Rozdział 40

2.5K 70 9
                                    

Aurelia

- Tak, Xavier. Wyjdę za ciebie.

- Kamień z serca.- wymamrotał łapiąc się za serce.

Xavier założył mi pierścionek na palec. Złapał mnie za biodra i podniósł. Owinęłam swoje nogi wokół jego pasa. Długa sukienka nam przeszkadzała ale nie obchodziło mnie to. Wbiłam usta w jego i przymknęłam powieki. Każdy zaczął klaskać i krzyczeć. Nagle Lu do mnie podbiegła i mnie objęła. Chłopaki podeszli do Xavier'a.

- Teraz już będziesz jego żoną.- uśmiechnął się szeroko Blaise.

- Tak.- podniosłam małego blondyna.

- A czemu nie moją?- wyszeptał mi do ucha.

- Bo moją.- Xavier nas objął.

Xavier wziął Blaise'a na ręce a ja poszłam razem z panną młodą na dwór.
Usiedliśmy na jednej z ławek.

- Nie cieszysz się?- spytała.

- Cieszę się ale potrzebuję chwili samej.- westchnęłam.

- To mam iść?- spytała.

- Nie, nie. Siedź.- złapałam jej nadgarstek.- Samej z tobą.- dodałam.

- Czemu to zrobił tutaj?- spytałam.

- Ja mu podsunęłam ten pomysł. Znaczy on powiedział o tym Olivierowi, że planuje ci się oświadczyć. Więc ja wpadłam na pomysł żeby zrobić to na naszym weselu.- wzruszyła ramionami.

- Ale to wasz dzień.- zmarszczyłam brwi.

- A pierdol pierdol. Do śmierci mam siedzieć z nim, wystarczająco dni będziemy mieć. A chciałam żeby ten ślub miał większe znaczenie dla nas wszystkich.- uśmiechnęła się lekko.

- Lucy.- oparłam głowę o jej ramię.- Kocham cię.- wyszeptałam.

- Ja ciebie też.- pozwoliła mi się w siebie wtulić.- Widzisz dzisiaj Olivier został moim mężem a Xavier twoim narzeczonym.- uchyliła usta.

Parsknęłam śmiechem. Kocham tą kobietę.

- W takim razie, chodźmy do nich.- złapałam jej dłoń.

- Mogłam zrobić mniejszy ten ślub.- burknęła.- Już mam dość tych rozmów z każdym.- przewróciła oczami.

- Bądź miła i będzie dobrze.

Weszliśmy z powrotem do środka. Jedni tańczyli drudzy jedli a jeszcze inni rozmawiali.

- Mogę z wami porozmawiać?- spytała Angel.

- Ważne?- spytała Lu.

- Bardzo.- odpowiedziała Angel.

- Jesteś.- Xavier objął mnie od tyłu.

Rozpłynęłam się. Odchyliłam głowę w tył a on cmoknął moje czoło.

- Mów.- Lu pociągnęła mnie i Angel ze sobą.

- Luke dziś rano się mnie spytał czy chce być jego dziewczyna.- złapała się za głowę.

Lu spojrzała to na mnie to na Angel.

- Pierdolisz?- złapałam ją za ramię.

- O Boże.- uchyliła usta Lu.

- A ty co mu odpowiedziałaś?- spytałam.

- Znaczy on już długi czas czeka bo nie mogę się pozbierać po ojcu Blaise'a. Więc może to już czas?

- Kochasz go?- spytała Lu.

- Lubię go bardzo. Bardzo.- wydukała.

- Jeśli się zgodzisz jeszcze dzisiaj zostać jego dziewczyna. To ja od dziś nam męża, Aurelia narzeczonego a ty chłopaka.- ścisnęła mu nadgarstek.

Zerknęłam na Xavier'a który stał i rozmawiał z ojcem Oliviera. Puścił mi oczko a ja się uśmiechnęłam.

- To było by za piękne.- stwierdziłam.

- Dobra, zgodzę się.- wymamrotała.

- Ale nie rób tego tylko dlatego bo by było jak Lu mówiła.- powiedziałam.

- Nie, nie. To zmieni moje życie na dobre. A Luke'a kocham od liceum.- wzruszyła ramionami.- Nie zostawi mnie jak ojciec Blaise'a.- wymamrotała.

Olivier podszedł do nas i porwał nam Lu. Uśmiechnęłam się w ich stronę. To ich dzień. Zrobię wszystko by był jak ich wymarzony.

- Zatańczymy?- spytał Xavier podchodząc do mnie.

- Oczywiście.- podałam mu swoją dłoń.

Sala była ogromna jak na nas wszystkich. Sufit był wysoko i ładnie udekorowany. Białe balony. Konfetti.

Brunet złapał mnie w talii a ja go za kark.

- Kocham cię.- wyszeptał.

- Ja ciebie też kocham.- przyciągnęłam go bliżej i pocałowałam jego usta.- Narzeczony.- wyszeptałam dumnie.

- Narzeczona.- oparł swoje czoło o moje.

Zmienił moje życie na lepsze. W liceum i teraz również. Uśmiechnęłam się szeroko i wreszcie dotarło do mnie co się stało.

Spędzę z Xavierem resztę mojego życia. Będzie planować masz ślub, wesele, dzieci, dom, ...
Moje marzenia się spełnią. A kilka miesięcy temu poddałam się z marzeniem o nich.
Do moich oczu napłynęły łzy. Będę się z nim starzeć, będę się budzić obok niego, będę wychowywała z nim nasze dzieci, będę z nim.

- Nie płacz, skarbie.- mruknął wycierając moje łzy.

- Ja.- zaszlochałam.- Ja płaczę ze szczęścia.- wydukałam.

Xavier się słodko uśmiechnął ale nie przestawaj wycierać moich łez.

- W łóżku razem popłaczemy ze szczęścia, dobrze?- spytał cmokając moje czoło.

- Nie bądź już taki słodki, bo się zaraz obudzę i wszystko będzie snem.- wtuliłam twarz w jefo garnitur.

- Też się tego obawiam.- zaśmiał się lekko.

Również się zaśmiałam. Następnie przymknęłam oczy i głęboko odetchnęłam, trzymając go blisko siebie.

Ludzie wokół nas tańczyli. Rodzina Oliviera i Lucy, ich znajomi, przyjaciele i osoby z pracy.
Muzyka była spokojna i idealna na ten moment.
Poczułam bicie serca mojego narzeczonego. Przeszły mnie dreszcze. Aurelia z liceum która nienawidziła piłkarzy zwłaszcza jednego, Robinson'a, nie uwierzyłaby że to nazwisko zamieni się w jej.

Aurelia Robinson

Jestem za bardzo rozczulona na tym weselu. Minęła ta piosenka i zabrałam Xavier'a ze sobą po alkohol. Większość osób zaczęła już pić i się dobrze bawić. Lu sama wlewała we mnie alkohol.



Rozdział 40

Die for uOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz