Rozdział 33

16.9K 935 450
                                    

#niebezpiecznyzakładwatt na twitterze


Alex

Ostatni tydzień minął mi pod znakiem częstych odwiedzin w szpitalu i poszarpanych nerwów. Kiedy dostałem telefon od Arii, nie mogłem uwierzyć w to, co do mnie mówiła. Tętniak. To brzmiało tak obco i niespodziewanie. Nikt z nas się tego nie spodziewał, a szok jakiego doświadczyliśmy, nadal na nas oddziaływał.

Aria spędzała w szpitalu zdecydowanie za dużo czasu, ale nikt z nas nie miał prawa jej tego zabronić. W końcu odwiedzała własnego ojca. Okazało się, że wiedział o nim od dłuższego czasu i był pod obserwacją lekarzy. Niestety tętniak zaczął się powiększać i konieczna była operacja. Domyśliłem się, że to właśnie ta niespodziewana choroba stała za jego zmianą. Zaczął mnie częściej odwiedzać i próbował naprawić nasz kontakt. Pewnie, gdyby nie to cholerstwo, to dalej bylibyśmy dla siebie jak obcy.

Nie chciałem sobie nawet wyobrażać tego, że mógłby umrzeć, gdy nadal byliśmy pokłóceni. Nigdy bym sobie tego nie wybaczył. Przerażała mnie wizja tego, że wszystko mogło się potoczyć tak jak z moim dziadkiem.

Hope okazała się jak zwykle wspierająca. Jeździła ze mną na wizyty i nie opuszczała mojego boku. Wmuszała we mnie posiłki i dbała, żebym przesypiał chociaż kilka godzin, za co byłem jej niezmiernie wdzięczny. Jednak największy szok przeżyłem, gdy zobaczyłem jedną scenę w szpitalu.

Poszedłem akurat do łazienki, a kiedy z niej wróciłem, zauważyłem, jak Hope okryła kocem moją mamę, która akurat zasnęła na jednym z krzeseł. W dłoni trzymała kubek z parująca kawą, który wręczyła blondynce, gdy ta się obudziła. Najpierw moja matka spojrzała na nią niechętnie, ale po chwili wzięła od niej kawę i podziękowała, na co o mało ja nie dostałem zawału.

Przyglądałem się z ukrycia ich krótkiej rozmowie. Wymieniły tylko parę zdań i jestem pewny, że dotyczyły mojego ojca, ale ani razu na siebie nie krzyknęły i nie potrzebowały żadnej interwencji z mojej strony.

Wręcz trudno mi było w to uwierzyć, ale chyba takie momenty łączą ludzi. Przerwałem im dopiero po chwili, ale nie odskoczyły od siebie jak oparzone. Mama posłała mi słaby uśmiech i zajęła się swoją kawą, podczas gdy ja siadłem obok Hope i złapałem ją mocno za dłoń, posyłając spojrzenie pełne wdzięczności.

Ta kobieta była niesamowita.

– Jest tam teraz lekarz. Zaraz wyjdzie, to powie wam coś więcej – oznajmiła, a ja pokręciłem na to głową.

– Powie nam. Jesteś częścią tej rodziny. – Matka poruszyła się niespokojnie na krześle, ale nic nie powiedziała, natomiast Hope posłała mi spojrzenie pełne miłości i oddała uścisk dłoni.

Siedzieliśmy tak przez chwilę, aż w końcu lekarz wyszedł i opowiedział nam o stanie ojca. Operacja na szczęście się udała i nie było żadnych komplikacji. Tata musiał teraz postawić na kompletny odpoczynek i relaks.

Nie kwestionowaliśmy tego w najmniejszym stopniu. Wymienialiśmy się w odwiedzinach i staraliśmy się, by nic go nie denerwowało. Tylko że pewnego razu mama poprosiła, bym to ja przyszedł do niego za nią, bo podobno chciał ze mną poważnie porozmawiać. Nie powiem, trochę się przestraszyłem, ale kiedy wszedłem do sali, ojciec leżał spokojnie, uśmiechając się delikatnie, więc trochę się odprężyłem. Zająłem miejsce po jego prawej stronie, pytając, w jakim celu potrzebował mnie dzisiaj zobaczyć.

– Chcę ci trochę wyjaśnić moje zachowanie. Nie tylko to w ostatnim czasie, ale także sprzed lat.

Jego słowa mnie zaintrygowały, więc pozwoliłem mu kontynuować.

Niebezpieczny zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz