XII. tie-break, płacz i ból

575 41 11
                                    

3.05.2022, Madryt

Matilde

Niechętnie wlokłam się na stołówkę. W gardle miałam wielką gulę, której nie mogłam przełknąć. Przy doskonale znanym mi stoliku siedziało już dwóch Hiszpanów. Młodszy z nich energicznie do mnie pomachał. Odmachałam mu i ustawiłam się w kolejce po jedzenie. 

Byłam absolutnie niewyspana. Lecz przyczyną tego nie była wczorajsza impreza a strach przed meczem. Połowę nocy spędziłam leżąc z otwartymi oczyma obserwując sufit. Myślałam nad chyba wszystkimi możliwymi rozwiązaniami dzisiejszego wydarzenia. Chciałabym wiedzieć jak się ten mecz zakończy by się nie martwić. 

Albo może martwić? Bo co jak przegramy?

-Dobrze się czujesz? Wyspałaś się? - Pablo zjadł kawałek swojej kanapki. Nie miałam nawet siły mu odpowiedzieć więc pokiwałam przecząco głową. - Właśnie tak wyglądasz? To przez imprezę?

-Nie. Za bardzo boje się dzisiejszego meczu. 

-Wygracie z palcem w dupie. I może pójdę Ci po kawę? - Pedro spojrzał na mnie pobłażliwie. 

-Jeśli tylko Ci się chcę. - ziewnęłam.  

-Jaką Pani sobie życzy? - podniósł się z krzesła. 

-Czarną z cukrem. Mocną. - kiwnął głową i odszedł. 

-Pijesz bez mleka? Jak tak możesz? - Gavira złapał się za serce. 

-Normalnie. - zaczęłam grzebać widelcem w sałatce.

-To nie jest normalne. Jeszcze powiedz, że pijesz ją gorącą? - przełknęłam ślinę. - Nie wierzę. Języka sobie nie oparzyłaś?

-Jakoś nigdy nie oparzyłam go sobie przez kawę. - niechętnie wzięłam do ust kawałek sałaty. Żułam go ale było to dla mnie ciężkie. Aż za ciężkie. - I dlaczego nie miałabym jej pić gorącej?

-Proszę. Pani kawa. - Pedro postawił przede mną filiżankę czarnej kawy tym samym przerywając naszą dyskusję. Podziękowałam mu i od razu upiłam łyk gorącego napoju. 

Chłopcy próbowali rozmawiać ze mną na wszystkie możliwe tematy odciągające moje myśli od meczu. Z zainteresowaniem słuchałam opowieści Pedro na temat Gaviry i jego głupich pomysłów.  Obserwowanie jak Pablo pali się ze wstydu usatysfakcjonowało Pedriego na tyle, że się nie zamykał. Nastolatek pewnie czuł się jak podczas wigilii  gdy mama z dumą pokazywała wszystkim album z żenującymi zdjęciami. 

-Mat, idziemy już. - Daria podeszła do stolika. 

Zebrałam się i wcześniej żegnając się z chłopakami wyszłam z jadalni. Byłam zbyt zmęczona aby skupić się na naszym spotkaniu. Siedziałam oparta głową na dłoni i słuchałam z udawanym zaciekawieniem  trenera. Tłumaczył skład oraz naszą taktykę. O tym pierwszym wiedziałam, że pojawię się w wyjściowym składzie a drugie zawsze lekceważyłam. Robiłam co chciałam na meczu a trener na to przyzwalał. 

-Jak to jest, że ty możesz sobie lekceważyć naszą taktykę a reszta sztywno się jej trzyma. - Daria oparła swoją głowę o moje ramię. 

-Chciałabym wiedzieć. - skłamałam. 

Doskonale wiedziałam, że zależało wszystkim na wygranej, a ja byłam świeżym filarem tej drużyny. A w każdej chwili mogłam dostać powołanie do hiszpańskiej. Doskonale znałam swoją wartość w tej drużynie. Mogli zrobić dla mnie cokolwiek abym tylko nie odeszła. W trakcie tych mistrzostw moja wartość jak i każdego innego gracza wzrastała. Im wyżej będę w klasyfikacji tym bardziej Polacy by się szczycili moją osobą. 

Salvage || Pablo " Gavi" GaviraOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz