Rozdział 15

4K 117 7
                                    

Miałam wrażenie, że wpatrywaliśmy się w siebie godzinami, bez żadnego słowa. Atmosfera pomiędzy nami niebezpiecznie zgęstniała, a ja nie do końca wiedziałam, jak się zachować. Z jednej strony, sam jego widok, wywoływał we mnie coś w rodzaju szczęścia, ale z drugiej sprawiał, że zaczynałam drżeć. 

Harry wciąż błądził wzrokiem po moim ciele. Skanował mnie dokładnie, cal po calu, a ja mogłabym przysiąc, że za jego kamienną miną, krył się ktoś zupełnie inny.

- Stary, cześć! - głos Luka przywrócił mnie do rzeczywistości.

Zdałam sobie sprawę, że oprócz mnie i Wilson'a, na parkingu znajduje się ktoś jeszcze. Kompletnie zapomniałam o obecności bruneta, znajdującego się tuż obok mnie. Odwróciłam głowę w jego stronę i lekko zmrużyłam oczy, zastanawiając się, czy nie mam czasem omamów i się nie przesłyszałam.

Harry nawet się nie poruszył. Pomimo uśmiechu wymalowanego na twarzy Luka, Wilson nawet nie starał się odpowiedzieć tym samym. Kiwnął mu jedynie niemal niezauważalnie głową, a jego intensywny wzrok przeniósł się ze mnie na bruneta. Słał w jego stronę iskry, których za żadne skarby nie chciałabym poczuć na sobie.

- Co tu robisz? - chłopak próbował go zagadać.

Miałam wrażenie, że coraz gęstszą atmosferę wokół nas, za niedługo będzie można kroić nożem. Z jakiegoś dziwnego powodu, coś we mnie się kurczyło. Wpatrywałam się w profil Luka i pragnęłam, żeby się przymknął. 

Wilson zrobił pewny krok do przodu. Przełykałam ciężko ślinę, obserwując, jak zbliża się w naszą stronę. Miałam wrażenie, że wszystko działo się w zwolnionym tempie. Że mijają godziny, w których do nas zmierza. W końcu jednak brunet przystanął. Zatrzymał się metr od nas, a mi robiło się coraz bardziej duszno. Patrzyłam na niego spod brwi, błagając niebiosa, bym mogła znów zobaczyć w nim tego chłopaka, za którym tak przepadałam. 

- Mam tu coś do załatwienia - odpowiedział, a jego ton był przepełniony chłodem.

Luke kiwnął głową, najwyraźniej w końcu zauważając, że Harry nie ma ochoty na pogawędki. Okrążył swój samochód i szybkim ruchem otworzył drzwi od strony kierowcy.  Ja za to nie spuszczałam wzroku z Wilson'a. Jego zielone oczy w końcu spotkały się z moimi, a mnie przeszedł ten dziwny, znajomy dreszcz.

- Wsiadasz? - usłyszałam za sobą głos chłopaka.

Na moment przymknęłam powieki. Z jakiegoś niezrozumiałego powodu, teraz nie wiedziałam, czy odjazd z nim jest dobrym pomysłem. Czułam na plecach zniecierpliwiony wzrok Luka, a na czole wzrok Harry'ego, który wiercił we mnie dziury. Zdawało się, że obydwoje nie mogą doczekać się mojej odpowiedzi.

Odchrząknęłam, lekko odbijając się od samochodu. Alkohol nie pomagał mi w poukładaniu swoich myśli. Sprawiał, że jeszcze trudniej było mi podjąć odpowiednią decyzję.

- Ja ją odwiozę - odezwał się Harry.

Otworzyłam szeroko powieki, spoglądając na niego kątem oka. Luke zdawał się być tak samo zaskoczony, jak ja. Na moment znieruchomiał, lekko marszcząc brwi.

- Jenny? - zwrócił się do mnie - Jesteś pewna? Mogę cię odwieźć, jeśli chcesz? - szukał we mnie potwierdzenia.

Cała ta sytuacja, przyprawiała mnie o ból głowy. Miałam wrażenie, że stoję po między dwoma ogromnymi górami lodu i za żadne skarby nie chciałam, aby się ze sobą zderzyły. 

Od razu dostrzegłam, że pytanie Luka nie spodobało się Harry'emu. Chłopak momentalnie się spiął, napinając swoje mięśnie, a jego lewa dłoń zacisnęła się na tyle, że niemal pobielały mu knykcie. 

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz