Rozdział 1

5.3K 135 30
                                    

Siedziałam na parapecie, w swoim akademickim pokoju. Wpatrywałam się w drogę przed sobą, trzymając telefon przy uchu. Przyjemny, chłodny wiatr owiewał moje ciało, gdy przyglądałam się ciemnej ulicy. Co jakiś czas przejeżdżał tędy jakiś samochód lub przechodziła jakaś grupa studentów. Wpatrywałam się w ich roześmiane twarze, w ich ręce, w których trzymali butelki alkoholu. 

- Nie mogę uwierzyć, że już niedługo się zobaczymy - usłyszałam w słuchawce radosny głos William'a.

Spojrzałam na swoje dłonie, którymi się bawiłam. Moje paznokcie, jak zwykle nie były w najlepszym stanie. Gdy tylko się denerwowałam, zaczynałam skubać przy nich skórki lub zrywać lakier.

- Ojciec od tygodnia chodzi i wszystko sprząta - kontynuował - Zachowuje się, jakby miała do nas zawitać sama królowa Anglii - zaśmiał się pod nosem.

Mimowolnie, kąciki moich ust poszybowały do góry. Nie było mi jednak do śmiechu, wręcz przeciwnie, coś nieprzyjemnie kłuło mnie w sercu. 

- Pewnie jest nieznośny - odparłam, starając się podtrzymać wesoły ton.

- Nieznośny to mało powiedziane! - William podniósł głos z rozbawieniem.

Tęskniłam za domem. Za swoim bratem, ojcem. Rozmowy z nimi jednak sprawiały mi ból. Przypominały o tym, jak czas nieprzerwanie płynął do przodu i jak bardzo nie potrafiłam za nim nadążyć.

Nagle usłyszałam głośne skrzypnięcie, a drzwi mojego pokoju się otworzyły. Automatycznie odwróciłam głowę w stronę dźwięku. W progu dostrzegłam Maggie Jackson, wraz ze swoimi, nie odstępującymi jej na krok, koleżankami. Była moją współlokatorką i jednoczenie najbardziej nielubianą przeze mnie osobą. Doprowadzała mnie do szału swoim wywyższonym sposobem bycia. Wiecznym prychaniem pod nosem i pretensjami o wszystko. 

Dziewczyna nawet na moment na mnie nie spojrzała, od początku mnie ignorując. Weszła w głąb, wprowadzając do środka swoje przyjaciółki. Ciągle głośno o czymś rozmawiały, co chwilę wybuchając swoim irytującym śmiechem. 

- Oho - z zamyślenia wyrwał mnie głos William'a - Pewnie wybierasz się na imprezę?

Westchnęłam ciężko, czując nieprzyjemnie ściśnięcie w brzuchu. Odwróciłam głowę w stronę okna i spojrzałam na korony drzew, kołyszące się lekko na wietrze. Z całych sił starałam się nie rozpaść. Nim zdążyłam wyprowadzić go z błędu, mój brat mnie wyprzedził:

- Baw się dobrze siostra! - wykrzyknął, po czym się rozłączył.

Usłyszałam pikanie, powiadamiające o zakończonym połączeniu. Jeszcze chwilę trzymałam telefon przy uchu, nim w końcu odłożyłam go na bok. Bolał mnie każdy skrawek mojego ciała. Myśl, że moje życie wcale nie przypominało tego, o którym byli przekonani moi bliscy, ciążyła na mnie niczym głaz.

Kątem oka spojrzałam na Maggie. Przeszukiwała zawartość swojej szafy, z dumą prezentując swoje skąpe koszulki. Dziewczyny z zachwytem dotykały materiału bluzek i zachwalały ich wygląd. 

Przełknęłam ciężko ślinę, zeskakując z parapetu. Na mój nagły ruch, niemal w tym samym czasie trzy pary oczu, spoczęły na mnie.

- Nie zwracajcie na nią uwagi - odezwała się Jackson - Jest nienormalna - dodała, zataczając palcem kółka przy swojej skroni.

Niemal jednocześnie pokiwały głową ze zrozumieniem i posłały mi pełne wyższości spojrzenia. Przewróciłam oczami lekceważąco, nie mając ochoty wdawać się z nimi w głupie dyskusje.

Podeszłam do swojego łóżka i ułożyłam się w stronę ściany. Nasz pokój wyglądał, jakby był przedzielony niewidzialną ścianą. Po mojej stronie było aż nadzwyczaj pusto. Nie przyklejałam plakatów, nie wieszałam obrazów, ani nie miałam żadnych zdjęć. Nie zainwestowałam w rośliny, a moja poszewka nie była ubrana w kolorowe wzory. Od Maggie zaś niemal kipiało życiem. Miała kołdrę ubraną w biało - różową kratę. Prawie cała jej ściana była wyłożona przeróżnymi zdjęciami, a w rogach leżały kwiaty w doniczkach. Była też okropną bałaganiarą, przez co początkowo niemal dostawałam przez to szału. Po czasie jednak musiałam się do tego przyzwyczaić.

LOST TOM IIOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz