Rozdział 8

3.9K 108 15
                                    

PO KOREKCIE

Miłego czytania, w przerwie od tego możecie wpaść na nowe opowiadanie o Maybank'u, tam rozdziały pojawiają się dwa razy w tygodniu. Miłego dnia <3

Rue

- A gdzie Cameron - zapytała Maddy, gdy obsługiwałam klienta - I hej, czy to nie jego koszulka? - wskazała palcem na materiał.

Jest cholernie spostrzegawcza, dlatego dziwi mnie, że goście z którymi się umawia są niedojrzali i zachowują się jak pięcioletni chłopcy. Nie zliczę na ilu randkach już była w tym roku i ile z nich nie wypaliło.

- Jego - skinęłam głową - Przyjedzie później, bo musiał coś załatwić.

- Kręcicie? - westchnęłam słysząc jej pytanie - Oho - usiadła na blacie - Opowiadaj.

- Smacznego - uśmiechnęłam się do mężczyzny, który ze swoją kawą ruszył do stolika - My ... sama nie wiem Maddy, to wszystko jest dziwne. Wczoraj się całowaliśmy - wyszeptałam, przez co czarnowłosej dosłownie opadła szczęka - W sensie byłam wstawiona i ...

- Ty go pocałowałaś? - pokręciłam przecząco głową - Wiedziałam, że mu się podobasz - wyszczerzyła się, jakby conajmniej wygrała tysiąc dolarów - Mówiłam ci, że na ciebie leci, to było nie Maddy, daj spokój Maddy. I co? I Maddy miała rację.

- JJ to widział i mu przywalił - westchnęłam - Nie wiem ... to chyba była jednorazowa akcja, sama nie wiem.

- Ale podoba ci się? - skinęłam głową - Lubisz go? - znowu skinęłam - Cholera Rue, ja bym w to szła na twoim miejscu. Widać, że mu zależy, jest tu codziennie, rozmawia z tobą praktycznie po kilka godzin dziennie, odwozi cię do domu ... Rue, on ewidentnie na ciebie leci.

Skończyłyśmy o tym rozmawiać, bo pojawił się kolejny klient. Przez tą rozmowę zaczęłam więcej o tym wszystkim myśleć. Wczoraj wieczorem, jak mi powiedział o tych narkotykach ... sama nie wiedziałam co myśleć, ale nie chciałam go oceniać. Widzę, że nie dogaduje się z tatą, może to było jakąś przyczyną do sięgnięcia po to. Cieszę się, że mi to powiedział, dlatego ja jemu opowiedziałam trochę o mamie.

Zbliżała się szesnasta, gdy do budynku wszedł John B. Chwilę przyglądał mi się w ciszy, po czym podszedł do baru.

- Rue - okrążył go i zamknął mnie w uścisku - Tak strasznie za niego przepraszam. Nie chcę żebyś od nas odchodziła, nie mogę spać, jak cię nie ma obok.

- Johnny - westchnęłam, obejmując go ramionami w pasie.

- Nie odchodź ze względu na to, co pierdolił w złości. Powiedziałem mu, że nie może się do ciebie odzywać, dopóki sama tego nie będziesz chciała. Zmieniłem ci pościel na świeżą i przewietrzyłem pokój, błagam wróć do domu - oparł brodę na czubku mojej głowy.

- Okej, wrócę do domu - wypuścił powietrze z ust - Ale chyba na razie nie jestem gotowa z nim normalnie rozmawiać.

- Wiem. Kupiłem też zapas twoich lodów i makaron, zjemy na kolację. Poczekam do końca twojej zmiany i wrócimy do domu - odsunęłam się od niego - Okej?

- Okej - lekko się uśmiechając, skinęłam głową.

- Rue - odezwała się Maddy, patrząc na coś za oknem - Chodź tu na chwilę.

Podeszłam do okna i zobaczyłam zmierzającego w stronę kawiarni Rafe'a, Rafe'a z bukietem kwiatów, cholernie ładnym bukietem kwiatów. Zobaczył nas i z uśmiechem na ustach lekko pokręcił głową. On tu idzie z kwiatami.

The Last Time / Rafe CameronOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz