Rozdział 9

3K 41 7
                                        

Ps. polecam sobie słuchać do czytania moją playliste na spotify.
Macie kod załaczony na zdjęciu.
Miłego czytania❤️❤️

Od tamtego wydarzenia minął jakoś tydzień. Nie wiem co się działo z nimi. Tak naprawdę, nie wiem nawet co się dzieje wokół mnie. Od tygodnia nie było mnie w szkole. Tylko piłem i ćpałem. Zamknąłem się w swojej bańce, jak zawsze. Żadna nowość. Prawda była taka,że nigdy z niej nie wyszedłem i nie wyjde. Zawsze zamykałem się w sobie. Nie potrafiłem się otworzyć. Było już na to za póżno. Czy żałowałem? Nie wiem. Pewnie tak. Lecz nie lubiałem się nad sobą użalać. Może nie miałem najlepiej,ale są ludzie którzy mieli gorzej. Moja mama.... Nawet teraz, gdy miałem już w dupie co się dzieje mniędzy miedzy Oliver'em a Charlotte. Przynajmniej próbowałem sobie wmówić,że mnie to nie obchodzi. Po części wychodziło. Ale dalej żałowałem sutyuacji z zeszłego tygodnia. Gdybym mógł się cofnąć w czasie zrobił bym to.  I nie popełnił bym już tego błędu.
Dzisiaj mam jechać do Erica i reszty. Ponoć mają dla mnie propozycje na wyścig. Czekałem na to dość długo. Mimo, że ostatnio w moim życiu adrenaliny nie brakowało to mi ciągle było jej za mało. Średnio interesowało mnie z kim będę brał udział. Dla mnie liczyło się tylko żeby stanowił dla mnie wyzwanie do wygrania. A ja kochałem wyzwania. Nie mam takiej zabawy gdy tam to robic z kimś słabszym odemnie. Nie miało to sensu. Wiedziałem też że całe miasto czekało aż wkońcu po czasie ja wejdę na tor. Policją wogule się nie przejmowałem. Miałem swoje układy tu i tam. Więc nie groziło mi za to więzienie. Słyszac dźwięk dochodzący z mojego telefonu, wziąłem urządzenie do ręki. Spojrzałem na otrzymaną wiadomość.

Eric:
Gdzie jesteś?

Spojrzałem na zegarek i zobaczyłem, że byłem spoźniony. Cholera. Przecież dopiero była 16. Westchnałem i udałem się do wyjścia.

Zsiadłem z motoru i udałem się w stronę drzwi budynku. Wchodząc usłyszałem już ich głośne, bardzo kulturalne rozmowy.

No kulturalne to one nie były.

Przekroczyłem próg pomieszczenia gdzie wszyscy już czekali.

-Cześć, sorry kurwa zajebałem się w czasie.- Odpowiedziałem. Nie lubiłem się spóźniać i wkurwiało mnie gdy ktoś to robił.

-Nic takiego.-Powiedział tylko Eric i machnął ręką.

-Więc? Kto to taki?

-Wyścig odbędzie się za 2 tygodnie i...- Zaczał Eric.

-Eric ja to wiem.- Westchnałem. - Mnie interesuje tylko z kim. Reszte mam w dupie, serio.

-Oliver Singh- Oznajmił.- To twój przeciwnik.

-Nie mieliście nikogo innego?- Powiedziałem kpiąco, na sama myśl o nim. - Ostatnio mam go naprawde po dziurki w nosie. I nie mam kurwa ochoty znowu z nim się kłócić.

-Ale i tak wszyscy wiemy, że to wygrasz.- Zaczał Collie.- A wiesz jaka to będzie sensacja wieczoru? Matthew vs Olivier. Ludzie oszaleją.

-To z pewnością. -Przyznałem.

Zapewne już od dłuższego czasu czekali na coś takiego.

-No właśnie widzisz. I ty wyjdziesz na tym dobrze bo zarobisz pieniądze. I my wyjdziemy na tym jeszcze lepiej przez to jakie tłumy zejdą się tam do klubu.- Dokończył Eric.

No przyznam, że nie brzmiało to źle bo 2 strony na tym korzystały. Ale czy znów chciałem z nim mieć styczność? Z nim i z Char? Nie kurwa musze wyrzucić sobie tą dziewczyne z głowy. Napewno ogladała by wyścig swojego chłopaka i miała by do mie żal, że jeżdże lepiej od niego. Bo to wiedział każdy. Zresztą nie chciałem jej widzieć na oczy. Bo po co mi ona, nie?

Zastanawiało mnie jednak, co sprawiło, że Olivier się zgodził. Bo skoro Eric przedstawiał mi propozycje to druga strona już jest ugadana. Może myślał że mimo wszystko jest lepszy odemnie? Może chciał się zemścić za ostatni raz? Nie wiem jaki miał w tym cel i co planował. Zresztą jebać to. Miałem dostać pieniądze ze ponowne upokorzenie go przed całym miastem? Czemu nie w sumie?

Charlotte będzie cię jeszcze bardziej nienawidzić.

I dobrze.- Pomyślałem.- Bo ja czuje do niej to samo.

Nienawiść. Obrzydzenie. Stracone zaufanie.

-Sam przyszedł do was z propozycją?- Zapytałem, szczerze ciekawy.

-Nie to był nasz pomysł, ale on o dziwo zgodził się bardzo szybko. Czemu? Nie wiem ale idzie nam to na rękę.- Eric był zadowolony, bo to było naprawdę opłacalne.

-Ile za to dostanę?

-Myśleliśmy coś koło 50 tyscięcy.- Odpowiedział. Czekał tylko, aż w końcu się zgodzę. Wszystko miał już zaplanowane jak zawsze.

50 tysięcy było naprawdę opłacalne, więc bez dłuższego zastanowienia się zgodziłem.

-Wchodzę w to.- Powiedziałem, podając mu rękę. Na znak zawartej umowy.

-Wyśmienicie.- Odpowiedział zadowolny.

Wyszłem z midnight, bo to tam się właśnie znajsowałem. Chłodne październikowe już powietrze uderzyło we mnie. Oparłem się o samochód z zamairem zapalenia papierosa. Cieszyłem się, że w końcu trafiła się jakaś dobrze płatna oferta. Nie wchodziłem nigdy w układy, które mi się po prostu nie opłacały. Wole poczekać i znaleść coś konkretnego.

Moje myśli znowu odleciały do niej. Naprawdę nie wiem czemu. Nie chciałem o niej myśleć. Nienawidziłem jej. Więc dlaczego moje myśli pod koniec dnia zawsze wracały do niej? Nie wiem. Przyciągała mnie do siebie jak magnez,
tylko po to żeby zaraz zniszczyć cała moją chcęć do niej w skeunde. A ja i tak do niej wracałem myślami. Co ta dziewczyna ze mną robiła. Wtedy sam jeszcze nie wiedziałem. Ale wiedziałem jedno jak bardzo załuje sytuacji z zeszłego tygodnia. Bo jak mogłem być tam z inną myślać cały czas o niej?

???

Mam nadzieje,że podoba wam się 9 poprawiony rozdział. Wracam do kontynuowania książki,ale najpierw zdecydowałam się poprawić rozdziały na lepsze dajcie znać co sądzicie🤗🤗.

Mam też inne konto na tt więc fajnie by było jakbyście wpadli. Na tamtym koncie nie pamiętam hasła i tak wyszlo a chciałabym odbudować zasięgi. Nowa nazwa to: brokexhe_ bedzie mi miło jak wpadniecie❤️❤️

♧♧♧

brokexhe

What I have insideOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz