Rozdział 3

4.6K 124 36
                                    

Odkąd wyjechałam na studia, jedyne o czym marzyłam, to powrót do domu. Nie potrafiłam się odnaleźć w wielkim świecie, wśród obcych ludzi. Tęskniłam za znajomą przestrzenią. Wieczornymi powrotami do domu i przyglądaniu się ojcu, gdy siedział na kanapie, a tuż obok niego znajdowała się uśmiechnięta Linda. Brakowało mi William'a, który zawsze wiedział, jak poprawić mi humor. Był podporą, której nieustannie potrzebowałam. 

Tęskniłam za James'em i Ashley, mimo iż większość wakacji przed studiami, spędziliśmy osobno. Wciąż mieliśmy ze sobą sporadyczny kontakt i żwawo wymienialiśmy się przeróżnymi informacjami z naszego życia. Ale pomimo to, gdzieś w głębi siebie, czułam, że wiele się zmieniło.

Nie wiem więc, dlaczego całą podróż do domu, nie czułam się dobrze. Dlaczego się nie cieszyłam, że w końcu wracam? I dlaczego wiąż odczuwałam ogromną pustkę wewnątrz siebie?

Zaparkowałam na podjeździe, czując dziwny, nieprzyjemny skurcz w podbrzuszu. Wpatrywałam się chwilę w budynek, który był moim domem. Nie zgasiłam silnika. Właściwie nie byłam nawet pewna, czy chcę wysiadać.

Na trawniku dostrzegłam znaczną ilość kwiatów. Byłam niemalże pewna, iż to sprawka Lindy. To ona mówiła, że w ogrodzie przydałoby się więcej życia.

 Po kilku minutach w końcu sięgnęłam po swój telefon, leżący na fotelu obok i wysiadłam z samochodu. Słońce przyjemnie świeciło, ogrzewając moje ciało. Słyszałam śpiew ptaków, zmieszany z szumem liści.

Nim zdążyłam zrobić jakikolwiek krok, usłyszałam znajomy dźwięk, otwieranych drzwi. W progu dostrzegłam radosną twarz William'a. Niemal biegiem ruszył w moją stronę i od razu wziął mnie w ramiona. Uśmiechnęłam się, gdy podniósł mnie do góry i zaczął robić wraz ze mną kilka kółek.

- William, odstaw mnie - powiedziałam przez śmiech, poklepując go po ramieniu.

Chłopak w końcu postawił mnie na ziemi, ale jego ręce wciąż spoczywały na moich ramionach. Widziałam, jak z zainteresowaniem obserwuje każdy centymetr mojej twarzy. Jakby chciał w ten sposób upewnić się, czy przez ten czas nic się we mnie nie zmieniło.

- Naprawdę ładnie ci w tych włosach - skomentował, wskazując gestem na moją fryzurę.

Spuściłam wzrok, lekko się pesząc. Decyzja o ścięciu ich do ramion była dosyć spontaniczna i nieprzemyślana. Wciąż żałowałam, że się na to zdecydowałam. Włosy nieustannie mi się kręciły, a ja nie byłam w stanie opanować ich odstawania na wszystkie strony.

- Tęskniłam - powiedziałam cicho, robiąc krok w jego stronę i zamykając go w uścisku.

Napawałam się jego zapachem, czując się ciut lepiej, niż wcześniej. Chciałam wierzyć, że od teraz wszystko będzie już tylko dobrze.

- Gdzie tata? - zapytałam, rozglądając się dookoła.

- Jest w pracy - odparł - Powinien zaraz wrócić.

Pokiwałam głową ze zrozumieniem, ale nic nie mogłam poradzić na dziwne ukłucie zawodu. Miałam nadzieję, że zobaczę się z nim jak tylko wrócę do domu.

- Chodź - powiedział William, obejmując mnie ramieniem i ciągnąć w stronę drzwi - Linda kończy robić obiad.

***

Siedzieliśmy całą czwórką przy stole, żwawo rozmawiając. Przyglądałam się dokładnie swojej rodzinie. Wesołej twarzy ojca, gdy co jakiś czas zerkał na kobietę, siedzącą tuż obok niego. Zarumienionym policzką Lindy i jej błyszczącym oczom, gdy tata ściskał delikatniej jej drobną dłoń. Patrzyłam na twarz swojego brata. Jego przydługawe włosy zaczesane  były za ucho. Uśmiech nie schodził z jego twarzy, gdy opowiadał przeróżne anegdoty z czasu, gdy mnie z nimi nie było.

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz