II.I first time?

426 37 28
                                    

czerwiec 2025

Pablo

Wraz z zbliżającym się końcem umowy pojawiało się coraz więcej pogłosek, plotek czy pomysłów na to, gdzie przejdę. Bawiło mnie to niemiłosiernie ale nie mogłem jeszcze się odezwać i zabić to w zarodku. Musiałem obserwować jak te plotki rosną na sile i coraz częściej na stornach z tematyką sportową pojawiało się moje nazwisko i możliwa propozycja klubu.

-Dzień dobry! - usłyszałem głos menadżerki tuż po odebraniu. Zawsze spoglądała na świat przez różowe okulary ale nie miałem zbytnio czasu i chęci jej zwalniać. Co jak co, ale na to jak pracowała nie mogłem narzekać. - Dzwonie z przypomnieniem, że już  za trzy dni pan oficjalnie podpisuje kontrakt na Camp Nou. Jeszcze wieczorem przedzwonię z przypomnieniem.

-Dobrze - westchnąłem a ona się rozłączyła. Ale tuż po niej dzwoniła kolejna osoba. Wywróciłem oczami i odebrałem. - Słucham?

-Wiem, że za kilka dni masz swoją ceremonie i pewnie mierzysz swój jakiś garnitur ale lepiej przyjedź na chwilkę tutaj - odezwał się Xavi. A jak on to robił to faktycznie musiało to być coś ważnego. - Jest do podpisania jeszcze jedna kartka, która będzie istotna. La Liga się będzie czepiać do wszystkiego związanego z twoim przedłużeniem.

-Dobrze. Za chwilę się tam pojawię - westchnąłem wyłączając konsolę. Pedro ociężale jęknął na ten ruch a po chwili wyszedł na balkon mojego mieszkania rozmawiać z kimś przez telefon.

Zbierałem się do wyjścia a także Pedro wciąż rozmawiając przez telefon. Mówił bardzo cicho i używał dużo półsłówek. Zbiegł po schodach pierwszy i nawet się ze mną nie pożegnał. Miałem wrażenie, że od kilku dni stał się strasznie dziwny. Nie żebym uważał, że już taki jest ale zdziwniał jeszcze bardziej. Lekceważąc jego zachowanie ruszyłem w stronę stadionu oraz siedziby wszystkich najważniejszych osób całego klubu.

Parkując zauważyłem dwie dziewczyny wysiadające z Cupry Pedro. Miałem pewność, że to jego samochód ponieważ na pamięć znałem jego numer rejestracyjny. Wysiadłem i kierowałem się do wejścia, którym najszybciej się znajdę w sektorze biurowym.

-Oj tam stara panikujesz - odezwał się głos przede mną z wyraźnym włoskim akcentem.

Szły właśnie dwie bardzo wysokie dziewczyny. Te same co wysiadały z auta Pedro. Jedna z nich miała związane ciemne włosy w grubą kitkę natomiast druga miała luźno rozpuszczone jasne włosy. Różniły się od siebie. Jedna była cicha i słuchała jej natomiast druga była bardzo energiczna.

-Ana to nie jest zamknięty rozdział. Nawet nie wiem co to jest - druga dziewczyna ewidentnie się czegoś bała. Miałem wrażenie, że doskonale znam ten głos.

-To rzucisz się w jego ramiona po... - nie dane było mi usłyszeć, bo wszedłem do gabinetu Xavi'ego.

Już w środku siedziała moja menadżerka stukając szpilką swojego buta. Xavier siedział podirytowany całą tą sytuacją i czekał aż podpisze wszystko i wraz ze mną wyjdzie moja menadżer. Podstawiła mi pod nos kartkę, którą uważnie przeczytałem i złożyłem serię podpisów na oryginale, kopii i jeszcze jednej kopii. Kobieta się do mnie delikatnie uśmiechnęła i szybko opuściła pokój. Mężczyzna mnie jeszcze na chwilę zatrzymał i poprosił abym siedział.

-Wiem, że ciebie jest najciężej przekonać na takie rzeczy więc od razu zacznę. Już jutro w południe jest ceremonia powitania dwóch nowych siatkarek. Zarząd chce aby wszyscy gracze klubu byli na tym meczu i prezentacji zawodniczek. - powiedział na jednym wdechu.

Salvage || Pablo " Gavi" GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz