Rozdział 44

2.3K 68 1
                                    

Aurelia

- Masz rację ale nie mogę.- upiłam łyk swojego pomarańczowego soku.

- Aurelia, obudź się.- złapał moją dłoń.- Typ cię wykorzystuje.- wskazał dłonią na wieżowiec.- Taylor mówił że się popyta znajomych czy szukają asystentki.- dodał.

- Jeśli chcemy się przeprowadzić to musimy mieć pieniądze.- wymamrotałam.

- Ja mam wystarczająco dużo pieniędzy by ci kupić trzy wielkie domy.- wydukał.

Westchnęłam głęboko.

- To twój wybór ale chyba sama widzisz że to nie jest w porządku.

- Wiem.- wydukałam.

W liceum przy nim miałam dużą moc i pewność siebie, wiedziałam co chcę i jak chcę być traktowana przez innych. Ale odkąd wyjechałam to wszystko legło, dawałam sobą pomiatać, traktować się przez innych tak jak nie powinnam, ...
Ale teraz gdy Xavier znowu jest obok mnie jako mój narzeczony, znów odczuwam że się zmieniłam. Dodał mi znowu tej mocy i pewności siebie. Więc nadeszła pora na kilka zmian w moim życiu.

**

- Ale jak to?- zmarszczył brwi mój szef.

- Normalnie.- wzruszyłam ramionami.

- Robinson ci nagadał?- prychnął.

- Nie twój interes. Zwalniam się.- podniosłam swój podbródek.

- Okej.- Connor patrzył prosto w moje oczy.

- Okej.- przytaknęłam i się odwróciłam by wyjść z jego biura.- Jeszcze dziś zabiorę swoje rzeczy.- wymamrotałam.

- Dobrze.

Weszłam do windy. Na prawdę było to takie łatwe? A przez tak długi czas się tego stresowałam.

- Jestem z ciebie dumny.- wydukał Xavier.

- Zostawiasz mnie?- Jerry podleciał do nas.

- Będziemy w kontakcie.- przytuliłam go.

- Ja tu nie przeżyję.- wyszeptał mi do ucha.

Uśmiechnęłam się lekko i zerknęłam na Xaviera.

- Widziałem wywiad.- powiedział Jerry do mojego narzeczonego.- Gratulacje.- dodał.- Chyba mnie zaprosicie na ślub.- wymamrotał.

- Mówiłeś o nas na wywiadzie?- zapytałam.

- Zaprosimy cię.- upewnił go Xavier.

Loczkowaty uchylił lekko wargi i się uśmiechnął.

**

Siedziałam na kanapie i szukałam na laptopie nową pracę. Jest dużo ofert ale czy mi pasują te prace? Przecież nie będę pracować w piekarni lub pralni.
Też nie widzę siebie za kasą w supermarkecie.

- Hejka.- Ava ubrana w beżową sukienkę weszła do mieszkania.

- Hej.- wydukałam.

- Co tam u ciebie?- położyła torbę z zakupami na blacie w kuchni.

- Zwolniłam się.- wymamrotałam.

- O kurde, serio?- uchyliła wargi.- Wreszcie.- usiadła obok mnie na kanapie.

Parsknęłam śmiechem i wróciłam wzrokiem na ekran laptopa.

- Jak ci się układa z Taylorem?- zapytałam zainteresowana.

- O Boże nawet nie chcesz wiedzieć.- złapała mnie za nadgarstek i mocno ścisnęła.- Czuję się jak pieprzona nastolatka która dostała trochę uwagi od bad boy'a szkolnego.- westchnęłam głęboko.

- Znam to uczucie.- uśmiechnęłam się.

- Tak? A no tak.- domyśliła się.- Spotkałam go na korytarzu i rzuciłam mu bombastyczne boczne oko.- wstała i ruszyła w stronę kuchni.

- Xavier'a?- zapytałam.

- Tak, a kogo innego.- wyciągnęła dwie lampki i nalała do nich czerwonego wina.

- Będą robić nową nutę, może Taylor zaśpiewa coś o tobie?- poruszałam śmiesznie brwiami.

- O kurwa.- uchyliła usta.- Wyobraź to sobie, piosenka o nas.- upiła łyk wina.- Ale wątpię, to chyba nic poważnego.- usiadła na dywanie tuż przy mnie.

- Ty tak sądzisz czy on tak powiedział?- usiadłam po turecku odkładając laptop na bok.

- Nie zadawaj mi trudnych pytań.- prychnęła.- Nie wiem co myślę.- dodała.

- Powinniśmy pójść na podwójną randkę.- wpadłam na ten pomysł.

- Niech nas zaproszą, ja nie będę go zapraszać na randki.- podniosła dumnie swój podbródek.

- Podsunę Xavierowi ten pomysł.- upewniłam ją.

Uśmiechnęła się lekko i upiła łyk wina. Również złapałam za lampkę i powtórzyłam po niej tą czynność.

**

Gdy podsunęłam Xavierowi ten pomysł a on razem z Taylorem zarezerwował restauracje. Ubrałam na siebie długą obcisłą czarną sukienkę a Ava ubrała czarny gorset i czarne spodnie z szpilkami.

Xavier i Taylor mieli na sobie eleganckie garnitury a ja nie mogłam oderwać wzroku od Xavier'a. Zawsze będę wzdychać do niego, patrząc jak przystojnie wygląda. Że akurat mi się trafił taki przystojniak.

Oni szli za nami. Ja i Ava prowadziliśmy po tłocznej ulicy w Baltimore. Niebo było czarne z kilkoma świecącymi gwiazdami. Lampy oświetlały ulice. Piątkowy wieczór, nic dziwnego że tu tyle ludzi.

Zerknęłam przez ramie na Xavier'a który już patrzył na mnie. W brzuchu zatrzepotały motyle i uśmiech się rozszerzył. Ręce miał w kieszeniach swoich granitowych spodni i przysięgam wam, wyglądał jak ciasteczko do schrupania. Puścił mi oczko i wrócił do słuchania Taylor'a.

Odwróciłam głowę i zostałam mocno pociągnięta w tył. Dłoń Xaviera trzymała mnie w talii a druga zakryła moją twarz przez co nic nie widziałam.

Dopiero gdy odsłonił dłoń zauważyłam że uratował mnie przed zderzeniem z słupem. Rozszerzyłam przestraszona oczy. O kurwa.

- Dziękuję, superbohaterze.- uśmiechnęłam się. Xavier parsknął śmiechem i mnie puścił.

Weszliśmy do zarezerwowanej restauracji, była to moja ulubiona. W końcu Xavier to rezerwował i dobrze wiedział którą wybrać.


__
Rozdział 44

Die for uOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz