Rozdział 10

3.7K 99 47
                                    


PO KOREKCIE

Rue

- Tak się cieszę, że idziesz z nami - pisnęła Sarah, wchodząc za mną do budynku - W sensie trochę się tego spodziewałam, skoro jesteście z Rafe'm razem ...

- Co? - zatrzymałam się - Nie jesteśmy razem.

- Nie? - zmarszczyła brwi - Dlaczego?

- My się kumplujemy - skierowałam się w stronę schodów. Ostatni raz weszłam tu rok temu, bo potrzebowałam znaleźć dokumenty.

- Myhy, wasze kumplowanie przypomina mój związek z Topper'em - mruknęła rozglądając się dookoła.

Poprosiłam Sarah, żeby tu ze mną przyjechała, bo nie chciałam znowu gonić Rafe'a, wczoraj spędził ze mną cały dzień i noc właściwie też, powinien trochę ode mnie odpocząć. Nie chcę, żeby miał mnie dość, czy coś. Trochę się boję, że mógłby się mną znudzić, czy coś. To Rafe Cameron, chłopak z ósemki, nie mam mu za wiele do zaoferowania.

- Tylko wy się nie kłócicie.

Weszłyśmy do sypialni mojej mamy, tam w szafie jest sukienka, którą miałam założyć za kilka lat na nos świętojańską. Minęło kilka lat, więc teraz powinna być na mnie dobra. Wyjęłam czarny pokrowiec.

- Co jak będę źle w niej wyglądać? Wtedy powiedz swojemu bratu, że mam zatrucie pokarmowe - odsunęłam zamek.

- Ooo chcesz się podobać Rafe'owi to urocze - zerknęła mi nad ramieniem, gdy podniosłam wieszak - O kurwa. Stara mierz to tu i teraz.

- Pod to nie da się stanika - zacisnęłam usta w cienką linię - Dobra idę mierzyć, zaraz wracam.

Szybko skierowałam się do łazienki. Zdjęłam z siebie ubrania, zostawiłam tylko majtki i założyłam sukienkę. Boże zakochałam się w materiale, gdy tylko poczułam go na skórze, jakbym miała na sobie chmurkę. Jest cholernie długa, stojąc prosto sięga do podłogi, będę musiała założyć jakieś wyższe buty. Z prawej strony jest rozcięcie, bardzo duże rozcięcie, które sięga prawie do biodra, to ryzykowna sukienka.

- O kurwa Rue - Sarah zatkała dłonią usta, gdy weszłam do sypialni - Po pierwsze wow, po drugie jak ty ślicznie w niej wyglądasz, po trzecie trochę jakbyś się miała hajtać - wyszczerzyła się.

- Nie jest zbyt ... odważna? - poprawiłam materiał na biuście, jest tak śmiesznie marszczony - Te ramiączka są strasznie cienkie, co jak pękną?

- To będziesz świecić cyckami - wzruszyła ramionami - Jest zajebista, bierz ją i jedziemy do mnie się ogarniać. Na dziewiętnastą mamy być gotowe.

Szybko się przebrałam, zapakowałam sukienkę do pokrowca i z blondynką opuściłyśmy budynek. W domu Cameron'ów szwędało się pełno ludzi, pomagali Rose i Wheezie w przygotowaniach. Nigdzie nie widziałam Ward'a ani Rafe'a, ale to może być też kwestia tego, że Sarah zaciągnęła mnie szybko do swojego pokoju, sukienkę dała jakiejś kobiecie, żeby ją wyprasowała. Nim zdążyłam cokolwiek powiedzieć wepchnęła mnie do łazienki i kazała mi się umyć.

Rozebrałam się i weszłam pod prysznic, dawno się nie myłam pod tak dobrym ciśnieniem wody, dlatego trochę się zasiedziałam. Umyłam też włosy, bo jechało od nich plażą. Owinięta ręcznikiem wróciłam do pokoju blondynki, ona akurat wchodziła do środka, też owinięta ręcznikiem.

- RueRue, mamy troszkę ponad godzinę, musimy się sprężyć, bo nas zabiją.

No i się sprężyłyśmy, na początku wysuszyłyśmy włosy, a potem je wyprostowałyśmy, chyba nigdy wcześniej nie prostowałam włosów, ale spodobało mi się to. Później zaczęłyśmy się malować, Sarah poszła w to co robi na co dzień, a ja ... ja ją naśladowałam, bo się nie maluję, nie stać mnie na kosmetyki.

The Last Time / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz