Rozdział 13

4.2K 115 25
                                    

Mówiąc, że czułam się niekomfortowo, znajdując się tuż obok swoich niegdyś najlepszych przyjaciół, było sporym niedopowiedzeniem. Zajmowałam skraj kanapy, siedząc obok rozemocjonowanej Mii. Kątem oka wpatrywałam się w ich twarze. Zdawali się nic nie zmienić, jakby rok, który spędziliśmy osobno, nigdy się nie wydarzył. A jednak było w nich coś, co sprawiało, że trudno było mi ich rozpoznać. Jakby byli dla mnie zupełnie obcymi ludźmi, od których dzieliła mnie ogromna przepaść. 

Mia za to zdawała się kompletnie nie zauważać napiętej atmosfery, pomiędzy nami. Ciągle żwawo o czymś opowiadała i co chwilę wybuchała głośnym śmiechem. Moja początkowa sympatia do dziewczyny, z każdą chwilą zaczynała maleć. Nie potrafiłam zrozumieć, jak można aż tak bardzo żyć we własnym świecie. 

- Nie mogę się doczekać, aż odpowiecie mi o waszych przygodach - mówiła z podekscytowaniem - James twierdzi, że byliście nierozłączni.

Chociaż bardzo starałam się odsunąć od siebie słowa, które wypowiadała, nie potrafiłam. Gula w moim gardle rosła, gdy wpatrywałam się w kartę dań przed sobą. Nie miałam zamiaru jej odpowiadać. Bezmyślnie śledziłam linijki tekstu, udając, że ta czynność całkowicie mnie pochłonęła.

Na nasze szczęście niemal od razu pojawiła się przy nas kelnerka, uciszając tym paplaninę Mii. Była nieco młodsza od nas, a jej włosy związane były w wysokiego kucyka. 

- Co dla was? - zapytała, ciepło się uśmiechając.

Odłożyłam menu na stolik i założyłam ręce na piersi.

- Whisky z colą - odpowiedziałam od razu.

Oczy całej czwórki spoczęły na mnie, a nawet na radosnej twarzy Mii pojawiło się zaskoczenie. Pomimo, iż przed przyjściem odczuwałam spory głód, teraz zdawałam sobie sprawę, że nie byłabym w stanie niczego przełknąć. 

Siedziałam w ciszy, przysłuchując się zamówieniom innym. Byłam jedyną osobą, która zdecydowała się na alkohol, ale w żadnym wypadku mi to nie przeszkadzało. Już nie zależało mi na tym, co sobie o mnie pomyślą.

- Macie jakieś wspólne zdjęcia? - Mia dalej nas zagadywała.

Uniosłam do góry brwi, czując, że tracę cierpliwość. Jedyne na co miałam jeszcze teraz ochotę, to abyśmy zaczęli wspominać swoje cudowne, szkolne czasy.

- Może lepiej odpowiedz nam, co u ciebie - Ashley starała się zmienić temat.

Pomimo mojej złości na blondwłosą, byłam jej wdzięczna za to, że jako jedyna postanowiła naprowadzić Mię na inny tor. Dziewczyna usadowiła się wygodniej na kanapie, ewidentnie zadowolona z pytania, które padło. 

- Fantastycznie - niemal pisnęła w odpowiedzi - Macie tu tyle plaży, uroczych sklepików, kawiarni... - wymieniała.

Wpatrywałam się pusto w punkt przed sobą, całkowicie się wyłączając. Nie interesowało mnie to, co miała do powiedzenia, ani tym bardziej to, jak podoba jej się nasze rodzinne miasto. Myślałam tylko o jednym - nie byłam w stanie odrzucić od siebie świadomości, że staliśmy się dla siebie tak obcy. Nie ważne, jak bardzo staralibyśmy się to ukryć, nasze drogi zostały rozłączone, a my spotkaliśmy się tylko na ich jednym, krótkim, wspólnym odcinku. 

Kelnerka, która nas obsługiwała, pojawiła się z tacą, na której przyniosła nasze napoje. Gdy tylko odeszła, od razu sięgnęłam po swoją szklankę i wypiłam jej całą zawartość. Wishy rozgrzało mój żołądek, a przełyk zaczął mnie lekko palić. W ciszy, cztery pary oczu, wpatrywały się w moją dłoń, którą odkładałam czyste naczynie na blat.

- Chyba będę musiała zamówić kolejnego - wypaliłam, układając usta w nieszczerym uśmiechu.

James przełknął ciężko ślinę, a jego palce, który trzymał na stole, zaczęły wystukiwać nerwowy, nierówny rytm. Doskonale wiedziałam, że w duchu żałował spotkania, jakie zaaranżował. Wyglądał, jakby przygotowywał się na wojnę, która ma zaraz nadejść.

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz