Rozdział XXXVI

Comincia dall'inizio
                                    

– To co jest nie tak z tymi twoimi współlokatorkami?

– Wyobraź sobie, że trafiła ci się hazardzistka i jej służka.

– Nie powiem zabawna kombinacja. A ty to pewnie największa ofiara losu?

– Raczej tak – westchnęłam. – Mam dość odgłosu tasowania kart. Nie wiedziałam nawet, że jest tyle gier karcianych. Minęły dopiero dwa dni, a ja już znam zasady remika, makao i kanasty!

– No to szalejecie.

– Nawet nie wiesz jak bardzo...

– Też mam ciekawego współlokatora, a raczej szefa kadry, Liama.

– A tak... – Przypomniałam sobie jego i Leah w pokoju Ethana.

– Czyżby wykopał cię z pokoju – zaśmiałam się uszczypliwie.

– To raczej mora kara za nie przypilnowanie tych cyrkowców z wcześniej. Johna i Joshuy, prawda?

Wzięłam parę łyżek zupy i trzymając miskę grzałam w niej dłonie zastawiając się czy Liz dopełniła już swojej części zakładu.

– Kayla? – wyrwał mnie z zamyślenia.

– Tak się chyba nazywają – odparłam wracając do rzeczywistości.

– Co ty tak bujasz w obłokach?

– To nic takiego – otrząsnęłam się zostawiając miskę na pniu.

Naciągnęłam się przechodząc po piasku. Rozglądnęłam się po okolicy próbując już nie myśleć o zakładzie. Spojrzałam przed siebie i dostrzegając coś ciemnego na wybrzeżu pobiegłam w tamtą stronę. Usłyszałam za sobą Ethana, który krzyczał moje imię.

– Zobacz! Łódka! – krzyknęłam do niego podchodząc do niej.

Była cała z drewna, trochę już zniszczona, lecz wydawała się wciąż użyteczna. Rozejrzałam się wokoło, czy aby przypadkiem nie należy do kogoś, lecz nikogo nie dostrzegłam. Ethan w tym czasie poszedł moim śladem i widząc, że ją podziwiałam krzyknąłbym uważała.

– Spokojnie, przecież mnie nie zje. Sam mówiłeś, że rekinów tutaj nie ma – zaśmiałam się nie rozumiejąc jego obaw.

Kiedy był parę metrów ode mnie, odwróciłam się i widząc za nim mieniące się ognisko i jego poświatę musiałam przyznać, że przepięknie to wyglądało. Do tego wszystkiego poświata księżyca i lekkie fale na wodzie sprawiały, że widok był jeszcze bardziej uwodzicielski. Wyciągnęłam telefon by zrobić temu zdjęcie. Włączyłam po tym nagrywanie i chodząc w kółko próbowałam nagrać najlepsze widoki z tego miejsca. Jednak zanim się spostrzegłam cofnęłam się do leżącej lekko w wodzie łódki i potykając się wpadłam do środka. Usłyszałam tylko uderzenie o deski, a następnie dziwny zgrzyt pod sobą.

– No nie mówcie mi, że skończę z tyłkiem w wodzie – pomyślałam bojąc się, że właśnie zrobiłam dziurę w drewnie.

– Kayla! – krzyknął Ethan za mną.

Nie rozumiałam, czemu tak podniósł głos. Uderzyłam głową o deski, więc łapiąc się za nią spróbowałam wstać. Przetarłam oczy i z zamazanym wzrokiem rozglądnęłam się. Nagle obraz mi się wyostrzył i ujrzałam wokół siebie wodę. Łódka odbiła się od brzegu wypływając w jezioro.

– No proszę bez takich żartów – Zerwałam się z miejsca nie wiedząc, co mam zrobić.

– Z każdą sekundą odpływałam od wybrzeża. Najchętniej wyskoczyłabym i popłynęłabym do brzegu. Rozważałam i też tą opcję w głowie, lecz myślenie nad ucieczką z tej tonącej arki przerwał mi głos Ethana.

Now or Never | 16+| ZAKOŃCZONEDove le storie prendono vita. Scoprilo ora