim zadziwiająco często, przez co coś nieprzyjemnie ścisnęło mnie w podbrzuszu.

Z westchnięciem sięgnęła po spory notes i zaczęła od niechcenia przewracać w nim kartki.

- Jest pani umówiona? - zapytała.

Odchrząknęłam, czując się coraz bardziej głupio.

- Właściwie to nie - odpowiedziałam cicho.

Dziewczyna z hukiem zamknęła zeszyt, po czym posłała mi jeden z najsztuczniejszych uśmiechów, jaki kiedykolwiek widziałam.

- Przyjmujemy tylko zapisane osoby - zaczęła - Umówić panią na jakiś termin? - popatrzyła na mnie spod brwi.

- Ja nie... - odparłam, ale zaraz zamknęłam usta.

Już nie pamiętam kiedy ostatnio czułam się aż tak zażenowana. To była chwila, w której przeklinałam swoją impulsywność i żałowałam momentu, w którym przekroczyłam próg tego klubu.

- Właściwie to... - nie potrafiłam się wysłowić.

- Możesz ją wpuścić, Ava - usłyszałam nagle za sobą.

Automatycznie odwróciłam się w stronę osoby, która się odezwała i była dla mnie wybawieniem. Ethan stał oparty ramieniem o framugę i spoglądał na mnie zmrużonymi oczami. Wyglądał zupełnie inaczej, niż zazwyczaj. Jego krótkie włosy były mokre, a po twarzy spływały mu kropelki potu. Miał na sobie luźne, szare dresy i koszulkę, która przylegała mu do torsu.

Słowa uwięzły mi w gardle, gdy nie do końca wiedziałam, jak powinnam zareagować. Ostatnią rzeczą, której się spodziewałam, to to, że Ethan się za mną wstawi.

Brunet kiwnął mi znacząco głową, bym za nim poszła, po czym zaczął zmierzać przed siebie. Potrzebowałam kilku długich sekund, zanim zmusiłam się do ruchu i odważyłam się za nim ruszyć.

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz