Rozdział 6

4.8K 137 37
                                    

Siedziałam na murku, z boku budynku, w którym odbyła się walka. Wiedziałam, że jeśli Harry będzie z niego wychodzić, wybierze tylnie drzwi. Machałam nogami, kątem oka obserwując, jak większość osób opuszcza plac. Wzdrygnęłam się lekko, gdy usłyszałam toczącą się gdzieś w oddali kłótnię. 

Patrzyłam na swoje dłonie, nerwowo skubiąc resztki lakieru na paznokciach. Spędziłam już sporo czasu w jednej pozycji, przez co zrobiło mi się zimno, a ja szczelniej opatuliłam się kurtką. Delikatny wiatr rozwiewał moje włosy, opadające mi na twarz.

- Przestań zachowywać się jak dziecko! Chcę ci pomóc! - usłyszałam męski głos.

Uniosłam wyżej głowę, próbując zidentyfikować osobę, do której należał. Przez boczne drzwi właśnie wyszedł Ethan. Serce zabiło mi mocniej, gdy kilka kroków dalej dostrzegłam Harry'ego. Trzymał w dłoniach sportową torbę, którą tamten chciał mu odebrać.

- Dlaczego musisz być taki uparty? - głos chłopaka był przepełniony zrezygnowaniem.

Zdawałam sobie sprawę, że przez ciemność panującą dookoła nie mogą mnie zauważyć. W duchu biłam się z myślami - podejść czy się nie wychylać?

- Nie jestem dzieckiem! - Wilson wycedził przez zęby.

Nawet z tej odległości byłam w stanie dostrzec jego zaciśniętą szczękę i oczy przepełniony wrogimi ognikami.

Przełknęłam ciężko ślinę, decydując się na zeskoczenie z murku. Moja lewa stopa lekko się poślizgnęła, przez co straciłam równowagę. Zaczęłam wymachiwać rękami i w ostatniej chwili uratowałam się przed upadkiem. Moje nagłe zachowanie narobiło hałasu, co nie uszło uwadze dwóch chłopaków stojących nieopodal. Ethan i Harry wbili we mnie wzrok pełen zaskoczenia.

Wyprostowałam się, czując jak miękną mi kolana. Nie miałam pojęcia, co powiedzieć, ani jak się zachować. Wilson stał bez ruchu, mierząc mnie dziwnym spojrzeniem. Śledził każdy centymetr mojego ciała, jakby nie był pewien, czy to na pewno ja.

Zrobiłam kilka niepewnych kroków do przodu, ale zaraz się zatrzymałam. Moje serce biło mi jak szalone, a wzdłuż kręgosłupa przeszedł mnie dreszcz, gdy nasze spojrzenia się spotkały. Wpatrywałam się w dwa zielone kółka, które niegdyś tak bardzo podziwiałam. Był tam. Stał przede mną, a ja nadal nie potrafiłam nic wyczytać z jego twarzy. Cieszył się, że mnie widzi, czy wręcz przeciwnie?

- Harry... - mój głos był zachrypnięty, gdy wypowiadałam jego imię.

Dłoń na pasku jego torby, mocniej się zacisnęła, a knykcie zbielały. Jego reakcja sprawiła, że spuściłam speszony wzrok, spoglądając na jego buty.

- Chciałam... - zaczęłam, ale zaraz urwałam. Nawet nie byłam pewna, co powinnam mu powiedzieć.

Ethan, o którym zdążyłam całkowicie zapomnieć, nagle nieznacznie się poruszył. Jego mina była przepełniona mieszanką szoku i niechęci. 

- To nie najlepszy czas - odezwał się.

Zrozumiałam. Nie byłam mile widziana. Posłałam ostatnie spojrzenie w stronę Harry'ego, modląc się w duchu, by jakkolwiek zareagował. Pragnęłam, żeby się odezwał, poruszył, ale on tylko stał z wbitym we mnie wzrokiem.

Pokiwałam delikatnie głową i się odwróciłam. Oczy zaszkliły mi się od łez, gdy ruszyłam przed siebie.

- Odwieziesz mnie? - do moich uszy dotarł ochrypnięty głos Harry'ego.

Zastygłam w miejscu, a bicie mojego serca przyspieszyło. Bałam się, że może zwracać się do Ethna'a, a nie do mnie.

- Jenny? - przymknęłam powieki, słysząc, jak wypowiada moje imię.

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz