Rozdział 7

5.1K 145 27
                                    

Stałam oparta o framugę drzwi, gdy Harry przeglądał zawartość swojej szafy. Dziwnie się czułam, będąc nawet w tak niewielkim stopniu w jego sypialni. Próbowałam utrzymać wzrok na poziomie jednego punktu, ale sprawiało mi to ogromną trudność. Przez moją głowę wciąż przewijały się te wszystkie chwile, gdy leżałam w jego łóżku.

- Zostań tutaj, a ja prześpię się na kanapie - z zamyślenia wyrwał mnie głos chłopaka.

Od razu na niego spojrzałam. Stał wyprostowany na przeciwko mnie. Jego kręcone włosy były potargane, a błyszczące zielone oczy, przepełnione zmęczeniem. 

Pokręciłam przecząco głową. Nie było mowy, że zgodziłabym się tutaj zostać.

- Nie. Nie chcę tu spać - odpowiedziałam stanowczo.

Zmrużył oczy, zaciskając lekko szczękę, a ręce mocniej objęły materiał ubrań, które trzymał. Nie podobała mu się moja odmowa, ale wiedziałam, że zdawał sobie sprawę, że się nie ugnę.

Westchnął ciężko, robiąc kilka kroków w moją stronę i wyciągając dłoń. Z bólem serca wpatrywałam się w zmięte rzeczy, które mi podawał.

- Weź je - polecił.

Przełknęłam ciężko ślinę, odbierając od niego ubrania. Czułam się rozbita, gdy przykładałam je do piersi. Zapach jego proszku do prania, owiał moje nozdrza, budząc kolejne wspomnienia.

- Powinieneś się już położyć, Harry - powiedziałam cicho.

Wyglądał na tak bardzo wyczerpanego, gdy niemal niezauważalnie kiwnął głową. Spojrzał na swoje łóżko, a po chwili zaczął zmierzać w jego stronę. Nie byłam pewna, czy powinnam się już wycofać, czy jeszcze chwilę zostać, gdy kładł się na materacu i przykrywał szczelnie granatową kołdrą. Wyglądał tak bezbronnie, z lekko przymkniętymi powiekami. Jakby nie był zdolny do rzeczy, które wydarzyły się zaledwie kilka godzin temu.

Zgasiłam światło i odwróciłam się z zamiarem wyjścia. Już miałam zamykać za sobą drzwi, gdy usłyszałam jak szepcze.

- Zostaniesz jeszcze chwilę? 

Mimo, iż ból, który czułam, stawał się coraz to bardziej nieznośny, nie potrafiłam mu odmówić. Zmusiłam się do bladego uśmiechu, gdy na moment spojrzałam w jego smutne, zielone oczy. Weszłam w głąb pokoju i przysiadłam na ziemi, odwrócona do niego tyłem, po czym oparłam się wygodnie plecami o łóżko. 

Długo siedzieliśmy w kompletnej ciszy, przez którą przebijały się jedynie nasze ciężkie oddechy i moje mocno bijące serce. Ciemność panująca dookoła, sprawiła, że czułam się bezpieczniej. Gdy byłam już niemalże pewna, że Harry zasnął, podkurczyłam nogi i przyłożyłam je do piersi, opierając na kolanach swoją brodę.

"Ja zniknę, Jenny. Zawsze znikam" - obijało się o wnętrze mojej czaszki. Tak pięknie zapewnił mnie, że odejdzie, a ja nie chciałam w to wierzyć. Zbudowałam sobie świat z własnych złudzeń.

"Kocham cię" - raniło rozbite kawałki mojego serca. Dwa słowa, które powinny sprawiać radość, mnie doprowadzały do rozpaczy.

Łzy niekontrolowanie zaczęły wypływać z moich oczu. Moczyły ubrania, rozmazywały makijaż. Nie wiem nawet, kiedy przerodziły się w głośny szloch, obijający się echem od ścian. Nie byłam w stanie zapanować nad dźwiękami, jakie wydawałam. Nad drżeniem nóg, rąk. Chociaż bardzo starałam się przestać płakać, nie potrafiłam.

- Csssii - usłyszałam nad sobą.

Harry ostrożnie dotknął moich włosów, po czym zaczął je głaskać.

LOST TOM II (ZAKOŃCZONE)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz