Jeden

33 5 2
                                    

Violet

Strach i wszystko z nim związane kumulowało się we mnie, gdy miałam postawić pierwszy krok w nowej szkole. Po dłuższym czasie na edukacji domowej ciężko było mi przyjąć myśl, że wracam do szkoły. Jednak tak jak to mówią, wszystko co dobre, kiedyś się kończy.

Wysiadłam z białego Mercedesa mojej mamy i stanęłam na podjeździe mojego nowego liceum. Była to prywatna szkoła, która oferowała bardzo wysoki poziom nauki, który był mi potrzebny, aby dostać się do Ivy League.

-Będzie dobrze! Wierzę w ciebie! – krzyknęła mama z samochodu.

Obróciłam się do niej i posłałam uśmiech w jej kierunku.

-Dzięki... - odpowiedziałam drapiąc się po karku.

Obróciłam się ponownie, jednak z cichą nadzieją, że jeśli obróciłabym się z powrotem to samochód matki byłby jeszcze na podjeździe. Jednak ta nadzieja prysła i zrozumiałam, że jestem pozostawiona sama sobie. Miałam ogromny bagaż doświadczeń na plecach i nowe przed sobą. Musiałam ruszyć w nową drogę.

Dotknęłam się po twarzy, a dokładnie po swoich bliznach, które już dobre paręnaście miesięcy oszpecały moją twarz. Czułam jakbym wpadała w trans spowodowany stresem oraz strachem. Jednak szybko uwolniłam się z tego stanu, ponieważ usłyszałam grupę nastolatków, którzy hałasowali za moimi plecami.

Postanowiłam w tamtym momencie udać się do wejścia, które znajdowało się dosłownie sto metrów ode mnie. Szybkim krokiem do nich podeszłam i już w momencie, gdy miałam je pchnąć pewna dziewczyna również do nich podeszła i się na mnie popatrzyła. Pierwszą moją myślą było, że zaraz się na mnie krzywo spojrzy, jednak ona jedynie się do mnie uśmiechnęła. Wspólnie weszłyśmy do szkoły.

Po chwili byłam już wewnątrz budynku. W środku panował chaos i pachniało potem pomieszanym z męskimi perfumami. Dziewczyna, z którą weszłam już zniknęła w tłumie i poczułam pewny rodzaj samotności.

Stanęłam w kącie i sięgnęłam do plecaka. Próbowałam odszukać mapkę szkoły, którą dostałam kilka dni wcześniej. Nagle jednak przed moimi oczami pojawiła się pewna twarz otoczona rudymi lokami.

-Violet Wood? – spytała dziewczyna słodkim głosem.

-Tak, to ja – odpowiedziałam lekko zakłopotana.

Ponownie bałam się, że przykuje uwagę do moich blizn, jednak tak się nie stało.

-Super! Łatwo cię rozpoznać – zaczęła, a we mnie pojawił się strach. – ze względu na to, że jedyna nie masz mundurka.

-A... - mruknęłam.

Dziewczyna odgarnęła z twarzy swoje bujne włosy i ujrzała, że jej oczy są błękitne niczym ocean.

-Jestem Anne, przewodnicząca szkoły. Będę twoją opiekunką przez najbliższe parę dni, aż się nie zaaklimatyzujesz – kontynuowała entuzjastycznie. – Zaprowadzę cię teraz do sekretariatu, gdzie zamówisz mundurek.

-W porządku – odpowiedziałam.

Anne lekko chwyciła mnie za ramię i wskazała palcem drogę.

-Będziemy iść tam – powiedziała.

Po chwili znalazłyśmy się pod drzwiami sekretariatu.

-Wejdź, a ja odpiszę mamie – powiedziała.

-Jasne.

Pchnęłam szklane drzwi, przez które doskonale było widać sekretarkę. Gdy weszłam do pomieszczenia, moje nozdrza zaatakowała ostra woń perfum.

-W czym mogę pomóc? – powiedziała starsza kobieta, która siedziała za biurkiem w momencie, gdy zorientowała się, że jestem w pomieszczeniu.

-Jestem Violet Wood i chciałabym zamówić mundurek.

-Już się robi. Tylko podaj mi swój rozmiar, złotko – powiedziała włączając coś na komputerze.

Nie minęło nawet pięć minut, a ja już zamówiłam u starszej sekretarki mundurek.

-To tyle, do piątku powinien przyjść – powiedziała kobieta spoglądając mi w oczy po raz pierwszy podczas naszej rozmowy.

Znowu poczułam ten stres związany z moimi bliznami, bałam się, że sekretarka wyrobi sobie na mój temat nieciekawą opinię przez nie.

-Wspaniale, dziękuję! Do widzenia – powiedziałam speszona.

-Do widzenia, Violet!

Szybko wyszłam z pomieszczenia. Gdy pojawiłam się znowu na korytarzu zastałam Anne nadal grzebiącą w telefonie.

-O! Jesteś! – powiedziała odrywając się od komórki. – Pokaże ci teraz sale.

Dziewczyna przeprowadziła mnie przez korytarz pokazując mi pojedyncze sale. Gdy szłyśmy przez korytarz, który wyglądał jak eleganckie biuro, w końcu znalazłyśmy się pod drzwiami od jakiejś Sali.

-Tutaj odbywają się kółka. Są między innymi biologiczne, filmowe i takie tam – powiedziała lekko uchylając mi drzwi. – Zajrzyj.

Anne się odsunęła i włączyła swoją komórkę. Ja natomiast weszłam do klasy oglądając ją dokładnie. Nie różniła się niczym zbytnio od innych pomieszczeń, w sumie nie dziwne, bo to była szkoła prywatna. Jednak jedna rzecz przykuła moją uwagę – pewien chłopak czytający książkę w ostatniej ławce.

Nieznajomy był ubrany w klasyczny szkolny mundurek. Gdy zorientował się, że na niego patrzę, oderwał się od książki i pomachał do mnie z uśmiechem. Odwzajemniłam się tym samym.

-Violet! Musimy iść, chodź! – odezwała się Anne.

-Już idę! – odkrzyknęłam.

Wyszłam z klasy cały czas patrząc w stronę tajemniczego chłopaka, który już wrócił do czytania książki.


--------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

Cześć! Tu Sabrina i przychodzę do Was z pierwszym rozdziałem "Everything for Violet"! Jest on zasadniczo krótki, abyście zapoznali się lekko z moim piórem ;) Następne rozdziały planuję już dłuższe. Dajcie znać jak Wam się podoba!

Ściskam Was cieplutko! 

Wasza Sabrina 

Everything for VioletWhere stories live. Discover now