Spotkanie z drapieżnikiem

18 0 0
                                    

                                     MAX
Ubrałem się jak dżentelmen bo chciałem dobrze wypaść. Postanowiłem się przejść, szkłem tak aż godzinę, ale nie miałem szmalu na płatny podjazd. Staromodny budynek z dekoracyjnymi rzeźbieniami na bokach, ukazał się przed moimi oczami. Mój stary, brązowy garnitur, sprawiał że wyglądałem bardziej jak dziadek. Przeczesałem włosy palcami i niepewnie wszedłem do środka. Schody były piękne, a po otworzeniu drzwi, ukazała się czysta przestrzeń, w stonowanych kolorach. Pani recepcjonistka, spojrzała się na mnie z podejrzliwością. Wyjąłem z kieszeni zmięty bilet, i podałem jej go starannie. Uśmiechnęła się, upewniając, że to ten prawidłowy. Marcel Duchamp, tworzył sztukę zabawną, można i powiedzieć że w jakimś sensie nowoczesną, chociaż nie było na niej kolorów czy abstrakcji. Wyśmiewał znanych artystów co samo w sobie było odważnym posunięciem. Kobieta z kręconymi włosami, podała mi wizytówkę, więc podziękowałem i ruszyłem w kierunku sali. Ochroniarz wyciągnął w moją stronę swoją wielką rękę, więc z uwagą podałem mu potwierdzenie zakupu biletu. Pozwolił mi wejść więc ruszyłem przed siebie. Sala była ogromna. Na ścianach, od góry do dołu, znajdowały się arcydzieła, nie tylko obrazy. Podekscytowany podeszłym do pierwszej atrakcji. W zasadzie przy znaku „początek wystawy", nie znajdowało się nic więcej, poza  fotografią, i opisem malarza.
„Henri Robert Marcel Duchamp, urodził się 1887 lipca, a zmarł 1968 października. Pochodzący z Francji: Malarz, rzeźbiarz, twórca filmowy i szachista, kojarzony głównie z kubizmem, jak i nurtami Dada oraz sztuki kontynentalnej. - Wiedziałem to już wcześniej, mimo to, przeczytałem do końca. - Sarkastyczny żartowniś, który utworzył znane prace, między innymi: Fontannę, zrobioną z pisuaru, Mona Lise z wąsem, koło od roweru, itp. Więcej ciekawostek można znaleść na tabliczkach pod każdym z obrazów. Miłego oglądania."
Spacerowałem spokojnie, z dokładnością oglądając każdą prace. Były zabawne, ale nie śmieszne. Intrygujący pisuar, czekał na mnie chwile po wejściu. Podpis znajdował się na dole po prawo. Dużo ludzi się z tego śmiało, co słyszałem nie raz w różnych magazynach artystycznych, mimo że ten autor już zmarł. Dla mnie to również było z fajną nutką humoru, a w zasadzie całą ich masą, za to uważam że każde dzieło to dzieło. Ludzie przedstawiają tym swoje emocje, punkt widzenia świata, i ich własne życie. Widać że Duchamp był typem żartownisia który na jego jednym z bardziej znanych zdjęć, był ubrany w puchaty, długi, płaszcz, a pozował, jak model. Ale były tu też prace innych artystów. Wiele z nich było znanych, lecz nie wszyscy, co nie znaczyło że nie są niesamowici czy jaśniący coraz bardziej, z dnia na dzień.
Zrobiłem obrót o 180 stopni, rozglądając się po sali. Byłem ciekaw osób które tu przyszły. Większość z nich była w średnim wieku, albo około sześćdziesiątki. Wytwórni ludzie, w podeszłym wieku, z gracją, oceniający ujrzane obrazy w głowie, i między sobą nawzajem. Zasmuciłem się że nie ma tu zbytnio kogoś w moim wieku. No dobra, może był jakiś jeden studencik, ale przyszedł z mamą, i jakby na siłę. Westchnąłem pod nosem, i odwróciłem się w stronę prac. Zaśmiałem się cicho jak myszka, która boi się że kot ją usłyszy. Kto by pomyślał. Czyli tylko ja jestem nudnym typem, spod ciemnej gwiazdy, który zamiast świętować początek roku pierwszaków, poszedł na wystawę. Truchtem ruszyłem do kolejnej pracy. Znana przeróbka Mona Lizy, poprawiła mi z grubsza humor. Była taka podobna, ale taka inna. Pare małych szczegółów, a już patrzy się na nią inaczej. Obramowana była w złotą ramę, przez co jeszcze bardziej, robiła wrażenie. Nie potrafiłem skupić uwagi na szczegółach, bo jej owłosienie pod nosem było tak intrygujące, a jednocześnie, po prostu ciekawe, że przypominała wiele meksykańskich kobiet, co po pierwsze:
-Nie znaczy że to źle
A po drugie:
-Trochę przesadziłem, bo jej wąs był typowo Francuzki, z skręceniami po bokach.
Po mojej lewej stał jakiś facet. Spojrzałem w jego stronę, i zastygłem w bez ruchu. Zamroziło mi krew w żyłach a serce podskoczyło do szyi. Nawet nie chodziło o tego typka. Zwykły, nijak ubrany mężczyzna, po czterdziestce. Ale za jego siwymi włosami, ujrzałem niewiastę, ustawioną przodem do arcydzieła po drugiej stronie sali. Nie czułem potrzeby czytania tabliczki, po rzuceniu okiem na obraz, dostrzegłem że to praca, znanego mi, polskiego malarza. Jarosław Jaśnikowski, ma jakoś z czterdzieści-siedem lat, tworzy surrealizm. Dziewczyna w długiej, czarnej, ciężkiej sukni, i kolorowych szpilkach, patrzyła się na prace „Motyl na uwięzi", cenioną na ponad, siedemset dolarów, a w oryginalnej gotówce: trzy tysiące pięćset złotych.
Była na niej przedstawiona kobieta, której twarz, zasłoniłam była ognistymi włosami. Jej ciało było nagie i młode a ona sama miała, jakby mechaniczne, skrzydła. Nie potrafiła się uwolnić. Aż czuć było to przygnębienie i niedole.
Powoli podeszłym bliżej. Osobnik przede mną miał zjawiskowe, ale z lekka przetłuszczone włosy, co uważam za normalne. Były one schludnie uczesane i związane w koka, na czubku głowy. Sukienka miała rękawy trzy czwarte, a rudowłosa przede mną, wyglądała jak z baśni. Czułem się jakby ktoś rzucił na mnie czar. Napewno wyglądałem na zbłąkanego, młodego, zboczeńca. Świetnie. Wręcz cudownie. Tylko tego mi brakuje. Ale cóż, nie dziwie się jak za takiego mnie uznają, bo tak się zachowywałem.
- „Samica"! „Kobieta". - Student obok mnie, zaledwie o rok starszy, jak mi się wydawało, z przejęciem i jadem zapełnionym sarkazmem, wyrzucał z siebie te słowa. - Co ty się zakochałeś? Nie żyjesz w jakimś filmie. - Pulchna twarz, całkowicie inna od mojej i lekki zarost, towarzyszyły mojemu przyszłej ofierze. Czy można być bardziej infantylnym? Co my jesteśmy w przedszkolu? Niech jeszcze zacznie śpiewać: „pan i pani są w sobie zakochani". Nawet by mnie to jakoś nie przejęło, ale nie chciałem zarzucić na siebie nie potrzebnej uwagi. Oddaliłem się dyskretnie. Przynajmniej starałem. Młody Einstein, złapał mnie za rękaw, i przyciągnął do siebie. Pachniał alkoholem. Zapowiadało się ciekawie.- Odpowiadaj gdy do ciebie mówię! - Jak wcześniej wszystko było pod kontrolą, tal teraz po jego krzyknięciu, każdy na nas spojrzał, łącznie z nią. Jego, jak myśle, matka, podeszła i zaczęła go uciszać. Ochroniarz który co jakiś czas krążył w środku sali, spojrzał na tego bez krzty kultury chuligana, krytycznym wzrokiem, a ten z zewnątrz, po usłyszeniu wrzasku, również wszedł do sali. Matka chciała go uspokoić, ale stracił jej rękę.
- Uspokój się, albo wyjdziesz! Jak jesteś pod wpływem, to zadzwonimy po policję, to dodatkowo dostaniesz mandat! - Ochroniarz 1, który od początku był tutaj, widocznie się zdenerwował. Ten przy drzwiach, ostrożnie się do nas zbliżał, z telefonem w ręku. Studencik zaczął się wiercić. Splunął na podłogę, a ja powstrzymałem odruch wymiotny.- To jest muzeum, a nie jakiś chlew! Marek, wyprowadzamy go! - Student się wkurzył. Nie to za łagodne stwierdzenie, aż gotował się ze złości!
- Nie mam zamiaru nigdzie iść! Tylko mówię moje zdanie na temat tego kujonka przede mną, a tu od razu jakiś problem! Mama kazała mi iść, to poszłam, a nie dość że nie ma tu nic ciekawego, to jeszcze ten kolo, gapi się przed siebie jak debil. - Ja naprawdę wiem że „nie tyla się gówna bo jeszcze bardziej śmierdzi", starałem się go ignorować, i tylko starać sie wyrwać, spod tych jego śmierdzących, dużych łapsk, ale nie jestem w stanie być obojętny na taką głupotę.
- Może te twoje trzy szare komórki które jako jedyne zostały po utopieniu alkoholem, jeszcze nie zdały sobie z tego sprawy, ale jak jest się w miejscu z sztuką, to się ją ogląda. - Uśmiechnąłem się najbardziej bezlitośnie jak potrafiłem. Nie po to miesiącami czekałem na tą chwile, by on mi ją teraz psuł.
- Koniec, dzieci, Marek, No chodź że tu, widzisz że wziął tego chłopaczka za rękę... - Marek podszedł i złapał tego gnojka za bluzę, ( tak miał dresy i bluzę, zamiast ubrać się elegancko, z szacunkiem do tego miejsca ) ale nie zdążył go odciągnąć w czas. Chłopak się wyrwał, a ja z nim z okazji że ciągle mnie trzymał. Wyrwałem się z rąk tego giganta, ( dosłownie miał z dwa metry, i powiedzenie, : głupi jak koza, wysoki jak Brzoza, idealnie tu pasuje ) a on od razu po tym, dał mi w twarz. Skołowany, ruszyłem do tylu, i zauważyłem że rusza w stronę dziewczyny. Gadał pod nosem jakieś przekleństwa ale to jedyne co w tamtej chwili mój mózg uchwycił. Pobiegłem w jego stronę, i szarpnąłem nim z całej siły, ochroniarze szli do nas szybko, ale nie wiem czemu, oni też nie byli zbyt młodzi, więc zająłem się tym sam. Przewrócił się na błyszcząca podłogę, a jego matka krzyknęła. Wstał równie szybko jak się przewrócił, i ruszył do swojego celu. Przerażonej dziewczyny. Zaczęła biec, a ja zasłoniłem mu drogę. Czułem że rozciął mi wargę, a krew ściekała strumieniami, ale nie pozwoliłem mu jej skrzywdzić. Był mocno napruty, zapewne nie tylko alkoholu, więc nie wiadomo co był by w stanie zrobić. Zamachnął się, ale zrobiłem unik, i oddałem mu z zdwojoną siłą, pięścią w brzuch. Myślałem że zacznie zamaszyście oddawać ciosy, ale zamiast tego on...On się po prostu zrzygał. Wyglądało to tak jakby zwymiotował swoje wnętrzności. Ochroniarz 2, czyli Marek, odkładał telefon, zapewne po rozmowie z policją. Ludzie wokół, pochowali się za posągami i kolumnami. Jedni patrzyli z niedowierzaniem, inni z strachem, a jeszcze inni, z odrazą. Jakbym na to patrzył z daleka, zapewne wybrał bym obrzydzenie, i nienawiść. To tragedia że ktoś taki jest postrzegany jako normalna osoba! Może brać udział w głosowaniach i innych ważnych rzeczach dla kraju! Żółta maź zwisała mu na brodzie. Z wyrzutem spojrzał mi przeszywająco w oczy.
- Jak śmiałeś?! Chodzisz do tej uczelni? Jak tak... A nawet jeśli nie...Czekaj na zemstę.
Nie lubię przeklinać, ale to jedyne co wtedy przyszło mi do głowy.
-Spierdalaj. - Wytarł rękawem resztki jedzenia, piwa, i... jakiś „ paprochów"? Jezu, myślałem że chociaż trawkę bierze, a on odrazu z kokainą, czy co to tam jest...Moim nowym hobby będzie czytanie z rzygów.
-Myślisz że taki mądry? Intelektualista się znalazł. - prychnął.
-Ooo, chciałeś się pochwalić jedynym mądrym słowem jakie znasz? Jak uroczo. - Kaprys na jego twarzy utwierdził mnie w przekonaniu że, raczej nie długo pozostanie mi do śmierci...Albo nie mi. Dziewczyna zaczęła się śmiać. Wyglądała w tamtym momencie na zabłąkaną. Śmiała się dość sztucznie, ale nikt na to nie zwracał uwagi. Oprócz mnie. Miałem niejasne wrażenie że robi to specjalnie. Żeby mnie chronić. Młody mężczyzna zmienił kierunek, na szczęście już po swych krokach doskoczyłem do niego i walnąłem w szczękę. Niech nawet nie myśli żeby chociażby, dotknąć, tą nic nikomu nie winną dziewczynę. Osłupieni ochroniarze. Ruszyli do akcji. Złapali go chociaż był od nich większy i silniejszy, i zrobili taki chwyt, by już nic nie mógł zrobić. Widok jego skrzywionej twarzy, z wybitym zębem, powinien budzić we mnie wstręt do samego siebie. Ale tak nie było. Czułem adrenalinę, krążącą w żyłach, jak i oczywiście strach. Morze i byłem zwinniejszy i bardziej skupiony, lecz jego mięśnie i postura, mówiły same przez się. Gdyby nie ochroniarze, ( którzy późno zareagowali, ale nie będę mieć do nich pretensji, bo od dwudziestu lat powinni być na emeryturze. To wina kogoś z góry ) go nie przytrzymali w uchwycie który widziałem w jakimś filmie akcji, (chociaż wole fantastykę, lub dramat ) nie wiadomo co by się dalej stało.
Chłop był już widocznie osłabiony, więc ochroniarze tylko przez jakieś piec minut musieli się użerać z jego próbami ucieczki. Usłyszałem dźwięk syren, jak i radiowozu. Chłopak zrobił się nerwowy, a jego matka zapłakała. Ludzie zaczęli opuszczać sale w pośpiechu, nawet nie oglądając się za siebie. Jakaś pani z warkoczem na głowie, podeszła do mnie i pogratulowała mi odwagi, następnie zbliżając się do dziewczyny. Podziękowałem i poszłam za nią, w trakcie gdy policja weszła na miejsce zdarzeń. Przekrzykiwali się z chłopakiem, który z tego co usłyszałem, miał jeszcze inne złe uczynki na koncie.

Dziewczyna spojrzała na mnie spod byka. Miała czerwoną twarz, podobną kolorem do dojrzałego pomidora. Strużki łez, spływały jej po twarzy. Jakiś komendant zaczął mnie wołać jako światka, a nawet czynnego w tej sprawie, więc odeszłem od niej, dopiero co do niej podchodząc. Chciałem rzucić jej coś miłego, a więc rzekłem:
- Fajnie wyglądasz! - Skrzywiła się i twarz schowała w włosy. Raczej nie najlepsze. - Znaczy, jesteś mądra! Nie rozmawialiśmy...Lecz wyglądasz na taką...Może pogadamy potem?
Zaczęła zrywać skórki przy rozpiętej ranie na palcu. Otworzyłem usta w szoku. To jest bulwersujące, że jej idealne, długie palce, skalała rana, która była pełna zastygłej krwi. Dziewczyna zauważyła gdzie patrzę, i schowała rękę. Czy ona...A może to przypadek? Mam nadzieje, bo nie znam jej ale z czegoś takiego cieżko jest potem wyjść. Uzależnienie jest jak klatka której pilnuje stado Lwów ale w środku jest chwila wytchnienia od nich. Albo przecierpisz gdy na ciebie napadają, lub wchodzisz do zamknięcia gdzie jesteś wolny od szarpaniny, ale już nigdy nie możesz wyjść. Chociaż może nie nigdy. Z motywacją, a nawet czasem i bez niej, człowiek może dokonać wszystkiego.
- Witam, młodszy porucznik Kay. - Niski na oko dwudziesto - pięcio letni policjancik, zmierzył mnie chłodnym spojrzeniem. Ochroniarz 2, Marek ( Wydaje mi się że był z polski bo nigdy wcześniej nie słyszałem tego imienia. Cześć osób z tej dzielnicy pochodziła z krajów Europy i za to właśnie kocham Amerykę. ) , stał w ciszy a obok niego, pielęgniarka badająca mu ciśnienie.
- Proszę pana, da pan mu spokój. Pewnie się dziecko stresuje. - I jeszcze miły. Muszę go ukraść. Wiem to brzmi gejowsko, ale ja serio nie jestem gejem! - Ja za niego powiem. - Albo i jestem, bo chyba się zakochałem!
- Dam radę. - Raczej nie, ale chciałem być konsekwentny i odpowiedzialny.
Podszedłem do niej powoli i spokojnie. Wzrok ciagle miała utkwionym w jednym punkcie a twarz prawie całą, schowaną w włosach. Gdy mnie usłyszała odwróciła się. Nasze twarze były dziwnie blisko. Odsunąłem się a ona się zatrzęsła.
- Zimno ci?
- Nie, jest okej...To przez tą całą...Akcje. -Wyznała z przekonaniem.

To już koniec opublikowanych części.

⏰ Ostatnio Aktualizowane: Dec 05, 2023 ⏰

Dodaj to dzieło do Biblioteki, aby dostawać powiadomienia o nowych częściach!

Początek końcaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz