Rozdział 31

2.4K 77 17
                                    

Xavier

Minęło kilka dni od mojego powrotu do Baltimore. Dziś zaprosiłem Aurelie na randkę. Tak jak to się robiło w liceum. Mogę powiedzieć że wreszcie jestem spełniony. Mam uczucie że wreszcie mam to co było mi pisane i w końcu mogę żyć spokojnie.

Zerknąłem na drzwi które dalej się nie otwierały. Zadzwoniłem teraz dwukrotnie do mieszkania nad moim.

- Spokojnie no!- Ava otworzyła drzwi.- Pali się?- dodała.

- Aurelia gotowa?- spytałem wchodząc do środka.

- Ale się wystroiłeś.- zerknęła na mój garnitur.- Mogłeś wymyśleć coś lepszego niż głupia restauracja.- wywróciła oczami.

- Jestem!

Aurelia w beżowej sukience, szpilkach, pofalowanych blond włosach, torebce, i pomalowanych ustach.

- Piękne wyglądasz.- powiedzieliśmy razem z Avą.

- Dziękuję.- podeszła do mnie i wtuliła się w mój bok.

Cmoknąłem jej włosy i złapałem ją za rękę.

- Gotowa?- spytałem.

- Tak.- wygładziła moją białą koszule.

- Bawcie się dobrze!- krzyknęła Ava gdy się oddalaliśmy w stronę drzwi.

- Będziemy.- wymamrotałem zamykając za nami drzwi.

- Nie lubicie się już?- spytała.

- Skądże. Drażnimy się tylko.- wzruszyłem ramionami. Gdy tylko weszliśmy do windy to ją przyciągnąłem do siebie. Złączyłem nasze usta razem. Podniosłem jej udo i przycisnąłem do swojego biodra. Oparła się o ścianę windy i westchnęła mi w usta.

- Mógłbyś częściej się tak ubierać.- przygryzła swoją wargę.

- I co bym z tego miał?- kciukiem głaskałem jej policzek.

- Podnieconą Aurelię.- uśmiechnęła się.

- Zawsze ją mam.- przygryzłem jej wargę.

- Cicho.- wymamrotała rozbawiona.- Masz szminkę na ustach.- wskazała palcem na moje usta.

Wbiłem wzrok w lustro. Miałem czerwone usta.
O Boże.

- Nie zakładaj już tego świństwa.- burknąłem.

Moja dziewczyna wyciągnęła chusteczkę ze swojej torebki i zaczęła mi wycierać czerwoną szminkę.

Drzwi windy się rozsunęły i razem z niej wyszliśmy. Po drodze wyrzuciłem chusteczkę do śmietnika i złapałem blondynkę za biodra i przycisnąłem do swojego boku.

- Pasuje do ciebie to porsche.- stwierdziłem gdy przechodziliśmy obok różowego porsche.

- Już omawialiśmy ten temat.- wymamrotała poważnym tonem.

- Oj oj oj.- połaskotałem ją.

- Xavier.- odskoczyła.- Ty chamie.- uderzyła mnie w klatę piersiową.

Zaśmiałem się głośno i znów przyciągnąłem ją do siebie. Pachniała słodko. Kwiatami.

Wyjechaliśmy z budynku moim samochodem. Położyłem swoją dłoń na Aurelii udzie a ona zaczęła się bawić moimi palcami. Tak jak robiła to w liceum. W moich brzuchu poczułem przyjemne ciepło. To się chyba nazywa motylki?
Gdy znaleźliśmy się w okolicach restauracji odezwałem się do niej.

- Wyciągnij mi z portfelu kartę.- wychrypiałem.

Dziewczyna go złapała, otworzyła i na jej policzkach pojawił się rumieniec.

- Moje zdjęcie?- przyjrzała się dziewczynie na zdjęciu.

Kąciki moich ust uniosły się do góry a ona zatrzepotała kilkukrotnie ciemnymi rzęsami.

- Skąd masz to zdjęcie?- wyciągnęła kartę o którą prosiłem. Podjechałem po parking i przyłożyłem kartkę do czytnika.

- Zrobiłem ci.- wzruszyłem ramionami.- Dużo mam takich zdjęć w telefonie.- dodałem.

- Oh.- przyłożyła dłoń do ust.

- Spokojnie, są piękne.- upewniłem ją.

- No dla ciebie.- przewróciła oczami. Zaparkowałem samochód i nachyliłem się by cmoknąć jej czerwone od pomadki usta.

- Mogliśmy tu nie przyjeżdżać, mam w tej chwili tylko ochotę na ciebie.- wymamrotałem.

- Będę twoim deserem, a teraz chodźmy bo umieram z głodu.- rozpięła pas.

Wysiedliśmy z samochodu. Gdy szliśmy do siebie to nie mogłem uwierzyć. Na prawdę byłem szczęśliwy. Na prawdę jedna osoba może wszystko zmienić. Na dobre.

Teraz po bolesnych siedmiu latach nauczyłem się doceniać dobre chwile. I to jest jeden z nich. Poczułem się słabiej. Przymknąłem oczy i już myślałem że odlecę. Ja śnie? Może to wszystko to pieprzony sen i ja dalej siedzę w tej zasranej depresji, która nie chciała dać mi spokoju. Nawet gdyby to był sen to nie chce się budzić. Nie będę się szczypał ani bił. Będę śnił dopóki budzik nie zadzwoni. I modliłem się bym go tym razem zapomniał ustawić.

Położyłem dłoń na dole jej pleców i prowadziłem w stronę restauracji.

Po naszej prawej stronie coś zamigało. Zerknąłem w tamto miejsce i szybko odwróciłem głowę. Paparazzi.

- Xavier!- ktoś krzyknął.

Nie tutaj. Nie teraz. Po prostu nie.

Blondynkę przymrużyła oczy i się spięła.

- Spokojnie, idziemy przed siebie.- przybliżyłem swoje ciało bliżej jej.- Nie przemyślałem tego.- wyszeptałem do jej ucha.

Otworzyłem przed nią drzwi a Aurelia przez nie weszła.

- Nazwisko?- spytał typek w garniturze.- Oh.- spojrzał na mnie.- Robinson.- skinął do mnie głową.- Proszę za mną.- wyprostował swoje plecy.

- Dziękujemy.- podziękowała blondynka gdy ten gościu zaprowadził nas do stolika.

- Mógłbym prosić o zdjęcia dla mojego syna?- spytał podekscytowany.

- Pewnie.- wzruszyłem ramionami.

Odsunąłem krzesło Aurelii, usiadła i uniosła kąciki swoich ust. W tej chwili pracownik przygotował swój telefon i skierował go na siebie i mnie. Uśmiechnąłem się a on zrobił zdjęcie.

- Jeszcze filmik.- powiedział.- Deri, zobacz kogo tatuś spotkał w pracy.- pomachał do telefonu.

- Hej Deri.- również pomachałem.

Po chwili typek poszedł po menu.

- Po tej trasie stałeś się bardziej popularny.- stwierdziła.

Kiwnąłem głową nie chcąc drążyć tego tematu.

- Proszę bardzo.- podał nam karty i odszedł od naszego stolika.

- Na co masz ochotę?- spytałem ją.

- Szczerze?- zastanawiała się.- Na ciebie.- mruknęła ciszej.



__
Rozdział 31

Jestem zakochana w Xavierze😩

Die for uOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz