22

37 2 0
                                    

- wiesz, że moja mama była w tym samym pomieszczeniu? - spytał chłopak patrząc na Oliviera który z całych sił powstrzymywał śmiech.
- oczywiście - zacisnął usta w wąską linię.
- i z czego się śmiejesz?! - tupnął nogą o podłogę.
- po prostu jesteś uroczy, gdy się wściekasz - prychnął.
- przestań! Nie czas na żarty! -  zmarszczył czoło.
- jasne jasne - podszedł do Harrego przytulając go do siebie.
- weź...- jego nogi zrobiły się jak z waty.
- czyżby ktoś się zawstydził? - podniósł kącik wargi.
- n-nie - spojrzał na swe nogi, które zrobiły się bardzo ciekawe. 
- kłamczuch - uszczypnął jego czerwone policzki.
- idę...d-do łazienki - próbując uwolnić się z uścisku Oliviera. - puść...chcę iść do toalety - unikając wzroku mężczyzny.
- nie kłam skarbie - spojrzał w jego błękitne niczym czyste niebo źrenice.
- jesteś wkurzający - westchnął siadając na łóżku.
- czyli kłamałaś? - prychnął.
- nie no coś ty - przewrócił oczami.
- nie ładnie tak kłamać - pogroził mu palcem. Następnie podszedł do Harrego łaskotając go po brzuchu.
- prze-przestań..o-o-okej przepraszam!- wykrzyczał, a łzy zaczęły lecieć ze śmiechu. Olivier chcąc zabrać ręce z jego ciała noga zaplątała się o nogę chłopaka, a on padł na Harrego dotykając się czubkami nosa.
- romantycznie - skomentował mężczyzna. Harry za to wpatrywał się w ciemne oczy mężczyzny. - skarbie? - spojrzał na jego zahipnotyzowany wyraz twarzy.
- cz-czy możesz mnie pocałować? - rzekł znienacka. Olivier zdziwiony spojrzał na chłopaka który czekał, aż mężczyzna wykona pytanie. - czy... zapytałem coś nie tak - spytał Harry patrząc na jego zdziwioną minę.
- po prostu...Nie spodziewałem się - prychnął. Złączył ich usta w namiętnym pocałunku. Niespodziewanie do pokoju weszła pani Stefania.
- sy......- kobieta jakby osłupiała zauważyła jak jej syn całuje się z mężczyzną.
- mamo...j-ja ci to wytłumaczę - powiedział płaczliwie odsuwając od siebie Oliwiera.
- ale co ty chcesz mi tu wytłumaczyć?!!! - krzyknęła o mało nie podnosząc na niego ręki. - chcesz mi wytłumaczyć, że całowałeś się z chłopakiem!!! - zdenerwowana kobieta spojrzała na Oliviera.
- a co w tym złego bo nie rozumiem? - spytał mężczyzna patrząc na Stefanie.
- co rzeź powiedzał?! - krzyknęła podchodząc do mężczyzny.
- straciła pani słuch czy jak? - prychnął patrząc na jej zmarszczoną twarz.
- oh no proszę taki mądry jesteś ciekawe jakbym cię teraz wygoniła z domu - uśmiechnęła się zwycięsko, a Olivier zaczął się śmiać.
- chce powiedzieć, że co do pani
posiadam samochód a także większy dom - wzruszył ramionami.
- tak jasne...dziewiętnastolatek latek i taki rozbudowany - prychnęła.
- dziękuję pani, ale niestety mam dwadzieścia trzy lata - westchnął ciężko wspominając swój wiek. Kobieta rozszerzyła powieki na co Harry o włos nie wybuchnął śmiechem.
- niemożliwe...- powiedziała cicho.
- jednak tak - raz jeszcze wzruszył ramionami trzymając w ręce walizki. Kobieta spojrzała na chłopaków, a następnie wyszła z pokoju.
- jedziesz już? - zapytał smutno patrząc jak mężczyzna ściska bagaże w dłoni.
- tak... czemu się smucisz? - zapytał patrząc na smutny wyraz twarzy
- ponieważ...nie będę cię już codziennie widział - łzy zaczęły lecieć po jego czerwonych polikach.
- skarbie a kto powiedzał, że jadę sam? - przytulił chłopaka który wręcz dusił się szlochem.
- jadę z tobą!? - wykrzyczał radośnie wycierając łzy.
- oczywiście, nie zostawił bym cię tu sam - ucałował jego czoło.
- kocham cię! - wykrzyczał nie zdając sobie sprawy co właśnie wyznał. Zakrył usta, a jego poliki zaczeły się czerwienić.
- cieszę się, że wreszcie to wyznałeś skarbie...też cię kocham - krótko pocałował jego wargi.
- to ja zacznę się pakować... - powiedzał nieśmiało na co mężczyzna zaczął się śmiać.

spakowany i gotowy do podróży zszedł do kuchni.
- a ty gdzie? - spytała matka patrząc na Harrego.
- wyjeżdżam...- powiedzał cicho nie patrząc na Stefanie. Nastała chwila ciszy, chłopak cały cząsł się ze stresu.
- jasne...i tak wrócisz...nie przeżyjesz jedego dnia bez nas - kobieta skrzyżowała ręce. Olivier złapał drżącą rękę Harrego wychodząc z domu.
- nie wiem czy dobrze zrobiłem - podrapał sie po karku.
- czasami jest straszna...- skomentował chłopak wzdychając ciężko.
- czyli nie chciałeś się z nią jeszcze rozmawiać? - spytał jakby jego odpowiedz była nie jasna.
- oczywiście, że nie - westchnął przyglądając się swojemu telefonowi.
- nie ważne...choć tam stoi samochód - wzkazał palcem na czarne BMW. Wsiedli do auta ruszając w stronę stolicy. - prześpij się...jest naprawdę długa droga - powiedzał ściszając piosenkę lecącą w radiu.
- okej...- mruknął opierając głowę o szybę.

Z jakiego powodu?Where stories live. Discover now