Rozdział 43

2.3K 75 6
                                    

Xavier

- Będę za wami tęsknić.- zaszlochała.

- My za wami też.- Angel przytuliła Aurelie do siebie.

- Trzymaj się.- chłopaki poklepali mnie po plecach a później przytulili.

- Będziemy w kontakcie.- odpowiedziałem.

- Może następnym razem to my was odwiedzimy.- zaproponował Luke.

- Było cudownie.- Angel wtuliła się we mnie.

Zerknąłem na Lu która stała przy ścianie i próbowała doprowadzić siebie do normy. Jeszcze się nawet nie pożegnali a już zdążyła się popłakać.

Aurelia do niej podeszła ale Lu się odwróciła do niej plecami.

- Nie chcę byś jechała.- wydukała.

- Ej odwróć się.- powiedziała Aurelia.

- Pa młody.- podniosłem blondyna.

- Musisz jechać?- zapytał.

- Tak. Ale obiecuję że się jeszcze zobaczymy.- uśmiechnąłem się.

- Mogę ci coś powiedzieć?- zapytał cicho.

- Śmiało.

- Ale bez nich.- spojrzał na Luke'a i Oliviera.

Odszedłem kilka kroków a on przychylił się do mojego ucha.

- Jesteś najlepszym wujkiem.- wyszeptał.

- On po prostu też jest jeszcze dzieckiem.- powiedziała Aurelia która stała za nami.

- Słyszałaś?- przyłożył swoją małą dłoń do ust.

- Nie.- skłamała.

- Dziękuję że się zjawiliście.- powiedziała Lu przytulając Aurelie.

- Czemu ciocia płacze?- zapytał młody.

- Przykro jej że musimy wracać.- wytłumaczyłem.

- Ale przecież wrócicie.- wymamrotał zagubiony.

Pożegnaliśmy się z każdym i ruszyliśmy w stronę lotniska. Pół godziny później siedliśmy do samolotu i odlecieliśmy.

**

- Gratulacje.- powiedział Taylor podnoszący ciężary.

- Dzięki.- uśmiechnąłem się.- A co u ciebie nowego?- zapytałem.

- Wydałem nową nutkę.- przyjrzał się mi w lustrze.

- Słyszałem, głośno o niej.- przytaknąłem.- Podoba mi się, gratulacje.- dodałem.

- Myślałem żeby nagrać nową z tobą, coś typu album, jeśli chcesz oczywiście.- odstawił ciężary i napił się wody.

- Zajebiście, oczywiście że chcę.- zrobiłem to samo co on.- Tylko teraz z Aurelią szukamy mieszkania razem ale znajdę czas.- usiadłem.

- Serio?- podniósł lekko brwi.

- Tak ale na razie na spokojnie ponieważ Connor tyle jej teraz pracy dał, ona nie ma czasu, ja niby mam ale bez kobiecej ręki nic nie wybiorę.- wzruszyłem ramionami.

- A ten Jones zasrany.- prychnął pod nosem.- Męczy ją.- ruszył w stronę szatni.

- Prawda. Często jej mówiłem by znalazła coś innego ale nawet na to nie ma czasu.- pokręciłem głową.

- Popytam się u znajomych.- napił się wody.

- Byliśmy wdzięczni.- zacząłem się przebierać.

Wróciłem do mieszkania, przebrałem się i ruszyłem na spotkanie.

Die for uOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz