Rozdział 11

4.4K 119 18
                                    

Świat się nie zatrzymał, a muzyka nie ucichła. Nie było iskier, wybuchów. Moje serce rozpływało się w smutku, a ja myślałam tylko o tym, aby zatrzymać tę chwilę na zawsze. Pragnęłam zapamiętać, jak smakują jego usta, jak bardzo miękkie są i pełne. Chciałam pamiętać o jego gęstych, kręconych włosach, znajdujących się pomiędzy moimi palcami. Chciałam, w każdym momencie móc przypomnieć sobie o jego zapachu - mieszance mięty i dymu papierosowego, który zdążyłam pokochać. Chciałam, by to wspomnienie było żywe. By wystarczyło, abym przymknęła powieki i w każdej chwili mogła do niego wrócić. Bo pomimo nieprzyjemnego skurczu w podbrzuszu, nigdy nie byłam aż tak szczęśliwa.

Harry odsunął się ode mnie, z trudem łapiąc oddech. Miał potargane włosy, a jego zielone oczy błyszczały, gdy spoglądał na mnie. Panie, był jak dzieło sztuki, które mogłabym podziwiać całą wieczność.

- Zatańczymy? - zapytał, gdy nachylił się nade mną na tyle, bym mogła go usłyszeć.

Przygryzłam dolną wargę i z uśmiechem pokiwałam głową. Ostrożnie chwycił za moją dłoń i mnie obrócił. Śmiałam się zataczając koło, po czym przyległam do jego ciała. Położyłam rękę na jego piersi i zaczęłam poruszać się w rytm muzyki. Intrygowało mnie, z jaką ostrożnością i delikatnością mną kierował. Jakbym była porcelanową figurką, którą bał się rozbić. I w pewnym sensie właśnie nią byłam.

Po kilkunastu minutach nieustającego tańca, w końcu przystanęłam, czując uporczywą suchość w gardle. Opuściłam ręce wzdłuż ciała i spojrzałam na zdezorientowaną twarz Harry'ego.

- Napijemy się? - zapytałam, spoglądając na niego spod brwi.

Niemal od razu potaknął, po czym chwycił moją dłoń i splótł nasze palce ze sobą. Czułam, jak pali mnie skóra w miejscu, w którym styka się z jego. I nie było to w żadnym wypadku nieprzyjemne, wręcz przeciwnie, pragnęłam już nigdy go nie puszczać.

Przeciskaliśmy się pomiędzy ludźmi, w drodze do baru. Prawie biegłam, by dotrzymać mu kroku. Gdy w końcu dotarliśmy w odpowiednie miejsce i zajęliśmy dwa wolne krzesła, odetchnęłam. Zdecydowanie potrzebowałam trochę przestrzeni.

- Drinka? - zaproponował.

Pokręciłam przecząco głową. W moich żyłach i tak znajdowało się już zbyt wiele alkoholu.

- Wody - odparłam.

Harry wychylił się zza blatu, poszukując wzrokiem barmana. Niedługo później stał już przed nami ten sam chłopak, którego widziałam na początku imprezy. Wpatrywałam się w jego liczne tatuaże, gdy Wilson składał nasze zamówienia. Zaraz znajdowały się już przed nami dwie szklanki z wodą i kawałkami cytryny. Chwyciłam za jedną i upiłam spory łyk.

- Długo zostajesz? - zapytał nagle.

Zmarszczyłam brwi, spoglądając na niego. Nie od razu wiedziałam, o co pytał. Zaraz jednak udało mi się wyczytać to z jego zmieszanej miny. Wcale nie chodziło o imprezę, pytał o mój pobyt w Naples.

- Do końca wakacji - odpowiedziałam.

Cisza między nami zaczęła mi niezwykle ciążyć. Dwa miesiące, po których spakuję swoje rzeczy, wsiądę do samochodu i zniknę, by znów go nie zobaczyć. Zastanawiałam się, czy w tamtej chwili myślał o tym samym, co ja - byliśmy dla siebie tylko chwilą.

- Lizy mówiła, że już się nie lubicie z Mike'm - odważyłam się odezwać.

Kątem oka obserwowałam jego reakcję. Od razu zauważyłam, że lekko się spiął, a swój wzrok wbił przed siebie. Wierciłam dziury w jego czole, czekając aż jakoś to skomentuje. W końcu popatrzył na mnie, łącząc nasze spojrzenia.

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz