Pablo
-Matilde stój, proszę! - dziewczyna na moje słowa się zatrzymała.
Odwróciła się w moim kierunku. Jej oczy były całkowicie załzawione lecz żadna łza nie spłynęła po jej poliku. Serce krajało mi się na ten widok. A najgorszy był fakt, że to ja wywoływałem u niej te łzy.
-Po co! - krzyknęła w moim kierunku. - Aby mi powiedzieć, że niepotrzebnie mnie poznałeś te kilka lat temu! Czy może, że chciałeś się mną zabawić zostawiając ze złamanym sercem! A teraz wyczuwając podobną okazję chciałeś przybrać maskę nieszczęśliwie zakochanego we mnie. Mimo, że przez ten czas byłeś pierdolonym kutasem zaparzonym w czubek własnego nosa!
Słuchałem każdej obelgi. Po jej policzkach zaczęły cieknąć łzy ale mimo to kontynuowała obrażanie mnie. W tym czasie udało mi się podejść na tyle blisko, że miałem ją na wyciągnięcie ręki.
-Gdybym nim był siedziałbym na tej imprezie nie zwracając nawet na ciebie i twoje zachowanie uwagi - odpowiedziałem jej spokojnie łapiąc jak najdelikatniej za jej nadgarstek.
-Nie udawaj kogoś kim nie jesteś Paez - syknęła w moją stronę. Nigdy nie powiedziała mojego pierwszego nazwiska. A to oznaczało, że w tym momencie stawałem się jej obcy. Nie byłem już dla niej tym skretyniałym Gavirą.
-Wiesz kim jestem? - zapytałem na co mi nie odpowiedziała. - Pierdolonym egoistycznym dupkiem, ponieważ chciałbym Cię mieć tylko dla siebie. Nie mogłem patrzeć na to jak kręcisz z tym głąbem Torre na moich oczach. Po tym jak wróciłem do Barcelony byłem tak zrozpaczony faktem, że cię już nie ma ze mną i gadałem głupoty. Aurora myślała, że podmienili mnie tam. Przestałem być gadułą, a swoje życie całkowicie poświęciłem piłce aby na chwilę stłumić ból jaki we mnie żył do tej pory.
-Chcesz się wyzbyć wyrzutów sumienia jakie teraz ci powstały. Myślisz, że mnie to nie bolało! Po każdej imprezie Diego i Ana powstrzymywali mnie aby do ciebie nie zadzwonić i wydrzeć się do słuchawki głupie: ,,kocham cię". Wytatuowałam sobie gwiazdki jakie narysowałeś, jakiegoś badyla na nic. Czułam się doceniona po raz pierwszy i jadąc tu nie mogłam się doczekać, aż cię zobaczę. A ty? Pewnie w tym czasie obracałeś jakąś panienkę w klubie.
-Pedro nigdy nie mówił ci o tym jak źle to zniosłem? W pewnym momencie przestałem z nimi rozmawiać na ten temat bo każdy uważał co innego. A Gonzalez wiedział, że się spotkamy i chciał się bawić w pierdolonego boga. Lecz nie przewidział, że Torre mu w tym przeszkodzi.
Wyrwała z mojego uścisku swój nadgarstek i zwiększyła między nami dystans. W jej oczach poza łzami malowała się czysta złość, którą dało się wywnioskować po ogromnych źrenicach. Zrobiła krok do tyłu zaplatając dłonie na piersiach. Pewnie kilka metrów od nas, stał ktoś kto kontrolował tą sytuację.
-Zwalasz teraz winę na Torre bo chcesz się wybielić! Znów byś się mną zabawił i zostawił na lodzie - była pewna swoich słów a jej chłodny ton mnie przerażał.
-Kocham cię. Kocham cię całym pierdolonym sobą. Bardziej niż piłkę i własne życie - powiedziałam na jednym wdechu. Na jej twarzy zapanował szok przez moje słowa.
-Kłamiesz - krótko stwierdziła spoglądając swoimi zielonymi oczyma w moją duszę. Nawet nie ukrywałem, że mnie to boli i moje oczy się zaszkliły.
-Daj mi szansę udowodnić, że wcale nie kłamię - powiedziałem łamiącym się głosem.
Traciłem jakiekolwiek pokłady swojej wytrzymałości. Przy niej czułem się jak małe, bezbronne dziecko, które szukało ukojenia w ramionach matki. Przyglądała mi się w zastanowieniu. Zanim Pablo zrobił tą szopkę, jej mury powoli pękały. Po tym ufortyfikowała swoje serce jeszcze bardziej.

CZYTASZ
Salvage || Pablo " Gavi" Gavira
FanfictionSalvage - z angielskiego tłumaczenia: ocalenie, uniknięcie niebezpieczeństwa, nieszczęścia lub zachowanie od zniszczenia Przypadkowe spotkanie czy plan boży? Nic chyba bardziej nie podcina skrzydeł niż fakt, że nie z własnej woli opuszczamy kraj w k...