Rozdział 32

16.4K 923 132
                                    

#niebezpiecznyzakładwatt na twitterze


Hope

Zaparkowałam samochód na znajomym podjeździe, wpatrując się we frontowe drzwi. Zaciskałam dłonie na kierownicy, zastanawiając się, czy dobrze zrobiłam. Przez głowę przelatywało mi tysiąc myśli. Każde wspomnienie, najdrobniejsze szczegóły. Nasze złączone dłonie, ukradkowe spojrzenia, romantyczne gesty.

Buzowało we mnie tyle emocji, że trudno mi było zachować spokój. Wysiadłam z auta, kierując się na ganek. Nacisnęłam klamkę, a ona lekko ustąpiła, więc weszłam niepewnie do środka. Wcześniej nie miałam okazji, by się tu znaleźć, dlatego od razu rozejrzałam się po pomieszczeniu.

Zdziwił mnie bałagan na podłodze. Wazon i jakieś figurki leżały rozbite, a Alex nic z tym nie zrobił. Ruszyłam o kilka kroków i niestety narobiłam przy tym trochę hałasu. Moje buty nadal skrzypiały od wczorajszego deszczu.

– Nick, to ty? Przyniosłeś ten alkohol? – usłyszałam zachrypnięty głos Astora. Zadrżałam, wyczuwając w nim ogrom bólu. Przełknęłam ślinę, wchodząc w głąb pomieszczenia. – Nick, co się tak skradasz? Dawaj ten...

Mówiąc to, obrócił się w stronę, z której nadchodziłam i zamarł w pół zdania. Lustrował moją sylwetkę uważnym wzrokiem, podczas gdy mnie trzęsły się ręce ze strachu, ale i z zimna. Musiałam wyglądać niedorzecznie w cienkiej bluzce z rękawem trzy czwarte w środku listopada.

– Hope? – wychrypiał po chwili milczenia, wstając z kanapy. Mierzył mnie wzrokiem, jakby bał się, że nie jestem prawdziwa. – Co ty tu robisz? Przyszłaś tu bez kurtki?

Zrobiłam jeszcze jeden krok, dalej zachowując bezpieczną odległość. Teraz trzęsłam się już cała i była przekonana, że jutro obudzę się z gorączką, ale to nie było ważne. Przyjechałam tu z misją.

– To ty? – Zabrzmiałam płaczliwie, bo w istocie miałam ochotę wyć.

– Co „ja"? Nie rozumiem.

Westchnęłam zeźlona, bo jak zwykle wszystko mi utrudniał.

– Czy to naprawdę ty to wszystko dla mnie zrobiłeś?

– Niezbyt wiem, o czym teraz mówisz. – Podeszłam jeszcze bliżej, obchodząc skórzaną kanapę. Teraz dzieliło nas zaledwie parę metrów.

– Mówię o Kate i modelingu, o moim tacie i jego pracy, która spadła nam jak z nieba, o tej ogromnej zaliczce, dzięki której dzieciaki pojechały na wakacje, a ja mogłam odłożyć resztę pieniędzy na moje studio... – Przełknęłam ślinę, łapiąc hausty potrzebnego powietrza. – Mówię o moich obrazach, które musiałam sprzedać na licytacji. O tym mówię. Czy to wszystko to twoja sprawka? Ty je kupiłeś?

Jego niespokojne spojrzenie powoli zamieniało się w akceptację. Ja rozpadałam się na kawałki, a on wyglądał, jakby w końcu był gotowy na szczerość. Czekaliśmy na tę rozmowę zdecydowanie za długo, ale ja chciałam teraz jedynie brutalnej prawdy. Ani jednego kłamstwa więcej.

– Tak, to prawda – odpowiedział niezwykle spokojnym głosem. Zaszlochałam, uderzając przypadkowo dłońmi o uda.

– Dlaczego to zrobiłeś? Przecież byłam dla ciebie taka okropna.

Tym razem zaśmiał się cierpko, mrużąc oczy.

– Hope, spójrz na mnie. Spójrz na nas. Nie widziałem cię przez dwa lata i tego jednego wieczoru, którego miałem pójść na randkę... Umówiłem się na pieprzoną randkę, wiesz? Tylko po co, skoro w kieszeni spodni miałem twoją bransoletkę, a mój umysł był tak na ciebie nastawiony, że wpadłem na afisz z twoim imieniem i nazwiskiem. „Hope Myers - debiut młodej artystki". I co zrobiłem? Nawet nie zadzwoniłem do tej dziewczyny, żeby odwołać spotkanie. Wszedłem do środka, bo musiałem cię w końcu zobaczyć. Taki wpływ miałaś na mnie po dwóch latach. A potem zobaczyłem twoje obrazy. To była nasza historia, Hope! Krok po kroku namalowałaś, jak się we mnie zakochiwałaś, a ja to wszystko zepsułem. Zniszczyłem pierwszy związek, na którym naprawdę mi zależało.

Niebezpieczny zakładOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz