Dziennik żeglarski:
3 październik czasu ziemskiego. Odległość od słońca: 0,719 JAChyba tym razem się udało. Choć przemyt nie jest może zbyt bezpiecznym zajęciem, to trzeba oddać Ayi słuszność, że może być całkiem opłacalny. Pokonanie trasy z Wenus na Marsa nie zajęło dużo czasu, a zarobek jest całkiem konkretny. Tym razem obyło się bez żadnej strzelaniny i „Dar Przemyśla" jest w całkiem niezłym stanie. Muszę ją następnym razem pochwalić. To był dobry pomysł.
A ponadto, obkupiłem się w tani alukubik, który sprzedam za dobrą kwotę gdziekolwiek polecę. W układzie słonecznym można spoko zarabiać, ale trzeba trochę cierpliwości. Na szczęście, ja jestem bardzo cierpliwy. Astrożaglówka jest dużo wolniejsza od czegokolwiek co lata w próżni, ale lata w zasadzie za darmo (nie licząc opuszczenia planety). Więc kluczowa jest cierpliwość. O tak. Cierpliwość jest cnotą.
-I co teraz? - Choć zazwyczaj jego współpraca z Ayą kończyła się katastrofą, tym razem było inaczej. Udało im się przeszmuglować parę cennych rzeczy do Nowej Warszawy, położonego bliżej równika Marsa. Największe z osiedli znajdowały się bliżej biegunów, ale te bardziej ciekawe były nieco na uboczu. Dobry biznes nie potrzebuje przecież czujnych oczu sprawiedliwości.
W takim miejscu działała policja międzyplanetarna, ale za odpowiednią kwotę dawała sobie szybko spokój, a porządku najczęściej pilnowały gangi. „Dar Przemyśla" był astrojachtem nie pierwszej młodości, ale z pewnością jeszcze wiele mógł przelecieć. Stał teraz zacumowany w porcie. Maks siedział na ogromnym pirsie po turecku i badawczo patrzył na dziewczęcą twarz Ayi. Ta skrupulatnie na czytniku odliczała jego dolę. Podzielili się 40 do 60 dla niego. Ona dbała o ładunek, a on oferował transport. To był całkiem uczciwy układ.
-No nie wiem. Chyba pokręcę się tutaj jakiś czas. - Aya wyglądała na nieco znudzoną i zdaniem Maksa szukała jedynie zaczepki. Patrzyła w bursztynowe niebo niemal tak samo tęsknię, jak on wiele razy w czasie podróży. To spojrzenie, które rzuca co jakiś czas każdy podróżnik. Taki, który najlepiej czuje się w trasie, a nie w miejscu. Maks swojej znajomej jeszcze nie rozgryzł, choć znają się już jakiś czas. Z jednej strony chciała spokoju i zbierała ciągle pieniądze na wykup gruntu na jakieś zapomnianej planecie, a z drugiej stronie przegrywała ogromne sumy w kasynach czy barach. Grosz się jej nie trzymał.
-Tylko uważaj na siebie. To niebezpieczna okolica - rzucił odruchowo. Spojrzała na niego drwiącym wzrokiem.
-Serio? Ty będziesz mi mówił, gdzie jest bezpiecznie? Daj spokój. Biorę swoje rzeczy i lecę w miasto. - I tak też zrobiła. Nie minęło nawet pięć minut, gdy wychyliła się przez sztorcklapę z workiem marynarskim na ramieniu. Przeskoczyła na chodnik z rozmachem nie korzystając z trapu. Pomachała radośnie na do widzenia i ruszyła w stronę wysokich wieżowców w centrum. Maks patrzył jeszcze przez chwile za nią, jak falowały jej biodra w dżinsowych spodenkach. Na końcu westchnął długo i wstał z pirsu przeciągając się.
-Pora do roboty - rzucił w przestrzeń.
Od kiedy latał, lubił atmosferę portów. To miejsca, których większość ludzi dobrze nie zna. To małe miasta w miastach. Działają dwadzieścia cztery godziny na dobę, zawsze trwa jakiś załadunek bądź rozładunek. Jaki statek przylatuje, inny odlatuje. Zawsze jest czynna jakaś szemrana knajpa. Piąta rano? Żaden to problem, coś otwartego będzie na pewno.
Gdy lata się wśród gwiazd tak długo jak Maksymilian, różnice czasowe nie sprawiają takiego problemu, jak u zwykłych podróżnych. Były właśnie okolice piątej rano, gdy przywieźli mu paletę okazyjnie kupionego alukubika oraz zapasów na drogę. Podróżowanie astrojachtem było tańsze, ale za to wolniejsze. Bez odpowiednich zapasów, umarł by z głodu po kilku dniach lotu. Zwłaszcza, że często wybierał trasy nie uczęszczane, by na przykład nie mieć problemu z towarem, który czasami zdarzało mu się wozić. Jego zdaniem szmugiel prawie wszystkiego jest dopuszczalny. Nie akceptował jedynie niewolnictwa.

CZYTASZ
Spotkania za Saturnem zawsze kończą się strzelaniną
Science FictionŻeglarz Maksymilian pędzi przez układ słoneczny na pokładzie astrojachtu należącego do wuja. Bierze udział w słynnych regatach samotników. Niestety, problemem jest Aya. Mężczyzna stosując prawo kosmiczne, podejmuje z dryfującej za Saturnem szalupy r...