,,I Wanted to Talk to Robin,,

155 20 178
                                    

- No i wtedy właśnie się Obudziłam, a jej nie było obok mnie - wyjęczała Robin opierając się głową o ladę.
- czyli chcesz mi powiedzieć, że byłaś w łóżku z Nancy, na imprezie Tiny, potem zasnelyscie razem, a gdy się obudziłaś już jej nie było dlatego twierdzisz, że cię wykorzystała i mówisz mi to dopiero teraz, po dwóch tygodniach od tego zdażenia? - zapytał steve.
- No miałam refleksje na ten temat, dlatego dopiero teraz ci to mówię. - powiedziała blondynka.
- słuchaj sama musiałam to sobie przemyśleć. - dodała.
- O cholera - powiedział brunet, patrząc przez szybę.
- co? Co cholera? - zapytała zaczynając panikować.
- Nancy tu idzie - powiedział odwracając się do przyjaciółki.
- O cholera, cholera, cholera - zaczęła wykrzykiwać, krążąc w kółko.
- powiedz, że mnie nie ma - powiedziała szybko i schowała się pod ladę.
- ty jesteś głupia? Wyłaź! - syknął Harrington, a w tym samym czasie do budynku weszła, Nancy.
- Hej, Steve - przywitała się i podeszła do lady.
- jest może Robin? - zapytała opierając się na łokciach.
- em nie, dzisiaj wyszła wcześniej. - odpowiedział jej szybko.
- a po co ci ona? - zapytał i uniósł jedną brew do góry.
- chciałam z nią pogadać - odpowiedziała.
- chciałam coś wyjaśnić - powiedziała bardziej do siebie niż do chłopaka.
- dobra jeśli nie ma jej, to nie przeszkadzam w pracy - odpowiedziała energicznie.
- jak ją spotkasz to powiedz, że bardzo chcę z nią porozmawiać, do zobaczenia - powiedziała I ruszyła w stronę wyjścia, otwierając drzwi.
Robin chciała już wychodzić z pod lady, lecz brunetka jeszcze nie wyszła.
- a i masz może jakiś fajny romantyczny kryminał? Ostatnio strasznie mi się nudzi i nie mam co robić, a w telewizji wałkują w kółko to samo, dramat - dodała I wróciła do kasy.
Blondynka szybko próbując znów ukryć szturchnęła głową, jakieś kasety leżące na półce. Próbując zagłuszyć pisk bólu, zasłoniła sobie usta ręką.
Nancy podejrzliwie spojrzała się na Harrington'a, próbując zobaczyć co się dzieje za blatem.
- skurcz miałem i przypadkiem kopnąłem w półkę, sorry - powiedział brunet, znów przywracając całą uwagę dziewczyny na siebie.
- niestety ostatni wszyscy oglądają takie filmy, więc musisz tak z tydzień na taki poczekać - dodał szybko, szeroko się uśmiechając.
- oh szkoda, jakby jakieś były to daj znać, narazie - puściła do niego oczko I tyk razem już wyszła.

Robin odczekała kilkadziesiąt sekund, żeby mieć pewność, że na pewno brunetka, usunęła się ze sklepu i wyszła, z pod lady.
- Boże, ale ty jesteś niezdarna - powiedział Steve lekko uderzając blondynkę w tył głowy.
- normalnie drugi Dustin - dodał wzychając.
- ojej bo popuścisz - powiedziała przewracając oczami i zakładając rękę na klatkę piersiową.
- teraz mamy wieksze problemy - dodała.
- niby jakie? - zapytał głupio Harrington.
- Na przykład takie, jak co do cholery jasnej chce ode mnie Nancy? - zapytała, zaczynając panikować.

- może chce cie przeprosić? - powiedział brunet, opierając się plecami o blat.
- może, ale Nancy to nie osobą, która pierwsza przeprasza. Chociaż ja nie mam za co przepraszać, bo to ona mnie zostawiła w łóżku, a nie ja ją, ale z drugiej strony to uprawiaałyśmy ze sobą seks, a obie jesteśmy dziewczynami, czyli to grzech ciężki, ale od kiedy ja taka pobożna? A jeśli ona powie wszystkim, że jestem lesbijką I ją zgwałciłam? Nieee, ona by tego nie zrobiła. Albo zrobiła. Cholibka, a co jeśli - nie dane było jej dalej lamentować, bo chłopak jej przerwał.
- hej, hej, hej spokojnie nic z tych twoich czarnych jak Lucas scenariuszy, się nie spełni. Nancy by ci tego nie zrobiła, nawet jeśli się dobrze nie dogadywałyście - próbował ją uspokoić, ale słabo mu to wychodziło.
- chłopie jest gorzej ona wie, że ja jej nienawidzę, więc ona m ie też znienawidziła, dlatego zamści się na mnie w okrutny sposób - powiedziała już blisko płaczu.
- czemu miała by się niby na tobie mścić, za to, że to TY byłaś skrzywdzona przez nią? - zapytał niedowierzając.
- bo mi się podobało - wyszeptała i położyła, się głową na ladę.
- O kurwunia, nie gadaj - powiedział zaskoczony.
- Nie poprawiasz mojej sytuacji - wyjęczała.

***

Godzina dwudziesta pierwsza czterdzieści sześć, Robin stała przy telefonie od dwudziestu minut, walcząc ze sobą. Nie musiała dzwonić, ale chciała znowu usłyszeć jej głos i nie tylko, chciała ją zobaczyć.
- dasz radę, boże Robin ile ty masz lat, żeby bać się zadzwonić do znajomej, chyba - powiedziała do siebie.
Podniosła słuchawkę i wybrała numer do posiadłości Wheeler'ów.
Stała tak z dwie minuty tracąc nadzieję, że owa dziewczyna odbierze. Kiedy miała już odkładać zawiedzioną telefon, usłyszała, chłopięcy głos, jej brata.
- Mike Wheeler, w czym mogę pomóc? - zapytał, zdecydowanie zaspanym głosem. No bez przesady nie jest znów tak późno.
- Hej, tutaj Robin, Robin Buckley  koleżanka Nancy. Jest może w domu? - zapytała pełna nadziei.
- Nie wiem, muszę się mamy zapytać - odpowiedział, a chwilę w słuchawce było słuchać dość głośny krzyk.
- jest, zaraz tu przyjedzie - powiedział I odszedł od słuchawki.
- oh okej - powiedziała już ewidentnie do ściany, bo nikogo innego nie było.
- hej - tym razem w słuchawce zabrzmiał miękki, dziewczęcy głos.
- jutro w parku o piętnastej trzydzieści bez odbioru - powiedziała blondynka i się rozłączyła.
- Ale - tyle zdążyła usłyszeć, zanim sygnał zniknął. Czy zrobiła dobrze? Nie wiadomo. Czy będzie żałować? To się okaże. Czy będzie już po wszystkim? Zdecydowanie, nie.

----------------

Pozdrawiam💞💞

BITCH {RONANCE}Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz