Rozdział 17. Czekolada i pierwszy upadek

Start from the beginning
                                    

Zadowolona z siebie spojrzałam na swoją ofiarę spod rzęs. Dyskretnie dałam znać wcześniej zaatakowanemu chłopakowi, by jak najszybciej stamtąd uciekł.

– Wisisz mi dolara. – Mrugnęłam do niego i przeszłam obok, zarzucając włosy na drugą stronę.

To była mała zemsta za jego bipolarność i chłód względem mojej osoby. Ja też potrafiłam pokazać pazurki. Chciał się mną bawić, ale to ja zabawiłam się nim.

Właśnie upokorzyłam samego Alexandra Torresa na oczach wielu uczniów i studentów. Skala rażenia, w jakiej się znalazłam osiągnęła czerwony wskaźnik.

Schowałam się w damskiej łazience, by zejść mu z oczu i nie przypominać o swojej obecności. Poprawiłam maskarą rzęsy i nałożyłam świeżą warstwę błyszczyku na usta. Nagle usłyszałam huk odbijających się drzwi. Nim zdążyłam zareagować, on już przy mnie był. Rzuciłam w niego pudełkiem mydła, ale nawet to go nie powstrzymało. Dopadł mnie, przyciskając do zimnych płytek. Jego twarz nie była już tak bardzo czekoladowa, ale ubranie wciąż straszliwie się kleiło.

– Czyli tak sobie pogrywasz? – wysyczał wściekły, uderzając dłonią tuż nad moją głową. Serce zabiło mi mocniej, ponieważ bałam się jego nieobliczalności. – Chciałem dać ci wybór. Obiecałem trzymać się od ciebie z daleka, oczekując jedynie wzajemności. Ale ty nawet tego nie potrafisz uszanować. Grasz strasznie nieczysto, Williams.

– Bawisz się mną, jak zabawką. Zbliżasz się, potem odchodzisz. Grozisz, a zaraz chronisz. – Odważyłam się przybliżyć do jego twarzy. – Jeśli ktoś gra tu nie czysto, to tą osobą jesteś ty.

Chciałam go poznać, bo wydawał mi się ciekawą osobą, mimo niechęci, którą się otaczał. Źle zaczęliśmy, to fakt. Jednak mimo tego, miałam nadzieję, że jakoś dojdziemy do porozumienia. Teraz jednak coraz bardziej zaczęłam w to wątpić.

– Lubisz łamać zasady, Williams? – zapytał w moje usta.

– Twoje tak – odparłam bez oporów.

Bliskość, w jakiej się znaleźliśmy, powinna mnie zaniepokoić. Było jednak wręcz odwrotnie. Zawładnęła mną ciekawość tego, co miało się wydarzyć dalej.

– Chcesz złamać jedną z nich? – Wbił wzrok w moje tęczówki.

Uniosłam podbródek, przybliżając się jeszcze bardziej.

– Może najpierw zdradzisz mi, jakie zasady posiada Alexander Torres?

Celowo używałam jego pełnego imienia i nazwiska. Nie lubił tego, zdążyłam to zaobserwować.

– Trzymanie się od ciebie z daleka – wyznał niemal gryząc moją dolną wargę.

– Dlaczego tego chcesz? – zapytałam, czując jak mój mózg wypalał się od środka.

Traciłam trzeźwość umysłu.

– A kto powiedział, że chce?

Tego dnia przepadłam po raz pierwszy.

Nie myśląc nad konsekwencjami, wbiłam się w jego wargi. Subtelnie, bez gwałtowniejszych ruchów. Miałam plan do realizacji, musiałam się kontrolować najmocniej, jak tylko mogłam. Przejęłam całkowitą dominację, nie dając chłopakowi żadnego pola manewru. Kiedy odczułam jego chęć oddania pocałunku, wtedy to zakończyłam. Oderwałam się od niego, przy okazji odpychając jego ciało od swojego. Zdezorientowany brunet lekko się zakołysał i wpadł na umywalkę. Wykorzystałam jego zagubienie i uciekłam stamtąd.

Usiadłam w klasie, oczekując na rozpoczęcie się zajęć. Musiałam uspokoić szybko bijące serce, inaczej mogłam dostać zawału.

Pocałowałam go.

Night Of DestinyWhere stories live. Discover now