Rozdział 1

4.3K 95 28
                                    

Minęli się jak obcy
bez gestu, bez słowa.
Ona w drodze do sklepu
on do samochodu.
Może w popłochu, albo roztargnieniu, albo niepamiętaniu...
że przez krótki czas,
kochali się na zawsze.
Nie ma zresztą gwarancji,
że to byli oni.
Może z daleka tak
a z bliska wcale.

Zobaczyłam ich z okna,
kto patrzy z góry,
ten najłatwiej się myli.
Ona zniknęła za szklanymi drzwiami,
on siadł za kierownicą i szybko odjechał.
Czyli nic się nie stało,
nawet jeśli stało.
A ja, tylko przez moment pewna, co widziałam, próbuje teraz w przygodnym wierszyku,
wmawiać wam, Czytelnikom,
że to było smutne.

Wisława Szymborska





7 lat później

Aurelia

- Już się robi, szefie.- uniosłam kąciki ust do mojego szefa. On jak zwykle tego nie odwzajemnił tylko kiwnął głową i wyszedł. Przez szklane ściany pomogłam widzieć w którą stronę się porusza.

Telefon na moim biurku zaczął wydawać z siebie dźwięk więc go podniosłam i odebrałam. Klient miał pytanie odnośnie oferty którą mu złożyłam. Po rozmowie z klientem zerknęłam na dokumenty które mi przyniósł pan Jones. Westchnęłam głęboko na myśl o tym wszystkim. Zerknęłam na zegarek. Zbliżał się czas lunchu. Przejrzałam dokumenty i zapisałam plan na popołudnie. Mój szef ma kilka spotkań więc raczej nie będzie do mnie zaglądał.

Gdy wybiła równo dwunasta w południe, wstałam na równe nogi zabrałam torebkę i ruszyłam do drzwi swojego biura. Przez moje blond włosy przeszył chłodny wiatr. Przypomniałam sobie o swoich płaszczu więc się odwróciłam by zdjąć go z wieszaka.

- Zjemy coś razem?- spytał Jerry.

Przytaknęłam z uśmiechem i razem ruszyliśmy do wyjścia z naszej pracy. Jerry to miły człowiek. Jest przystojny ale on woli mężczyzn. Od początku mi pomagał z nową pracą. Ale teraz pracuję tu już rok i wszystko idzie tak jak powinno. Nawet pan Jones jest ze mną zadowolony. A wiedząc co mówił mi Jerry o jego asystentkach przede mną jestem bardzo szczęśliwa że Jones jest ze mnie zadowolony. Jest on wymagającym człowiekiem. Cały Baltimore go zna.

- Na co masz ochotę?- spytałam mężczyzny który szedł obok mnie chodnikiem.

- Coś bardzo tłustego, pizza może.- wskazał na włoską restaurację. Pokiwałam głową. Miałam ochotę na jakiś makaron a tam mieli przepyszne. Poczułam jak mnie ściska w brzuchu z głodu.

Loczkowaty brunet przytrzymał mi drzwi a ja mu za to podziękowałam. Ludzie w Baltimore byli inni niż w Pikesville i Anglii. Bardziej mi się tutaj podobało.

Kelner poprowadził nas stronę wolnego stolika. Odebrał ode mnie płaszcz i zawiesił go na wieszaku niedaleko nas.

- Wino?- spytał zerkając na mnie.

- Nie piję.- odpowiedziałam kręcąc głową. Po wypadku mojego ojca nie tknęłam alkoholu i nie mam zamiaru tego zmieniać. Chociaż twierdzę że jak jestem w swoim mieszkaniu to powinnam sobie pozwolić na lampkę wina na odprężenie się, ale poza domem nie będę piła. Nie jeśli jeszcze mam siąść za kierownicę.

Mężczyzna pokiwał głową i przeglądał menu. Złapałam również za menu które leżało przed moim nosem.

Czas na lunch dobiegł końca w momencie co weszliśmy do wieżowca w którym pracowaliśmy. Szef właśnie szedł na spotkanie więc gdy go mijaliśmy skinęliśmy głowami. Ja ruszyłam do swojego biura a Jerry do swojej pracy przy recepcji. Moje ściany biura były ze szła tak samo jak drzwi. Biurko było na środku pomieszczenia a szafki po mojej prawej stronie były zawalone dokumentami.

Wyciągnęłam laptop z szafki na klucz i go otworzyłam. Stertę wiadomości odnośnie faktur i ofert. Przygryzłam swoją dolną wargę i rozejrzałam się po pomieszczeniu.

*

Padałam z nóg. Weszłam pod prysznic a zaraz po tym do łóżka. Tylko przymknęłam oczy i zasnęłam. Dzisiejszy dzień był męczący ale się do tego już przyzwyczaiłam. Każdy poniedziałek taki jest.

Następny dzień wstałam na nogi o siódmej trzydzieści. Wymknęłam się ze swojej sypialni, rozejrzałam się po mieszkaniu, na szczęście było dosyć znośnie nie musiałam nic sprzątać. Poszłam się umyć a następnie się ubrałam. Pomalowałam się i upięłam włosy w niski ale elegancki kok. Ubrałam na siebie czarne dżinsy i sweterek. Poszłam zrobić sobie śniadanie. Zjadłam je przeglądając swojego instagram'a. Włożyłam naczynia do zmywarki i ubrałam na siebie płaszcz i szalik.
Był koniec zimy.

Moje dni mijały i mijały tak samo. W weekendy mogłam się tylko odprężyć od pracy i usiąść przed telewizorem. A w niedziele pojechałam odwiedzić mamę w Pikesville.






__
Rozdział 1

Die for uOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz