Rozdział 8

2.6K 83 18
                                    

Xavier

Kurwa mać.

- Nie zaciskałabyś swoje uda na mój widok mając narzeczonego.- wychrypiałem po chwili.

- Skąd wiesz?- zawahała się łapiąc się za uda.

- Nic się nie zmieniło.- pokręciłem głową.- Żyłka na twojej szyi zdradza wszystko, skarbie.- uśmiechnąłem się pewny.

Zawsze jak jest podniecona ściska uda i do tego ramiona i wtedy na jej szyi jest mała wystająca żyłka. Ona złapała swoje blond włosy i zakryła swoją szyje.

- Zawsze nas do siebie ciągnęło.- wytłumaczyłem.- Ty podniecasz mnie a ja ciebie.- rozsiadłem się lepiej na krześle.

Założyła nerwowo kosmyk swoich włosów za ucho.

- Ładnie ci w blondzie.- skomplementowałem.

Poczułem że trochę mi odbija. Mogłaby się mnie przestraszyć. Nie tak to powinno wyglądać. Wziąłem głęboki wdech a następnie wydech. Chciałem usłyszeć ją. Niech ona mi coś teraz powie.

- Wiedziałeś że tu będę?- spytała po długiej ciszy.

- Nie. Nie chciałem tu przychodzić ten twój szefunio dzwonił do mnie o północy żebym tu przyszedł.- prychnąłem.

Kącik jej ust drgnął ku górze. Poczułem ten uśmiech w kutasie. Zassałem powietrze. Kurwa Xavier co ty robisz?

- Jak ma na imię twój narzeczony?- spytałem ciekawy.

- Christian.- odpowiedziała odrazu.

Nie wiedziałem czy kłamała z tym chłopakiem czy na prawdę ma narzeczonego. Spojrzałem na jej dłoń która leżała na biurku. I nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Kłamała. No i bardzo dobrze. Zero śladu po pierścionku. Jest moja.

- Dobrze ja już pójdę.- powiedziałem wstając.

- Xavier.- wymknęło się z jej ust. Spojrzałem na nią a ona wpadła w moje ramiona. Nadal była niższa o głowę. Ująłem jej ciało i wtuliłem jeszcze mocniej w siebie. Położyłem swój podbródek na jej jej głowie. Poczułem jak wciągnęła mój zapach przez swój nos a następnie się rozluźniła i nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu.

- Jestem z ciebie dumna.- wymamrotała w mój golf.- Widziałam cię w telewizorze.- dodała.

Wtuliłem ją bardziej w siebie i już nigdy nie chciałem jej puszczać. Te pierwsze cztery słowa nigdy nie wyjdą z mojej głowy.

To nie jest przypadek że spotkałem ją tutaj. Wszechświat tak chciał. Los nas złączył.

- Mieszkasz w Baltimore?- spytała stawiając krok w tył.

- Tak.- odpowiedziałem.- Będziesz się przeprowadzać?- spytałem ją.

- Eh to skomplikowane.- odwróciła się by podejść do biurka i wziąć swoje picie.- Moja przyjaciółka chce bym zamieszkała z nią w tym wieżowcu co są te penthousy. Ale ja nie mam tyle pieniędzy.- upiła łyk wody.

Będzie mieszkać w tym samym wieżowcu co ja? Zostawi swojego „narzeczonego" i przeprowadzi się do przyjaciółki. Aurelia nie umie kłamać.

- Chodzisz tutaj do pracy, pracujesz w weekendy i wieczory i dalej zarabiasz mało?- podniosłem brwi.

- Eh nie możemy tutaj o tym rozmawiać.- powiedziała kręcąc głową.

Przytaknąłem głową odwróciłem się i ruszyłem do drzwi.

- A ty masz jeszcze kontakt z Luke'iem czy Olivierem?- spytała nagle. Uśmiechnąłem się, puściłem klamkę i odwróciłem się w jej stronę.

- Nie.- przyznałem.

- Cieszę się że cię widzę ale z drugiej strony to złe.- oparła swój okrągły tyłek o biurko.

- George nie będzie zadowolony.- stwierdziłem.

- George?- zmarszczyła swój nosek.

- Mój terapeuta.- wytłumaczyłem jej.

- Ah.- ścisnęła wargi w jedną linie.- Może po prostu się unikajmy?- wzruszyła ramionami.

- Nie podoba mi się twój pomysł.- przyznałem.- Bądźmy przyjaciółmi.- dodałem.

Dziewczyna parsknęła i myślała że żartuję.

- Co cię śmieszy.- podszedłem do niej i odrazu spoważniała.

- Okej.- przytaknęła po chwili.

- Mógłbym twój numer?- spytałem wyciągając telefon.

- Zdobądź go i pisz do mnie jako nieznajomy.- wstała na równe nogi i patrzyła mi prosto w oczy.

- Na prawdę tego chcesz?- spytałem poważny.

- Nie.- zachichotała łapiąc moją komórkę.

Wpisała swój numer i oddała mi swoją komórkę.

- Co robisz?- spytała mnie po chwili.

- Patrzę czy podałaś właściwy.- odpowiedziałem pisząc do niej wiadomość.

- Myślisz że cię okłamałam?- zmarszczyła brwi.

- Już to zrobiłaś z tym narzeczonym.- prychnąłem.

- O ty. Skąd wiedziałeś?- nie spojrzała na swoją komórkę co oznacza że później przeczyta moją wiadomość.

- Pierścionek?- spojrzałem na jej dłonie.- I przeprowadzasz się do przyjaciółki mając narzeczonego.- schowałem swój telefon.

- No dobra, sprytny jesteś.- przyznała.

Uśmiechnąłem się szeroko. Miałem ochotę się uderzyć by sprawdzić czy nie śnię. Nie teraz śniła mi się podobna scena. Ale nie tym razem to się działo na prawdę.





__
Rozdział 8

Chyba już ostatni rozdział na dziś. Może wieczorem jeden wpadnie ale musiałabym go jeszcze napisać.

Jak wam się podoba?

Die for uOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz