3 ❖ BABY, THINK U BETTER THAN ME?

Mulai dari awal
                                    

Nie chciał i nie powinien marnować czasu na myślenie o tygrysiej hybrydzie, której nie zamierzał już nigdy więcej zobaczyć. Co prawda wciąż trzymał w portfelu wizytówkę Changho, która od kilkukrotnego zgniatania w kulkę wyglądała jak wyjęta psu z gardła, ale... W zasadzie nie wiedział, dlaczego wciąż jej nie wyrzucił. Nie potrafił znaleźć żadnego sensownego argumentu.

Ubrany w czysty komplet dresów (tym razem bez bluzy, za to ze sportowym T-shirtem, przylegającym do muskularnego torsu) zszedł do kuchni, by przygotować sobie śniadanie, które każdego dnia wyglądało niemalże identycznie. Zjadłszy dwie kromki razowego chleba, banana, pięć surowych jajek oraz siedemsetgramowy kubek jogurtu greckiego, wyjął z lodówki schłodzony sok jabłkowy, którym najpierw zapił kapsułki z witaminami i minerałami oraz l-karnityną. Wtedy też w kuchni pojawił się zaspany, ziewający Daniel. Zszedł nadół bez koszulki, świecąc zdobiącym klatkę piersiową, kolorowym tatuażem.

Morning — mruknął, przecierając twarz dłońmi. Rozjaśnione do jasnego blondu włosy miał rozwichrzone na wszystkie strony. Przeczesał je chwilę później palcami. — Już po joggingu? Zeszło ci szybciej niż zwykle — zauważył, patrząc bystro na żłopiącego sok sportowca. — Skróciłeś trasę? Wiesz, że piętnaście kilometrów to dla ciebie w tym momencie absolutne minimum.

— Trasa była taka sama — odparł Jeha, oderwawszy usta od plastikowego gwintu.

— Miałeś się nie katować od rana, pamiętasz...? Wolna przebieżka, zero interwałów. Co ty taki w gorącej wodzie kąpany jesteś ostatnio, co?

Jeha wywrócił oczyma, po czym odstawił butelkę na wyspę kuchenną, o którą opierał się teraz jego przyjaciel. Daniel nie jadał śniadań — twierdził, że robi mu się po nich niedobrze i sięgał wyłącznie po kawę z ekspresu, ale on, w porównaniu do Jehy, nie miał ustalonej żadnej diety i w zasadzie nie zależało mu na utrzymaniu dobrej kondycji fizycznej. Mimo niezbyt zdrowego stylu odżywiania, skoncentrowanego na kofeinie i gotowych posiłkach kupowanych w ACME, wyglądał absurdalnie dobrze.

Niekiedy zarzucał przyjacielowi, że ten ma obsesję, a to z kolei bardzo irytowało boksera, który odmawiał poczęstowania się serowym nachosem albo marszczył nos, gdy Daniel stawiał na stole dwa piwa, oczekując, że przyjaciel napije się z nim podczas oglądanego meczu. Jeha miał swoje zasady i nienawidził ich łamać, uważał, że ktoś taki jak on powinien utrzymywać dyscyplinę dwadzieścia cztery godziny na dobę i trzysta sześćdziesiąt dni w roku. Robił to przede wszystkim dlatego, iż wierzył, że jego przeciwnicy tak bardzo się nie starają, że nad nimi w ten sposób góruje.

— Nie stracisz formy, jeśli raz zjesz coś poza tym twoim planem — mówił mu w takich chwilach przyjaciel. — Nic by się nie stało, jakbyś zamiast surowych jajek opierdolił bułę z Wendy's. To co, jeden Baconatorek?

— Nie, dzięki — odburkiwał Jeha, naciągając kaptur na głowę.

Nie objadał się śmieciowym żarciem nawet po walkach, gdy mógł sobie pozwolić na pewną dyspensę i po prostu się odprężyć, zerkając na kolosalny przychód na swoim koncie bankowym. Przed pojedynkiem było to absolutnie niemożliwe — nawet dziesięć dodatkowych gramów na wadze mogło zniweczyć cały włożony wysiłek i przekreślić szansę wejścia na ring.

Teraz, na tydzień przed pojedynkiem o pas mistrza świata WBA w wadze superśredniej, Jeha zamierzał pilnować się tak samo jak zwykle. Miał cel i tylko ten cel był dla niego ważny. Nic więcej. Tylko kolejne zwycięstwo. Pokonanie kolejnego zawodnika. Niekończący się triumf.

Jego przeciwnikiem miał być amerykański bokser, Robert Brant, broniący tytułu czempiona kolejny rok z rzędu. Na swoim koncie miał już dwadzieścia osiem zawodowych pojedynków, z czego dwadzieścia sześć zakończył wygraną, głównie poprzez fenomenalny nokaut. Jeha prześledził dokładnie jego styl walki wraz z trenerem, zwracając uwagę na częste uderzanie seriami w tułów lub na gardę. Na Koreańczyku nie robiło to jednak wielkiego wrażenia — był niezrównanym mistrzem defensywy i doskonale radził sobie w szukaniu luk w obronie przeciwnika, kontrując.

TIGER MOTHTempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang