7. I niby, kurwa, Lucas-kutas jest ode mnie w czymś lepszy?

Start from the beginning
                                    

Mężczyzna nie odezwał się, a wyprzedził mnie przechodząc bez żadnego uprzedzenia przez drogę i idąc w stronę kolorowego od jesiennych liści parku. Westchnęłam z irytacją, idąc za nim krok w krok, rozglądając się niespokojnie po drodze. Brunet zajął jedną drewnianą ławkę, więc zrobiłam to samo siadając obój niego i
wkładając ręce do kieszeni dresów. Nastała chwilowa cisza, powodująca coraz większe napięcie pomiędzy nami. Ciemnooki odchrząknął gapiąc się na starą lipę naprzeciwko nas, po czym oblizał wargi językiem, częstując się papierosem.

– No, więc słucham. - obwieściłam, opierając się plecami o starą drewnianą ławkę, kiedy to Carter odpalił papierosa i mocno zaciągnął się tytoniem.

– To ja słucham. - poprawił mnie, wydmuchując dym papierosowy. – Co się takiego wydarzyło że musiałaś się naćpać i nachlać? Chcę wiedzieć wszystko. - splótł palce i umieścił je pod brodą, nie posyłając mi ani jednego spojrzenia.

Powstrzymałam się od wywrócenia oczami, ponieważ wiedziałam że powinnam być wdzięczna za to co zrobił, ale jednocześnie byłam na niego wciąż zła i nie zamierzałam tego zmieniać. Przygryzłam wnętrze policzka, naciągając rękawy golfu z pod płaszcza, aby jakoś ogrzać co raz bardziej marznące dłonie. Sama bez zgody Lorenzo wzięłam jednego
papierosa z jego paczki, używając także zapalniczki, ponieważ sama nie wzięłam ze sobą swoich. Wsunęłam tytoń w pomiędzy wargi odpalając i zaciągając się mocno, aż poczułam rozkosznie łaskotanie w płucach,
które chyba liczyłam, że pomoże mi w rozpoczęciu tego tematu. Wypuściłam dym, bawiąc się nerwowo ogniem Cartera, próbując skupić na czymś uwagę.

– Zanim przyleciałam... to właściwie Joseline nakłoniła mnie do przylecenia tutaj. Zdziwiłam się, bo odkąd dowiedziałam się, że Connor jest moim bratem zerwałam z nią całkowicie kontakt, bo nie chciałam z nią rozmawiać
ani po tym, ani o czymkolwiek innym. Nie wiedziałam o co jej chodzi, bo dzwoniła kilka razy, po twojej... - urwałam, czując niespodziewany ścisk w gardle, więc zaciągnęłam się szlugiem. – ... ś-śmierci, ale ja skutecznie ignorowałam jej połączenia, aż w końcu przestała. Zadzwoniła do mnie dzień po tym jak spotkałam cię w klubie. Brzmiała na pieprzoną desperatkę, chociaż ja nie chciałam tu wracać. - spuściłam wzrok na swoje dłonie,
nerwowo przerzucając sobie zapalniczkę z ręki do ręki. – Zgodziłam się jednak, bo stwierdziłam, że chcę przyjechać do Connora i zostać tu na tydzień, albo dwa. Nie chciałam zabierać ze sobą Lucasa, bo nigdy mu nie mówiłam o tym wszystkim co się tu działo, bo uznałam, że to co się stało na Sycylii, powinno tu zostać. Nie byłam skora rozpamiętywać
przeszłości, dlatego został w Nowym Jorku. Spotkałam się z nią praktycznie tego samego dnia, bo nie dawała mi spokoju. Myślałam, że może zacznie prosić mnie o wybaczenie tego, że ukrywała fakt że mam brata, ale nie. - sarknęłam z rozbawieniem, gdy spostrzegłam jak Lorenzo rzuca papierosa na chodnik, po czym odpala sobie drugiego, zapożyczając trzymaną przeze mnie zapalniczkę. – Zaczęła opowiadać mi o tym jak zginęli moi rodzice w wypadku... - wzięłam głębszy wdech, wyciągając nogi, które mi zdrętwiały. - Stwierdziła, że nasze matki się znały. Cecilia, czy jak miała na imię twoja mama, a także Valeria były przyjaciółkami, ale zapewne o tym już dawno wiesz. W końcu twoja matka spowodowała wypadek, w którym miał zginąć mój ojciec, a zginęli oboje. Chciała się zemścić za to, że dowiedziała się że ma kochankę i właśnie jej zrobił dziecko, którym był Connor. - oświadczyłam z głębokim westchnieniem
zdając sobie sprawę jak popieprzenie to brzmiało.

Moja rodzina była naprawdę jakaś, kurwa, specjalna. Nie miałam pojęcia czy to koniec, czy może przedsmak sekretów i intryg brzmiących
jak jakaś chora turecka telenowela. Wyjęłam drugiego papierosa nie mogąc uciszyć irytacji jaka mną zawładnęła, po czym odpaliłam końcówkę. Zaciągnęłam się mocno, wydmuchałam dym, a następnie założyłam
kosmyk włosów za ucho, który wyplątał się z koka poprzez powiew chłodnego wiatru. Zamknęłam oczy rozkoszując się smakiem papierosa, chociaż moją uwagę przykuwał najbardziej siedzący obok mnie brunet. Podrygiwał nerwowo nogą, rozmasowując swoje czoło palcami, jakby próbował przyswoić do siebie wszystko co mu powiedziałam. Ja zaś
siedziałam niewzruszona, nasłuchując dźwięku szeleszczących liści, czy skapującej wody z blaszanego dachu od pomieszczenia z koszami na śmieci.

Burned LayoutWhere stories live. Discover now