Xavier
Właśnie wróciłem z siłowni do mojego domu. Walnąłem się na kanapę i poleżałem tak z dziesięć minut. Następnie poszedłem pod prysznic. Stwierdziłem że pasowałoby się ogolić więc to zrobiłem. W kuchni podgrzałem sobie kurczaka z wczoraj. Do tego frytki i sałatka. W szarych dresach chodziłem tam i z powrotem. Wpadłem do swojej sypialni by otworzyć okno by się trochę przewietrzyło.
Jutro mam fryzjera który ma przyjechać do mojego domu. Ogarniałem trochę w wielkim salonie aż poczułem że coś się spaliło. Okazało się że w kuchni kilka frytek mi się spaliło. Westchnąłem głęboko i wyłożyłem je na talerz. Na szczęście kurczak mi się nie spalił. Zjadłem w salonie przed telewizorem.
Oglądałem mecz który sam grałem w Seattle. Talerz był już pusty, odstawiłem go do zmywarki. Wziąłem sobie picie i skupiłem się na meczu.Moje marzenia się spełniały. Jestem znanym piłkarzem i gram w wielkich miastach. Las Vegas, San Diego, San Antonio, Chicago, Toronto, Washington ale teraz zatrzymałem się w Baltimore. Moje marzenie się spełniło a teraz będę spełniał drugie. Kończę z piłką nożną i będę żył jak inni ludzie. Poznawał ludzi, chociaż będzie to trudne każdy chcę być że mną dla pieniędzy które mam. To jest akurat wielki minus mojego życia. Może pójdę do normalnej pracy jak będzie mi się nudziło w życiu. Myślałem też o założeniu rodziny tylko jeszcze nie mam za bardzo z kim. Mieszkam tu dopiero dwa tygodnie i jedynie kogo poznałem to Taylor'a z siłowni i Jacob'a z piętra niżej. Mieszkam w jednym z największych wieżowców w Baltimore. Jest to coś typu penthouse.
- Robinson strzelił!- słysząc swoje nazwisko w telewizorze wyrwałem się z myśli.
Telefon leżący obok mnie zawibrował. Złapałem go i zauważyłem że mój terapeuta dzwoni. George dzwoni do mnie co kilka miesięcy i sprawdza czy wszystko jest ze mną w porządku.
- Halo?- wymamrotałem zachrypniętym głosem.
- Cześć Xavier.- jego głos za każdym razem się starzeje.
- Co tam?- oparłem się o tył kanapy i założyłem kostkę jednej nogi na swoje kolano drugiej nogi.
- U mnie dobrze ale to ja powinienem spytać ciebie jak się czujesz?
- O wiele lepiej niż było pięć miesięcy temu.- kiwnąłem dumie głową. Złapałem za pilot i ściszyłem mecz.
- To się cieszę, myślisz o tym wszystkim jeszcze?- spytał.
- Wydaje mi się że się wyleczyłem.- wziąłem szklankę z napojem i upiłem łyk.
- To dobrze, Xavier.- usłyszałem że ziewa.
- Jeśli nie chcesz to nie musisz do mnie dzwonić o to. Jest już na prawdę dobrze, dziękuję.- wymamrotałem.
- Nigdy jeszcze nie miałem osoby która wyleczała się z obsesji przez cztery lata.- powiedział już poważnym tonem.- Chcę ci pomóc to moja praca.- dodał.
- To już siedem lat temu, George. I ja ci tak już nie płace za to że do mnie dzwonisz.- rozsiadłem się lepiej na kanapie.
- No dobra ale wiedz że jeśli coś to masz mój numer, odbiorę nawet w nocy.
- Dziękuję George.- wyłączyłem telewizor.
- Dobranoc, Xavier.
- Dobranoc.
Rozłączyłem się z nim. Zastanawiałem się jak z nią jest. Jest szczęśliwa? Może ogląda mnie w telewizorze? A może zapomniała o mnie i ma kogoś innego. Poszedłem do swojej sypialni. Ustawiłem budzik na dziewiąta rano i się położyłem spać. Nie mogłem zasnąć. Złapałem za komórkę i wszedłem na jej instagram'a.
Czemu ona nie oznacza lokalizacji? Wiedziałbym gdzie jest. Obiecałem sobie że ją odnajdę ale tak na serio nie jestem tego pewien. Popadłbym znów w jakąś obsesje. Już nie jestem nastoletnim chłopakiem z różowymi okularami przed oczami więc może inaczej by to wszystko wyglądało?Nagle mój telefon zawibrował. Boże co znowu.
Odebrałem od nieznanego mi numeru.
- Halo?- wychrypiałem.
- Xavier Robinson?- spytał jakiś facet.
- Tak?- zmarszczyłem lekko brwi.
- Przepraszam że tak późno dzwonię. Jestem Connor Jones. Prowadzę firmę The Jones Company.- przedstawił się.
- Mhm.- przetarłem swoje oczy.
- Słyszałem że jesteś w Baltimore. Może chciałbyś wpaść do mojej firmy?- spytał.
- Ale po co.- mruknąłem.
- Poznać się. Tak jak ty, ja też jestem wielkim człowiekiem. Możemy razem zadziałać.- tłumaczył.
Wykrzywiłem głowę w grymasie.
- Dam ci jeszcze znać, dobranoc.- wymamrotałem rozłączając się.
Kłamstwo. Nie mam ochoty na jakieś biznesmany. Współpracy czy cokolwiek. Nie znam człowieka więc raczej nie jest taki wielki, za jakiego się uważa.
Przymknąłem oczy i zapadłem w sen.Mój budzik obudził mnie o dziewiątej. Z niechęcią wstałem z łóżka i poszedłem pod prysznic. Zjadłem śniadanie i przygotowałem się na siłownie. Fryzjer ma przyjść o trzynastej więc na luzie się wyrobię.
Wszedłem na siłownie. Było mało ludzi jak na czwartkowy poranek. Rozmawiałem z Taylor'em podczas robienia ćwiczeń.
- Wiesz kto do mnie wczoraj dzwonił?- prychnąłem przypominając sobie typa.
- Kto?- wymamrotał cały spocony
- Jakiś Connor Jones.
- Osz kurwa.- rozszerzył oczy.
- Co?
- Ten wieżowiec jest jego.- wskazał ręką na wieżowiec za oknem.
- Znany jest?- spytałem przyglądając się budynkowi. Był trochę dalej ale przez jego wysokość było go widać.
- I to jak. Nie znasz go?- zdziwił się.
- A skąd.- prychnąłem łapiąc swoją butelkę wody.
Wyszedłem z siłowni o dwunastej w południe. Wsiadłem do swojego porsche. Pojechałem coś zjeść a następnie do domu. Umyłem się i przygotowałem na fryzjera która lada moment miał przyjść.
__
Rozdział 2
CZYTASZ
Die for u
RomanceDruga część historii „ Eyes on U" Jak to jest znaleźć po siedmiu długich i ciężkich latach osobę którą się kochało w liceum? Opowieść Xavier'a i Aurelii w „ Eyes on U" zaczęła się od nienawiści i skończyła się bolesnym rozstaniem. Jak będzie w drugi...