ROZDZIAŁ IV

Mulai dari awal
                                    

Kolejne dni pełne nerwowych przygotowań mijają, a król Winterhills wciąż nie wychylił nosa poza swój gabinet. Nie wiem, czy powinnam być mu wdzięczna, że nie miesza się do organizacji balu, czy raczej martwić się jego lekceważącym podejściem. Zamiast tego jednak zastanawiam się, co aż tak ważnego zaprząta jego głowę przez cały ten czas. Nie musi już obmyślać strategii wojennej, bo nasze małżeństwo położyło kres konfliktowi, a nie słyszałam do tej pory, żeby prowadził potyczki z inną krainą.

To jednak przestaje mieć znaczenie w dzień koronacji. Pomimo wszystkich tych przygotowań, jakie poczyniłam, pomimo kilku godzin spędzonych w rękach pokojówek, które uwijały się przy mojej kąpieli, pielęgnacji, fryzurze oraz zakładaniu stroju, nie czułam się spokojna. To pierwsze tak duże i ważne wydarzenie, do tego w obcym mi miejscu. Cała pewność siebie, jaką czułam przez okres przygotowań, wyczerpała się i teraz próbuję uspokoić swoje galopujące serce, gdy straż odprowadza mnie do sali koronacyjnej.

Do moich uszu dociera szmer rozmów zza zamkniętych wrót, gdy zbliżamy się do celu. Dostrzegam Gabriela również w towarzystwie dwójki strażników, a jego widok zapiera mi dech w piersiach. Wygląda jeszcze bardziej dostojnie niż na naszej ślubnej ceremonii, ubrany w ciemnoniebieski garnitur, zdobiony srebrnymi obszyciami, jego czarne włosy są starannie ułożone. Kiedy unosi głowę i nasze spojrzenia na moment się spotykają, zauważam przebłysk zaskoczenia na jego twarzy. Przesuwa wzrokiem po mojej sylwetce i dopiero w tym momencie zastanawiam się, czy nie popełniłam błędu.

Zanim jednak którekolwiek z nas zdąży się odezwać, wrota się otwierają, więc nie pozostaje nam nic innego, jak tylko wejść do środka.

Rozmowy nagle się urywają i każda para oczu skupia się na nas, maszerujących prosto do tronów usytuowanych na podwyższeniu. Staram się patrzeć przed siebie, ale kątem oka zauważam szok na twarzach zebranych wokół gości, mieszkańców Winterhills, dla których nie tylko cała ta uroczystość jest nowością, ale i widok mojego jawnego nieposłuszeństwa wobec korony. Zapewne czekają tylko, aż poniosę za to konsekwencje.

Ceremonia koronacji przebiega szybko i bez zakłóceń. Po tym, jak zajmujemy swoje miejsca, kapłan dyktuje nam słowa przysięgi, następnie wkładając na nasze głowy srebrne, wysadzane diamentami korony. Alfred, zajmujący miejsce u boku króla, po skończonej ceremonii zaprasza zebranych do przejścia do sali balowej, a my nie ruszamy się z miejsca.

– Nie założyłaś sukienki, którą do ciebie przysłałem – zauważa Gabriel, gdy goście w ślimaczym tempie opuszczają pomieszczenie. – Dlaczego?

Poruszam się niespokojnie, gdy zadaje pytanie, którego najbardziej się dziś obawiałam. Ubrana w butelkowo zieloną, długą suknię z luźnymi rękawami, opinającym moją talię gorsetem, który poniżej pasa przechodził w gładkie, rozkloszowane fałdy materiału z pewnością zwróciłam nie tylko uwagę króla, ale również reszty obecnych na sali osób.

– Chciałeś, żebyśmy zapoczątkowali nową tradycję – odpieram niepewnie.

– Dobrze wiesz, że nie to miałem na myśli – mówi spokojnie, a ja czuję na sobie jego wzrok.

– Nie wiem, co miałeś na myśli – odpowiadam, zwracając ku niemu twarz. – Kazałeś mi zorganizować bal, podczas gdy sam zniknąłeś i nie raczyłeś nawet powiedzieć mi, jak to powinno wyglądać. Dlatego nie masz prawa zwracać mi uwagi, że założyłam inną suknię niż sobie życzyłeś.

Przez niekończący się moment mierzymy się spojrzeniami, żadne z nas nie chce pierwsze odpuścić, jakby cokolwiek od tego zależało. Teraz, gdy znów go widzę, po tych kilkunastu dniach nieobecności, wraca do mnie to nieszczęsne uczucie złości, że zrzucił wszystko na moje barki, zupełnie się mną nie przejmując. Jeśli myślał, że tak łatwo mnie sobie podporządkuje, to udowodnię mu, jak bardzo się mylił.

Castle On The HillTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang