Xavier
Kurwa mać.
- Nie zaciskałabyś swoje uda na mój widok mając narzeczonego.- wychrypiałem po chwili.
- Skąd wiesz?- zawahała się łapiąc się za uda.
- Nic się nie zmieniło.- pokręciłem głową.- Żyłka na twojej szyi zdradza wszystko, skarbie.- uśmiechnąłem się pewny.
Zawsze jak jest podniecona ściska uda i do tego ramiona i wtedy na jej szyi jest mała wystająca żyłka. Ona złapała swoje blond włosy i zakryła swoją szyje.
- Zawsze nas do siebie ciągnęło.- wytłumaczyłem.- Ty podniecasz mnie a ja ciebie.- rozsiadłem się lepiej na krześle.
Założyła nerwowo kosmyk swoich włosów za ucho.
- Ładnie ci w blondzie.- skomplementowałem.
Poczułem że trochę mi odbija. Mogłaby się mnie przestraszyć. Nie tak to powinno wyglądać. Wziąłem głęboki wdech a następnie wydech. Chciałem usłyszeć ją. Niech ona mi coś teraz powie.
- Wiedziałeś że tu będę?- spytała po długiej ciszy.
- Nie. Nie chciałem tu przychodzić ten twój szefunio dzwonił do mnie o północy żebym tu przyszedł.- prychnąłem.
Kącik jej ust drgnął ku górze. Poczułem ten uśmiech w kutasie. Zassałem powietrze. Kurwa Xavier co ty robisz?
- Jak ma na imię twój narzeczony?- spytałem ciekawy.
- Christian.- odpowiedziała odrazu.
Nie wiedziałem czy kłamała z tym chłopakiem czy na prawdę ma narzeczonego. Spojrzałem na jej dłoń która leżała na biurku. I nie mogłem powstrzymać uśmiechu. Kłamała. No i bardzo dobrze. Zero śladu po pierścionku. Jest moja.
- Dobrze ja już pójdę.- powiedziałem wstając.
- Xavier.- wymknęło się z jej ust. Spojrzałem na nią a ona wpadła w moje ramiona. Nadal była niższa o głowę. Ująłem jej ciało i wtuliłem jeszcze mocniej w siebie. Położyłem swój podbródek na jej jej głowie. Poczułem jak wciągnęła mój zapach przez swój nos a następnie się rozluźniła i nie mogłem się powstrzymać od uśmiechu.
- Jestem z ciebie dumna.- wymamrotała w mój golf.- Widziałam cię w telewizorze.- dodała.
Wtuliłem ją bardziej w siebie i już nigdy nie chciałem jej puszczać. Te pierwsze cztery słowa nigdy nie wyjdą z mojej głowy.
To nie jest przypadek że spotkałem ją tutaj. Wszechświat tak chciał. Los nas złączył.
- Mieszkasz w Baltimore?- spytała stawiając krok w tył.
- Tak.- odpowiedziałem.- Będziesz się przeprowadzać?- spytałem ją.
- Eh to skomplikowane.- odwróciła się by podejść do biurka i wziąć swoje picie.- Moja przyjaciółka chce bym zamieszkała z nią w tym wieżowcu co są te penthousy. Ale ja nie mam tyle pieniędzy.- upiła łyk wody.
Będzie mieszkać w tym samym wieżowcu co ja? Zostawi swojego „narzeczonego" i przeprowadzi się do przyjaciółki. Aurelia nie umie kłamać.
- Chodzisz tutaj do pracy, pracujesz w weekendy i wieczory i dalej zarabiasz mało?- podniosłem brwi.
- Eh nie możemy tutaj o tym rozmawiać.- powiedziała kręcąc głową.
Przytaknąłem głową odwróciłem się i ruszyłem do drzwi.
- A ty masz jeszcze kontakt z Luke'iem czy Olivierem?- spytała nagle. Uśmiechnąłem się, puściłem klamkę i odwróciłem się w jej stronę.
- Nie.- przyznałem.
- Cieszę się że cię widzę ale z drugiej strony to złe.- oparła swój okrągły tyłek o biurko.
- George nie będzie zadowolony.- stwierdziłem.
- George?- zmarszczyła swój nosek.
- Mój terapeuta.- wytłumaczyłem jej.
- Ah.- ścisnęła wargi w jedną linie.- Może po prostu się unikajmy?- wzruszyła ramionami.
- Nie podoba mi się twój pomysł.- przyznałem.- Bądźmy przyjaciółmi.- dodałem.
Dziewczyna parsknęła i myślała że żartuję.
- Co cię śmieszy.- podszedłem do niej i odrazu spoważniała.
- Okej.- przytaknęła po chwili.
- Mógłbym twój numer?- spytałem wyciągając telefon.
- Zdobądź go i pisz do mnie jako nieznajomy.- wstała na równe nogi i patrzyła mi prosto w oczy.
- Na prawdę tego chcesz?- spytałem poważny.
- Nie.- zachichotała łapiąc moją komórkę.
Wpisała swój numer i oddała mi swoją komórkę.
- Co robisz?- spytała mnie po chwili.
- Patrzę czy podałaś właściwy.- odpowiedziałem pisząc do niej wiadomość.
- Myślisz że cię okłamałam?- zmarszczyła brwi.
- Już to zrobiłaś z tym narzeczonym.- prychnąłem.
- O ty. Skąd wiedziałeś?- nie spojrzała na swoją komórkę co oznacza że później przeczyta moją wiadomość.
- Pierścionek?- spojrzałem na jej dłonie.- I przeprowadzasz się do przyjaciółki mając narzeczonego.- schowałem swój telefon.
- No dobra, sprytny jesteś.- przyznała.
Uśmiechnąłem się szeroko. Miałem ochotę się uderzyć by sprawdzić czy nie śnię. Nie teraz śniła mi się podobna scena. Ale nie tym razem to się działo na prawdę.
__
Rozdział 8Chyba już ostatni rozdział na dziś. Może wieczorem jeden wpadnie ale musiałabym go jeszcze napisać.
Jak wam się podoba?
CZYTASZ
Die for u
RomanceDruga część historii „ Eyes on U" Jak to jest znaleźć po siedmiu długich i ciężkich latach osobę którą się kochało w liceum? Opowieść Xavier'a i Aurelii w „ Eyes on U" zaczęła się od nienawiści i skończyła się bolesnym rozstaniem. Jak będzie w drugi...